Mozilla: przestańcie nas śledzić, Google, a za nim Facebook i Microsoft: ujawnijmy wszystko - kolejne rozdziały walki o prywatność
Spraw związanych z ostatnimi doniesieniami, jakoby amerykańskie agencje bezpieczeństwa miały praktycznie nieimitowany dostęp do naszych - tak, naszych, Polaków też - danych jest mnóstwo i tak naprawdę ciężko śledzić wszystkie szczegóły. Tymczasem Mozilla uruchamia StopWatching.Us, a Google zwraca się do rządu Stanów Zjednoczonych z prośbą o pozwolenie ma ujawnianie ilości próśb amerykańskich służb o ujawnienie danych zagranicznych obywateli.
Mozilla, zgodnie ze swoimi staraniami, które prowadzi od lat w formie informowania, edukacji i udostępniania usług typu Do Not Track czy Persona, które wpływają dosyć realnie stan wiedzy o prywatności, zareagowała na doniesienia o tak zwanym PRISM. W skrócie PRISM ma być programem rządu Stanów Zjednoczonych, który umożliwia NSA wgląd do danych zwłaszcza zagranicznych użytkowników usług i produktów Microsoftu, Google'a czy Apple'a.
Jak wyjaśnia Alex Fowler z Mozilli w poście na blogu, takie szpiegowanie ma całkowicie inny wymiar, niż dostęp do danych przez firmy. W przypadku udostępniania danych usługodawców zawsze mamy wybór oraz kontrolę nad tym, co i komu przekazujemy. Decydujemy, że chcemy przekazać Google'owi nasze zdjęcia, Apple'owi dane karty i historię transakcji, a Microsoftowi dokumenty w chmurze.
Jednak gdy rząd i organy prawne zaczynają mieć dostęp do danych przechowywanych przez usługodawców, co wywołuje kolejne pole do nadużyć, zwłaszcza, że wszystko dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Dlatego Mozilla uruchamia StopWatching.Us, stronę, na której zamieszczony jest list do Kongresu Stanów Zjednoczonych żądający ujawnienia wszystkich informacji na temat szpiegowania przez rząd. Do listu można dołączyć swój cyfrowy podpis, chociaż trzeba chyba mieszkać w Stanach. Można też podejrzeć, kto już się podpisał - John Cusack (aktor), Cory Doctorow, Reddit i żaden członek Kongresu Stanów Zjednoczonych.
Na ile taka petycja ma sens? Nie wiem, jednak pełni też rolę edukacyjną, a im więcej osób zdaje sobie sprawę, że pod przykrywką Patriot Act prawdopodobnie prowadzona jest ogromna akcja szpiegowska, która daje dostęp do każdej prywatnej informacji o nas, obywatelach innych krajów, tym lepiej.
Swoją drogą, Mozilla powinna przygotować europejską wersję listu do władz UE, w której obywatele domagają się zbadania sprawy w naszym imieniu. Jak nie Mozilla, to kto?
Tymczasem Google przechodzi w sprawie zarzutów o udostępnianie danych swoich użytkowników do ofensywy. W otwartym liście zwraca się do oficjeli z rządu o zgodę na publikację liczby otrzymanych próśb o udostępnienie danych na podstawie FISA, Foreign Intelligence Surveillance Act (czyli skategoryzowanych jako sprawy wywiadu zagranicznego).
Ogólnodostępny Google Transparency Report zawiera informacje o tym, ile próśb o ujawnienie danych od jakich krajów Google otrzymał, ile odpadł, ile udostępnił i tak dalej. Brakuje w nim informacji o FISA, i, według Google'a, budzi to uzasadnione podejrzenia w świetle ostatnich kontrowersji wokół PRISM.
Taka prośba to świetne zagranie PR-owe mówiące "nie mamy nic do ukrycia, pozwólcie nam to opublikować".
Bardzo dobrze, że się dzieje i że giganci internetu zaczynają mocno reagować na ten temat. Jako obywatel Polski, który żyje jednak w globalnej wiosce, czuję się mocno zdegustowana tym, jak Stany Zjednoczone chowają głowę w piasek, jak nikt z oficjeli nie ma odwagi powiedzieć "tak, szpiegujemy cię, i co?" i jeszcze mocniej jestem zdegustowana brakiem oficjalnej, wyjaśniającej reakcji naszego rządu i organów Unii Europejskiej.
Hej, to waszych obywateli prawdopodobnie szpiegują, was też! Wyjaśnijcie to, do jasnej cholery!