REKLAMA

Po co startupowcom tyle konferencji?

Jeszcze rok temu, niemal w każdym tygodniu, gdzieś w Polsce odbywał się camp lub konferencja dla startupów. Obecnie liczba takich wydarzeń spadła. To dobrze czy źle?

13.09.2013 14.50
Po co startupowcom tyle konferencji?
REKLAMA
REKLAMA

Najpierw pomyślałem, że to dobrze.

Zamiast jeździć po Polsce i wydawać pieniądze na pociągi, noclegi, kawę i studenckie śniadania (kajzerka z jogurtem, w dzień świąteczny upgrade posiłku – kajzerkę zastępuje słodka chałka), lepiej zainwestować ten czas w kolejną iterację prototypowania. Gdy nadchodzi pora skonfrontowania własnych pomysłów z szerszym spojrzeniem, mentora można zaprosić do siedziby startup tanku. Nie trzeba spędzać kilku godzin w pociągu, żeby skorzystać z jego opinii.

startup konferencja

A gdy już warsztaty zarządzania projektami i treningi prezentacji zaczynają męczyć, zamiast szukać wieczornych koktajli z nieznajomymi, zawsze znajdzie się ktoś z biura, kto przyniesie grill i rozkręci lokalną imprezę typu „Matchmaking BBQ” (jak miało to miejsce w belgijskim inkubatorze startupów Idealabs, Antwerpia). Inna sprawa, że wysyp kolejnych imprez zaczął przypominać mniej pomoc przedsiębiorcom, a bardziej – źródło zarabiania różnej maści „przedsiębiorców”. Zjawisko to przećwiczyli już fani NLP i zarządzania finansami osobistymi. Dlatego skupienie się na własnej pracy zamiast na bieganiu za kolejną mglistą obietnicą sekretu sukcesu wydawało mi się rozsądne.

Zmieniłem zdanie, gdy przeczytałem prezentację „1 Year Idealabs. #StopTalkingStartBuilding”.

Składa się ona z 64 slajdów. Pierwsza wyprawa na imprezę startupową pojawia się na slajdzie nr 48, czyli dopiero w trzech/czwartych. Na poprzednich slajdach przewija się praca: warsztaty, treningi, burze mózgów, planowanie, projektowanie, kodowanie. W różnych pokojach, w różnych konfiguracjach, z różnymi ludźmi, z niewielkimi przerwami na drobne imprezy w gronie lokalnych znajomych – ale cały czas jest to wytężona praca.

Takie podejście rozumiemy i doceniamy. Historia Polski od dobrych kilkuset lat odzwyczajała naszych przodków od świętowania. Reformacja i protestantyzm promowały ciężką, rzetelną pracę. Pozytywizm postawił na piedestale pracę organiczną, bez liczenia na uznanie czy docenienie (co dokładnie widać w literackim utworze o doktorze Judymie) za życia. Długie okresy zależności politycznych nauczyły podejścia „tisze budjesz, dalsze jedjesz”. Ale to nie jest standard w świecie, w którym informacje rozchodzą się w kilka sekund po całym świecie, w którym zupełnie normalne jest korespondowanie z nigdy niewidzianymi na żywo znajomymi z egzotycznych zakątków świata, w którym można bez problemu obejrzeć czy w bliskim sąsiedztwie Mount Everestu, najwyższej góry świata, akurat teraz pada deszcz (dzięki Khumbu Valley live webcam).

konferencja startup

Pewien trener (nie pamiętam dokładnie kto) powiedział kiedyś, że pracą sportowca nie jest mecz, mityng, wyścig, pokaz przed wielomilionową publicznością. Pracą sportowca jest codzienny trening, rozwój sprawności fizycznej i mentalnej. Mecz, jako wydarzenie odświętne, to nagroda za codzienną pracę. Sam udział w nim, bez wchodzenia w kwestie zwycięstwa, porażki, zaprezentowanego stylu – ponieważ zależą one od kilku innych czynników, nie tylko od indywidualnego wysiłku.

REKLAMA

Wyjazd na spotkanie startupowców jest oczywiście ważny z punktu widzenia rozwoju biznesu, ale przede wszystkim służy nagrodzeniu siebie za wszystkie godziny prześlęczone nad wykresami i raportami. Duma z możliwości pokazania światu swojego dzieła, która rośnie na widok klaszczącego audytorium (z uznania czy z grzeczności, whatever). Dokładnie to samo czuje alpinista po wejściu na szczyt oraz muzyk po ostatnim dźwięku brawurowo wykonanego utworu. Biznes – a ściślej: rozwijanie małych przedsięwzięć typu startupy, blogi, czy nawet szkolenia – stał się przejawem sztuki, wyrażenia siebie, pasji wnoszenia do świata nowej wartości, okazją do nawiązywania i pogłębiania znajomości z innymi ludźmi. Dlatego puste tygodnie w kalendarzach na startupowych portalach powinny zostać odebrane jako sygnał ostrzegawczy dla osób zaangażowanych w społeczność nowoczesnej przedsiębiorczości, nie zaś jako dowód dojrzałości tej branży.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA