Renault ZOE - jeździliśmy elektrycznym samochodem, który jest jak... smartfon
Smartfon na czterech kółkach, tak można powiedzieć o nowym Renault Zoe. Pierwsze prototypy tego samochodu pojawiły się już cztery lata temu, teraz auto trafia do sprzedaży. To nie jest samochód marzeń, ale to e-samochód na miarę naszych czasów.
ZOE to nowe miejskie auto elektryczne od francuskiego producenta. Jest dopełnieniem lini ZE, którą sprawdzaliśmy pod koniec ubiegłego roku. Nowy model jest też swoistym odpowiednikiem Clio w wersji elektrycznej, z trochę bardziej futurystycznym wzornictwem.
Dlaczego ZOE można przyrównać do smartfona?
Po pierwsze bateria, to nadal największy mankament samochodów elektrycznych, podobnie z resztą jest z smartfonami. ZOE potrafi przejechać na jednym ładowaniu 210 kilometrów, tak samo jak smartfon potrafi wytrzymać jeden dzień pracy. Po drugie wykończenie wnętrza jest tak samo plastikowe jak w przypadku topowych telefonów Samsunga. Osoby dobrze poinformowane wiedzą że obie firmy mają ze sobą sporo wspólnego. Po trzecie ZOE jest w pełni Smart i posiada dostęp do internetu.
To właśnie R-link, czyli zaawansowany system multimedialny jest jednym z ciekawszych planów rozwoju oferty samochodów Renault. Podczas jazdy ZOE organoleptycznie sprawdziliśmy nowe możliwości. Pierwszym miłym zaskoczeniem było wsparcie dla języka polskiego. Mamy dostęp do menu w języku polskim, nawigacji TomTom oraz dodatkowych aplikacji. Tak - w nowym samochodzie francuskiego producenta jest mini sklep na wzór App Store. Znajdziemy tam proste gry dla pasażerów, serwisy informacyjne, czy aplikacje do obsługi social mediów. Z ZOE można tweetować, a w czasie jazdy przeczyta on nam nasze wiadomości e-mail i to po polsku.
R-link to jednak dodatek, samochody kupujemy w końcu po to, aby przemieszczać się z punktu A do punktu B. To ZOE wychodzi całkiem nieźle. Po ponad 100 kilometrach przejechanych najnowszą Renówką po ulicach Lizbony śmiało mogę stwierdzić, że elektryk ten nie ustępuje tradycyjnym samochodom. Dzięki swojemu napędowi ze świateł odjeżdżamy pierwsi, także wyprzedzanie jest bezpieczniejsze niż w przypadku innych miejskich samochodów posiadających niezbyt dobre przyśpieszenie.
ZOE to miejski samochód i swoje zadanie spełnia bardzo dobrze. Większość z nas na co dzień pokonuje tylko niewielkie dystanse. Tu tkwi potencjał ZOE - coraz częściej samochodem poruszamy się jedynie po mieście, a na dalsze podróże wybieramy samolot. Kupując elektryczny samochód Renault w nagłych przypadkach możemy wypożyczyć "prawdziwy" samochód na preferencyjnych warunkach.
W dodatku ZOE, podobnie jak inne samochody z serii Z.E., jest niewiele droższy od aut z tradycyjnym napędem. Zasługą tego jest subskrypcja baterii. Płacąc 79 euro miesięcznie za baterię otrzymujemy gwarancję na sprawność baterii (wymieniana jest za darmo, gdy jej osiągi spadną), pakiet Assistance, dostęp do innych usług serwisowych oraz wspomniany dostęp do wypożyczalni samochodów.
ZOE udowadnia, że elektryczne samochody to nie przyszłość, a teraźniejszość
Renault ZOE to bardzo miły mieszczuch z napędem elektrycznym i świetnym systemem multimedialnym. Oczywiście nie jest to pojazd dla wszystkich. Najbardziej sensowne jest nabycie takiego samochodu jako drugiego w domu/rodzinie. Idealnie sprawdzi się przy odwożeniu dzieci do szkoły, dojazdu do pracy, czy wyjazdu na zakupy w centrum handlowym. Oszczędzamy, jesteśmy eko, a jednocześnie posiadamy samochód, który naprawdę daje radę zarówno swoimi możliwościami jak i wyglądem.