Apple jednym telefonem zablokowało Pokemony i Super Mario. A przez chwile było tak pięknie
W tym tekście miałem dzielić się z wami szczęśliwym, cyfrowym powrotem do lat dzieciństwa. Wszystko za sprawą iPhone’a i dziury w rozwiązaniach Apple. Wystarczył jednak jeden telefon z Cupertino by świetna wiadomość okazała się nieaktualna.
Dopuszczenie aplikacji do dystrybucji poprzez App Store nie jest łatwe. Twórcy muszą spełniać wysokie wymagania postawione przez Apple. Wiele typów aplikacji użytkownicy iOS nigdy nie doczekają się w sklepie ponieważ zbyt ingerują w system lub naruszają prawa autorskie. Jedną z takich kategorii są emulatory konsol do gier, wydawane przez osoby nie powiązane z producentami tychże konsol.
Emulatory naruszają prawa autorskie, gra się na nich w pirackie tytuły. Jednak są z nami od lat i często pozwalają cieszyć się ze świetnych, ekskluzywnych gier na konkretne platformy. Obecnie emulatory starych konsol pozwalają nam na powrót do przeszłości. Tak było z projektem GBA4iOS - aplikacją stworzoną przez użytkowników serwisu Github. Ten emulator Gamboy'a Advance był dostępny za darmo i choć nie można go było znaleźć w App Store to jego instalacja była banalnie prosta. Dzięki luce w programie Apple dla deweloperów wystarczyło kliknąć w link, a aplikacja po chwili była już gotowa do uruchomienia.
W ten oto sposób w środowy poranek stałem się posiadaczem niezłej i stabilnej aplikacji, która pozwoliła mi zagrywać się w Pokemony. Tak, jak w dzieciństwie robiłem to na komputerze, a później jeszcze na Nokii E50. Wszędzie naruszałem prawa autorskie Nintendo, ale też zawsze się świetnie bawiłem. Szał na Pokemony - przynajmniej w moim przypadku - zakończył się wieki temu, to jednak gry stworzone na Gameboy'a wciąż wciągają i należą do moich ulubionych.
Niestety możliwość instalacji gry bez większych problemów zakończyła się – jak tylko o aplikacji zrobiło się głośno to MacBulidServer - który umożliwiał ten proceder - został zamknięty. Podobno twórcy serwisu otrzymali telefon od Apple. Raczej nie sądzę by była to atrakcyjna oferta kupna. To raczej była dość skuteczna groźba wyciągnięcia konsekwencji prawnych. Trochę szkoda bo rozwiązanie w takiej wirtualnej szarej strefie mogłoby sobie spokojnie istnieć.
Mogłoby istnieć ponieważ nic nie wskazuje na to by Nintendo chciało zarabiać miliony dolarów na graczach innych platform. Japońska firma wspiera praktycznie tylko swoje platformy, rzadko tworząc gry na inne urządzenia. I choć sytuacja Nintendo nie jest różowa to zmiany w strategii nie należy się spodziewać.
Sądzę, że Apple bez większy problemów dopuściłoby do App Store oficjalny emulator konsol Nintendo, w którym znalazłby się mini-sklep z najpopularniejszymi tytułami. Co więcej obstawiam taki legalny debiut na platformach mobilnych za finansowy hit. Nintendo jednak, podobnie jak Apple, jest bardzo zamknięte.
Ja jeszcze cieszę się graniem w Pokemon Leaf Green na iPhone’ie, ale usunięcie aplikacji spowoduje brak możliwości powrotu do niej. Trochę żałuje. Przede wszystkim jednak szkoda, że to Nintendo nie wykorzystuje potencjału mobilnych platform.