REKLAMA

Nie nadążam za nowinkami technicznymi. To wszystko działa za szybko

Czy nie macie wrażenia, że wypuszczanie nowych generacji sprzętu takiego jak smartfony, laptopy czy karty graficzne co roku to przesada? Czy naprawdę czujemy potrzebę wymiany urządzenia co kilkanaście miesięcy? I najważniejsze – czy co roku da się wprowadzać sprzęty na tyle przełomowe, by  zmiana starszego modelu była odczuwalna?

Techniczne nowinki - nie nadążam za nimi
REKLAMA

Jak każdy fan techniki lubię mieć jak najnowsze, jak najbardziej funkcjonalne, jak najlepsze urządzenia. Gdy widzę coś ciekawego, bardzo często mówię sobie, że na pewno to kupię, że bardzo mi się to coś przyda. Tak było z Ultrabookami, kolejnymi tabletami i smartfonami. Jak pewnie domyślacie się, żadnego sprzętu nie kupiłem. Częściowo wynikało to z faktu, że jako dziennikarz techniczny i bloger mogę tego typu sprzęty testować. Jednak znacznie ważniejszy był fakt, że od zaprezentowania urządzenia do jego faktycznej premiery lub krótko po niej pojawiały się już informacje o lepszych, nadchodzących rozwiązaniach. Tak jest co roku ze smartfonami - najpierw zauroczy mnie nowy iPhone, następnie Nokia, HTC, Samsung i znowu iPhone. Kółeczko nie dość, że się zamyka, to w dodatku wesoło bezustannie się kręci.

REKLAMA

Trochę mniej intensywnie działa to w przypadku komputerów mobilnych, choć też jest zauważalne. Przez długi czas nie mogłem przekonać się do idei laptopów i Ultrabooków, jednak w zeszłym roku w końcu uznałem, że warto korzystać z takich urządzeń. Znalazłem odpowiedni komputer, który mi się spodobał, czyli Samsung NP535U3C. Był to laptop tani, świetnie wykonany i cienki. Gdy już praktycznie zamawiałem to urządzenie, otrzymałem do testów konwertowalnego ultrabooka Lenovo Yoga. Zakochałem się w tym sprzęcie od pierwszego wejrzenia, jednak nie sposób było nie zauważyć kilku jego wad, takich jak bardzo mała wydajność układu graficznego. Na szczęście poprawić to już niebawem ma nowa generacja Ultrabooków, tym razem wyposażonych w procesory Intel Haswell… Słodki Jezu, ile można? Niech ta machina w końcu się zatrzyma.

apple_iphone_4_white

Chcę mieć tak dużo, że w końcu nie kupuję nic. W dodatku sądzę, że wiele sprzętów jest wprowadzanych niejako na siłę i tak naprawdę zupełnie ich nie potrzebujemy. Najlepszy tego przykład to Samsung Galaxy S4. Niby został on wyposażony w większy, lepszy ekran, szybszy procesor, ale to co w nim najważniejsze, czyli rozwiązania programowe, mogłoby być spokojnie wprowadzone do starszego modelu smartfona. Jeśli znacząca większość ludzi nabywa telefon w abonamencie co dwa lata, może właśnie warto zadbać o to, by nowy model wychodził właśnie co dwa lata? Samsung pokazał już, że da się wspierać smartfona przez taki czas i sprawić, by po tym okresie nie był po prostu bezużyteczną kupą złomu. HTC i LG mogłyby się też tej sztuki nauczyć zamiast tworzyć telefony, o których w dniu premiery już wiadomo, że nie dostaną nowego Androida.

REKLAMA

Jeszcze te nadchodzące nowe kategorie urządzeń: ledwo na rynku pojawiły się smartfony i tablety, a już hitem mają stać się interaktywne zegarki. Jestem pewien, że od razu po premierze pierwsze j lub drugiej generacji tego typu sprzętu o smartfonach będzie się mówić jak o relikcie z czasów dinozaurów.  O urządzeniach, które mają 7 lat. O co chodzi? Za kilka lat to samo stanie się z zegarkami, które zastąpią implanty lub wszczepki. W końcu dążymy do maksymalnej miniaturyzacji. Komputer docelowo nie ma być Twoim urządzeniem, a częścią Ciebie. To bardzo ciekawe i trochę straszne, prawda?

Świat nowoczesnej techniki pędzi do przodu, a ja ewidentnie za nim nie nadążam. Najciekawsze jest jednak, że nie chcę tego zrobić. Wiem, że machina ta nie porusza się ruchem jednostajnym, a cały czas przyspiesza. Nie widzę też większego sensu w gonieniu go, skoro  w większości jest to ruch nienaturalny, wymuszony przez producentów. Ja naprawdę nie lubię gonić króliczka, jeśli nie mogę go złapać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA