TomTom idzie w dwóch przeciwnych kierunkach jednocześnie. Czy to ma sens?
Konferencja TomToma już za nami. Omówiliśmy nowe produkty i powoli przyglądamy się im z bliska. Niestety, tak jak nowe smart zegarki dla sportowców wydają się być interesujące, tak odświeżony system nawigacyjny TomToma miejscami rozczarowuje.
Nowe nawigacje z rodziny GO
Nowe mapy i nawigacja TomToma to przede wszystkim nowy silnik nawigacyjny Nav Kit. Będzie on wykorzystywany, we wszystkich nowych urządzeniach firmy TomTom oraz udostępniany dalej klientom motoryzacyjnym i korporacyjnym na bazie licencji.
Silnik NavKit jest elastyczny i został stworzony tak, aby umożliwić łatwą integrację i wdrożenie systemów nawigacyjnych TomTom na innych platformach.
Nowa nawigacja to nowy interfejs. Ładny, przejrzysty i co ważne intuicyjny. Świetna wyszukiwarka, wiele ważnych informacji dostępnych prosto z ekranu głównego. Na pierwszy rzut oka to same plusy.
Jednak system rozczarowuje szybkością działania. Choć i z tą bywa różnie. Nawigacja np. błyskawicznie wylicza trasy. To ważny element i oczywiście cieszy fakt, że pod tym względem urządzenie nas nie zawodzi. Niestety przy przeglądaniu map, ich powiększaniu, oddalaniu i ogólnym eksplorowaniu pojawiają się problemy.
Wtedy TomTom dostaje zadyszki. Działa wolno, a nawet bardzo wolno. Sprawdziłem to na wszystkich dostępnych urządzeniach do testów. Wszędzie tak samo. Nieważne czy to lo-end, mid, czy też hi-end.
Wyszukiwanie też chwilę trwa. Jakby było realizowane w chmurze, a nie z poziomu urządzenia. Jednak to nie jest tak uciążliwe jak samo spowalnianie i powolne wczytywanie map przy ich przeglądaniu. Pod tym względem wydaje mi się, że TomToma prześciga już przeglądanie map Google online na smartfonie.
Dwóch rzeczy TomTomowi jednak odmówić nie można. Informacje o korkach i propozycja wyboru alternatywnej trasy to rzecz iście genialna. Do tego trzeba docenić jakość wykonania urządzeń. Nawigacje TomTom są zbudowane z wysokiej jakości materiałów. Szkło, odporny plastik i metalowe elementy, a to wszystko połączone razem w ładnym stylu. Magnetyczne uchwyty samochodowe są świetne i to pod kątem wygody, jak i bezpieczeństwa.
Co z tym prototypem?
O tajemniczym prototypie nadal niewiele wiadomo. To ciekawe urządzenie będzie próbowało na nowo zdefiniować nasze podejście do systemów nawigacyjnych. TomTom zaprezentował dzisiaj materiały, na których widać jak Commuter będzie działał.
Urządzenie to będzie wręcz ascetycznie proste. Minimalistyczny interfejs pokaże nam tylko naszą trasę oraz zalecane zjazdy, które pomogą ominąć korki. Nie będzie siatki wszystkich mijanych ulic. Nie będzie budynków. Nie będzie informacji o tym, na ilu odcinkach drogi są korki.
Tylko kierowca, nawigacja, trasa i ewentualne objazdy. To rozwiązanie będzie dobre dla osób, które często jeżdżą tymi samymi znanymi im trasami. TomTom zauważył, że wielu kierowców nie korzysta z nawigacji w momencie gdy zna trasę na pamieć. Jednak rozwiązania TomToma, pomagające ominąć korki, są przydatne dla wszystkich podróżujących. Zarówno dla tych, którzy używają nawigacji, gdyż nie znają trasy i nie chcą zabłądzić, jak i tych, którzy trasę znają jak własną kieszeń, ale woleliby ominąć ewentualne utrudnienia w ruchu.
Jedak czy, żeby ominąć korki, warto będzie kupować taką "obciętą" wersję nawigacji? Ja tego nie czuję. Może jednak lepiej zakupić normalną nawigację z wszystkimi drogami i tam zapisać sobie dane do pracy, szkoły, domu etc. Przecież to też się doskonale sprawdzi nawet w przypadku, gdy znamy trasę na pamięć, a będziemy oczekiwali powiadomień o utrudnieniach w ruchu. Dodatkowo, taka pełnoprawna nawigacja będzie też nieocenionym wsparciem podczas podróży w nieznane tereny.
Czy ascetyczna nawigacja Commuter będzie w stanie zastąpić nam normalną nawigację w nieznanej trasie? Tego nie wiadomo. Mimo wszystko ten koncept ma sens. Taka forma może być rzeczywiście ciekawa, a zarazem funkcjonalna. Czyste przejrzyste “mapy”, będące tylko kilkoma nitkami dróg. Mam tylko kilka pytań.
- Dlaczego jednak TomTom idzie w dwóch zupełnie przeciwstawnych kierunkach jednocześnie?
Niewiele wskazuje na to, żeby udało się zastąpić Commuterem zwykłą nawigację. To będzie raczej urządzenie pomocnicze, które pomoże nam poruszać się po często pokonywanych i znanych nam trasach.
Pod koniec prezentacji przedstawiającej zalety Commutera TomTom zapowiedział, że to wszystko “nadejdzie już wkrótce”.
Z jednej strony Tom Tom wpakował do swojej obecnej nawigacji tak rozbudowane i szczegółowe mapy, że nawet hi-endowe urządzenia potrzebują kilku głębokich wdechów, aby je wczytać. A z drugiej szykuje nam totalną minimalistyczną rewolucję.
- Cały czas nie jestem jej jednak pewien. Czy to dobra droga?
No chyba, że... ten cały Commuter będzie rzeczywiście tak śmiesznie tani, że każdy Kowalski będzie mógł sobie na niego pozwolić. Ascetyczna nawigacja informująca o korkach i to za grosze? To rozumiem.