REKLAMA

Jeśli pieniądze nie dają ci szczęścia, to je źle wydajesz

Kupujemy coraz to nowsze telefony/tablety/laptopy, pomimo że stare nadal doskonale się sprawują. Co gorsza, kolejne zakupy nie sprawiają nam już tej samej przyjemności co pierwsze. Czy faktycznie wydajemy pieniądze, bo chcemy mieć lepszy sprzęt? Najpierw zastanówmy się co znaczy „lepszy” – kilka milimetrów cieńszy tablet, dwa miliony pikseli więcej w aparacie telefonu czy może nowoczesny design? Czy aby na pewno o to chodzi?

24.10.2013 08.33
Jeśli pieniądze nie dają ci szczęścia, to je źle wydajesz
REKLAMA

Jak udowodnili psychologowie, kupujemy nowe produkty głównie z przyczyn emocjonalnych. Nie chodzi o to, by mieć faktycznie najszybszy smartfon na świecie, ale o to, by był on najnowszy. Gdy na widok wyciąganego z kieszeni telefonu usłyszymy od znajomych pytanie: „który to iPhone, ten stary czy najnowszy?” to z miejsca jesteśmy straceni – nikogo nie będzie obchodzić, że Twój telefon jest tylko kilka milimetrów grubszy i że nowy ma funkcje, których nie potrzebujesz. To samo tyczy się innych sprzętów – samochodów, laptopów, tabletów etc. Nawet jeśli presja otoczenia nie jest dla nas aż tak ważna, to czujemy wewnętrzną potrzebę posiadania coraz to nowszych rzeczy. To pułapka, którą psychologowie zbadali już wiele lat temu i nadali jej wymowną nazwę:

REKLAMA
iPhone 5s, ikona

Hedonistyczny kierat

Zjawisko to polega na tym, że dzięki specyficznym zdolnościom adaptacyjnym mózgu nie tylko bardzo szybko przyzwyczajamy się do dobrego, ale co gorsza, równie szybko zaczynamy tęsknić za czymś jeszcze lepszym. Wynika to z tego, że to co mamy teraz szybko nam powszednieje. Przykładów z życia można szukać wiele: rodzice dają nam pierwsze kieszonkowe – chcemy więcej, dostajemy się na wymarzone studia – plan nam nie odpowiada i chcemy więcej wolnego, kupujemy samochód – zaczynamy oglądać się za szybszym, i wreszcie: zdobywamy serce dziewczyny, za którą chodziliśmy pół roku – nagle podobają nam się wszystkie inne. To czysta psychologia, hedonistyczny kierat uwarunkowany jest neurologiczne i z takimi reakcjami mózgu bardzo trudno jest walczyć.

Fakt, że same pieniądze szczęścia nie dają odkryli (a raczej jako pierwsi spisali w formie naukowej rozprawy) Glenn Firebaugh z Uniwersytetu Stanowego w Pensylwanii i Laura Tach z Uniwersytetu Harvarda. Jak dowiedli, jesteśmy tym szczęśliwsi, im więcej mamy pieniędzy w porównaniu z innymi. To bardzo ważne - nawet milion dolarów na koncie nie da nam szczęścia, jeśli nasz sąsiad będzie miał dwa miliony. Nowym telefonem będziemy się cieszyć do momentu, kiedy inni nie będą mieć nowszego. Nagle wszystkie jego funkcje przestaną być już tak innowacyjne i zapragniemy najnowszego modelu, bo „nowe jest zawsze lepsze” jak mawiał Barney Stinson. Inne badania wskazały na to, że bogaci Amerykanie wcale nie kupują domów w dzielnicach bogatych. Wolą wybudować piękną nieruchomość w okolicy, w której to ich dom będzie najokazalszy. Dzięki temu sami – oraz przez otoczenie – będą postrzegani za najzamożniejszych, podczas gdy ten sam dom postawiony w dzielnicy najbogatszych byłby zwykłym średniakiem.

Marketerzy nie znają litości

Pułapkę hedonistycznego kieratu od dawna wykorzystują spece od sprzedaży i marketingu. Trzymając się przykładu smartfonów - nie wydaje wam się, że nowe generacje pojawiają się coraz częściej, a jednocześnie oferują coraz mniej ulepszeń względem poprzedników? Klientom zależy na tym, aby czuć się wyjątkowo, a nie żeby mieć najwięcej RAMu albo najszybszy procesor. Za wrażenia płacimy więcej niż za faktyczne możliwości jakie daje nam sprzęt. Specjaliści od marketingu często używają tego w przekazach do klientów. Poniżej skrót jednej z konferencji Apple, firmy, która jako pierwsza w branży zaczęła na tak dużą skalę stawiać na emocje zamiast brać udział w wyścigu zbrojeń. Sprzęt od koncernu z Cupertino nie ma być ani najszybszy ani najtańszy – ma być przede wszystkim „amazing”, „beautiful” i „gorgeous”, by dzięki wykreowanej otoczce klient poczuł się jedynym z niewielu wyróżnionych.

Czy jest w tym coś złego? Absolutnie nie. Klient ma dostać to, czego chce – a jeśli tym czymś nie jest najszybszy procesor, ale poczucie wyjątkowości to zwycięża ta firma, która da mu to wrażenie. Jeśli dodatkowo sprzęt faktycznie jest dobry to sukces jest wręcz murowany. Problem leży tylko w finansach klientów – ciągłe wydawania pieniędzy na coraz to nowsze produkty może nas zrujnować. Pracujemy więcej, oszczędzamy na czym się da, a w najgorszym wypadku kupujemy na kredyt wpadając w spiralę długów.

Giełdowy inwestor jeździ Renault…

To moja własna obserwacja, niepoparta szerokimi badaniami. Zauważyłem jednak, że wśród moich znajomych, którzy odnieśli sukces inwestując na giełdzie i generalnie oglądają dwa razy każdą złotówkę nim ją wydadzą (bo pieniądze są ich narzędziem pracy) panuje skłonność do wyboru aut właśnie od Renault. Wynika to z tego, że nie są one prestiżową marką, przez co są tańsze, ale jednocześnie nie ustępują technologicznie innym samochodom ze swojej klasy. Na pytanie „czym jeździsz?” lepiej jest odpowiedzieć Audi niż Renault, niemniej za to pierwsze musimy zapłacić premię za markę, która dla niektórych jest niemal bez znaczenia. Jeden z najwybitniejszych inwestorów świata, Warren Buffett, od kilkudziesięciu lat mieszka w swoim skromnym domu w rodzinnym Omaha i jeździ starym samochodem, pomimo że jego majątek sięga 60 miliardów dolarów, co czyni Buffetta jednym z najbogatszych ludzi na naszym globie. Z drugiej strony każdy z nas zna chyba kogoś, kto żyje „ponad stan”, wspomagając się kredytami, co może się kiedyś źle skończyć.

renault fluence

…a wakacje w Polsce są droższe niż w Hiszpanii.

Z pułapką hedonistycznego kieratu można się zmierzyć poprzez użycie prostego wskaźnika „price to value”. Dzięki niemu nie wybieramy najtańszych produktów, ale te o najkorzystniejszej cenie, oczywiście w naszej subiektywnej ocenie. Za przykład posłużę się wyborem, który sam dokonuję co roku, mianowicie kierunkiem urlopu. Na pierwszy rzut oka taniej jest spędzić go nad polskim morzem niż hiszpańskim. Jednak jeśli spojrzymy na ceny w kontekście tego, co za nie dostajemy, to przykładowa Barcelona wychodzi nam znacznie taniej. Nocleg w hotelu dla 2 os. za 100 euro w jednym z topowych miast Europy, oddalonym o 2 godziny lotu z Warszawy, z piękną plażą, masą zabytków i atrakcji oraz praktycznie gwarancją dobrej pogody jest bardziej wartościowy niż analogiczny w jednym z polskich nadmorskich kurortów. Dla mnie (bo dla kogoś może nie) są to argumenty przemawiające za tym, że zgodnie ze wskaźnikiem „price to value” taniej jest w Hiszpanii.

Podobnej analogii można użyć przy wyborze lokalu na wieczorne spotkanie ze znajomymi – zależy nam na trendy lokalizacji z szerokim wyborem drinków czy na cichym lokalu z dobrymi piwami? Chcemy mieć funkcjonalny i oszczędny samochód czy taki, który ma otwierany dach i szachownicę na masce? Idziemy na wykwintny lunch czy chcemy szybko zjeść obiad? Wybieramy funkcjonalny telefon czy najnowszy? Czasem wszystkie warunki się spełniają i nie musimy długo się zastanawiać, najczęściej jednak wybór jest znacznie trudniejszy, stąd też posilamy się opiniami naszych znajomych. Dlatego marketerzy tak bardzo chcą, by w sklepach wieszaki z ubraniami wyświetlały ilość polubień na facebooku, a ich produktów używały popularne gwiazdy telewizyjne.

barcelona

Pułapka kieratu hedonistycznego dotyka zarówno osoby ubogie, jak i bogate, stąd nie oczekujmy, że kolejna praca czy nowe zlecenie dadzą nam wystarczającą ilość pieniędzy, bo w szufladach inżynierów leżą już projekty kilku nowych generacji samochodów czy tabletów. Mam lepszy pomysł – oddajmy za darmo nasze „stare” generacje tabletów i smartfonów innym. Choćby rodzicom, młodszemu rodzeństwu czy dzieciom znajomego. Tak sam zamierzam zrobić z moim iPadem pierwszej generacji nim kiedyś kupię nowy, choć pewnie przez to łatwiej mi wtedy będzie wydać pieniądze.

REKLAMA

Przemysław Gerschmann - Założyciel Equity Magazine, analityk inwestycyjny w globalnym banku. Pasjonat rynków finansowych, biegacz długodystansowy, wielbiciel południowych Włoch i fan książek Murakamiego.

Zdjęcia Money pouring out from a notebook computer oraz view of the center of Barcelona. Spain pochodzą z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA