REKLAMA

Nie czekam na giętkie ekrany w smartfonach. Przynajmniej jeszcze nie teraz

O giętkich ekranach OLED słychać już od ponad 10 lat. Producenci co roku przekonują nas, że to już ten czas, że to już ta chwila, w której wszystko się zmieni. I tak trwało to przez kolejne miesiące, aż w końcu nastąpił przełom. Pierwszy smartfon z elastycznym wyświetlaczem zadebiutuje jeszcze w tym roku.

Nie czekam na giętkie ekrany w smartfonach. Przynajmniej jeszcze nie teraz
REKLAMA

Walka na giętkie ekrany to przede wszystkim walka wizerunkowa. Każdy z wielkich producentów chce być pierwszym, który zaprezentuje smartfon z takim wyświetlaczem. Później wszystkie media – przy okazji artykułów – będą wspominać, że to LG, Samsung, Sharp czy  inny producent był tym, który wprowadził do sprzedaży pierwszego smartfona z wyświetlaczem, który można dowolnie wyginać. To także wbicie się w świadomość konsumentów, budowanie napięcia i emocje związane z premierą.

REKLAMA
lg-gietki-ekran

W tym roku w końcu ma dojść do rewolucji (choć bardziej to ewolucja). Samsung i LG twierdzą, że są już w stanie produkować elastyczne ekrany OLED. Pierwsza firma deklaruje, że miesięcznie może wytworzyć około 1,5 miliona wyświetlaczy o przekątnej 5 cali. LG jest w tym przypadku trzy raz gorsze i ich moce przerobowe to jedyne 500 tysięcy ekranów miesięcznie.

Jednak nie spodziewajmy się smartfonów, które będą zwijać się rulon. Do tego jeszcze bardzo daleko. Elastyczne ekrany mają mnóstwo innych zalet i to one będą na początku wykorzystywane przez producentów. Giętki OLED to przede wszystkim oszczędność miejsca. Tego typu wyświetlacz jest niezwykle cienki i lekki, co powinno przełożyć się na gabaryty końcowych urządzeń lub przeznaczenie większego miejsca na baterię, która jest największym mankamentem współczesnych sprzętów mobilnych. Poza tym elastyczne OLED-y są bardziej odporne na uszkodzenia. W teorii można w nie uderzać młotkiem i nic nie powinno im się stać. No i wreszcie jest jeszcze niższa cena produkcji.

Oprócz tego smartfony mogą być lekko wygięte, jak na przykład telewizor OLED od LG, albo mieć specjalną krawędź do wyświetlania powiadomień, jak to zaprezentował Samsung w swoim prototypie (chociaż aktualnie nie ma systemu operacyjnego, który by to obsługiwał). To jednak nie jest rewolucja. To cały czas usprawnianie tego samego konceptu telefonu komórkowego, polepszanie tego, co już praktycznie jest produktem skończonym, niemal idealnym (pomijając te cholerne baterie!).

Pomimo tego, że w teorii elastyczne ekrany nie powinny się znacząco od siebie różnić, to jednak w praktyce rozwiązania Samsunga i LG sporo dzieli. Pierwszy z wymienionych producentów może produkować wyświetlacze o grubości zaledwie 0,12 mm i promieniu zakrzywienia na poziomie 400 mm. Pod tym względem LG jest sporo gorsze, ponieważ ich ekran ma 0,44 mm grubości i promień 700 mm, przy przekątnej 6 cali ma ważyć jedyne 7,6 gramów.

Pierwsze smartfony, wyposażone w giętkie ekrany mają się pojawić jeszcze w tym roku. Samsung ma pokazać model Galaxy Round, który najprawdopodobniej będzie po prostu zmodyfikowaną wersją Note’a 3. Z kolei LG G Flex ma oferować między innymi układ Qualcomm Snapdragon 800 oraz 6-calowy, lekko zakrzywiony ekran.

REKLAMA

Ja specjalnie nie czekam na telefony, które będę mógł wyginać, bo nie sądzę, żeby były wygodne i funkcjonalne. Smartfon to produkt – choć młody – to bardzo dojrzały. Z racji tego nie potrzeba tutaj rewolucji, a poprawienia tego, co nie jest idealne. Giętkie ekrany są właśnie krokiem w tę stronę – niższa waga, mniejsze rozmiary, niższe ceny, więcej miejsca na baterię – tego chyba wszyscy oczekujemy, ale to szybko nie nastąpi.

źródło zdjęcia: GSMArena

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA