Coast już na iPadzie, czyli jak Opera próbuje wynaleźć koło na nowo
Na iPadzie zadebiutowała kolejna przeglądarka internetowa. Nie wzruszyłoby mnie to w ogóle, gdyby nie fakt autora. Za przeglądarką Coast stoi Opera. Czy pod płaszczykiem innej nazwy czai się ten sam produkt, co na innych urządzeniach? Czy to rewolucja? Jak ma się Coast do Chrome i Safari? Sprawdziłem.
Coast od Opery to kolejna próba wynalezienia koła na nowo. Takie próby podejmowane są - głównie na iPadzie - co jakiś czas. Zapowiedzi rewolucji w nawigacji, w przeglądaniu itd. było przynajmniej kilka. Najbardziej w pamięci utkwił mi debiut RockMelt na iPada oraz Axis od Yahoo. Nic takiego jednak się nie stało i prym wiedzie nadal dość konwencjonalne Safari, a później jest jeszcze Google Chrome również żywcem przeniesione z czasów klasycznych komputerów PC.
Coast prezentuje się ciekawie, choć już od początku działa dużo wolniej niż Safari czy Chrome. Gdy uruchamiam przeglądarkę, momentalnie chce mieć dostęp do stron internetowych, tymczasem Coast chce łączyć cechy przeglądarki internetowych z interaktywnymi magazynami typu Zite czy Filpboard. Dlatego też główny ekran to kafelki z odnośnikami do stron, doposażone w ładne logo. Fani Windows 8 powinni być zachwyceni. Dla mnie taki wykaz ulubionych stron jest estetyczny, ale raczej mało praktyczny. Na podstawowym ekranie mieści się tylko 9 odnośników.
Wielkim plusem Coast jest pełne spolszczenie aplikacji wraz z zestawem polecanych stron. W pierwszej zakładce po uruchomieniu mamy Zumi, tvn24 oraz Filmweb. Na kolejnych kartach są inne serwisy m.in. Onet, K MAG, Sztuka Wnętrza, WARS SAWA JUNIOR. To miłe rozwiązanie pokazujące jak dużą rolę w Operze odgrywa nasz kraj.
Samo przeglądanie jest przyjemne, głównie ze względu na tryb praktycznie pełnoekranowy. Do tego dochodzi jeszcze wygodne cofanie gestem. Problem w tym, że Coast nie jest przeglądarką do efektywnego przeglądania sieci. To taka aplikacja, w której możemy ustawić kilka ulubionych stron do czytania i wygodnie je przeglądać. Znam na to jednak kilka innych, ciekawszych rozwiązań z Pocket na czele. Nawet wyszukiwanie, choć ładne, to jednak jest dość uciążliwe.
Opera stworzyła efekciarską przeglądarkę, przy której trudno mi jest określić grupę docelową. Może przypaść do gustu osobom, które dopiero zaczynają przygodę z siecią. Dopasowujemy ikonki z ciekawymi stronami i zostawiamy taki tablet dziecku bądź babci. Wtedy rzeczywiście ma to sens. Zaawansowany użytkownik w Coast nie znajdzie nic poza estetyką. Jest jeszcze informacja o bezpieczeństwie danej strony, ale to taki dodatek dla ciekawskich.
Obecne popularne przeglądarki zarówno na urządzeniach mobilnych jak i komputerach są niczym z poprzedniej epoki. Nikomu jednak nie udało się w jakiś szczególny sposób zrewolucjonizować naszego sposobu korzystania ze stron internetowych i przeglądarek. Operze też to się niestety z Coast nie uda. Ja pozostaje przy Safari i od czasu do czasu Chrome. Coast pewnie po dwóch tygodniach zniknie z mojego iPada.
Opera wciąż szuka swojego miejsca, mam nadzieje, że je odnajdzie.