Android nie polubi się z Chrome OS. Nie tak bardzo, jak przypuszczano
Patrząc na przyszłość Google'a wiele osób spodziewało się połączenia obu systemów operacyjnych giganta pod jedną banderą. Zwłaszcza po odejściu Andy’ego Rubina, gdy Androidem zaczął zarządzać dotychczasowy szef projektu Chrome, Sundar Pichai. Spekulacje można już uciąć: owszem, możemy spodziewać się szerszej integracji obu systemów, ale nie zostaną one połączone w jeden.
Od samego początku, mimo braku sukcesu Chrome OS, jestem zafascynowany tym systemem. Na moim komputerze i tak większość czasu spędzam w przeglądarce, więc przesiadka na Chromebooka momentami bywa kusząca - koniec czekania na aktualizacje i problemów ze sterownikami, mniejsze zużycie zasobów... Niestety na to jeszcze za wcześnie, biorąc pod uwagę stan mobilnego internetu w Polsce. Ale w przyszłości jest duża szansa, że komputer wyposażony wyłącznie w przeglądarkę będzie dla mnie w stu procentach wystarczający.
Jestem przy okazji entuzjastą systemu Android, którego używam nieprzerwanie już od kilku lat. Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, czy Google zdecyduje się połączyć oba te systemy w jeden pod wspólną marką. Takie rozwiązanie miałoby sens. Już teraz przeglądarka Chrome istnieje na Androidzie w formie aplikacji mobilnej. Co więcej, powstał już pierwszy Chromebook Samsunga, który za bazę posiada procesor ARM zamiast klasycznej architektury x86, a ostatni Chromebook Pixel natomiast posiada dotykowy ekran.
Zbierając elementy układanki do kupy faktycznie można by dojść do wniosku, że Google szykuje się do połączenia obu systemów. Zmiana kierownictwa projektu Android i ostatnie nowości - obsługa przez Chrome OS procesorów ARM i ekranu dotykowego - to aż się prosi o stworzenie hybrydy! Takiego dotykowego, dziesięciocalowego tabletu wraz z klawiaturowym dockiem, niczym Transformer Asusa. Bazą oprogramowania mógły być Android, ale Chrome nie musiałby być tylko kolejną “zwykłą” aplikacją.
Co więcej, taki zunifikowany system można by było umieścić na smartfonie (taki sam Android jak zawsze), który po podłączeniu do stacji dokującej uruchamiałby na zewnętrznym monitorze pełny Chrome OS do obsługi myszką i klawiaturą. A patrząc na specyfikacje współczesnych smartfonów, gdzie Samsung chwali się ośmiordzeniowym (4+4) procesorem, nie sądzę aby moc obliczeniowa była niewystarczająca. Zresztą takie połączenie smartfona i komputera to nie jest nawet nowy pomysł. W końcu podobny widziałem już w wykonaniu Ubuntu, a tzw. “lapdocki” tworzyła już “wieki temu”... przejęta przez Google'a Motorola!
Gdyby tylko użytkownicy Androida mogli korzystać z pełnoprawnej przeglądarki, a jednocześnie mieliby dostęp do zasobów zarówno Google Play, jak i Chrome Web Store z poziomu jednego urządzenia... Jak dla mnie bomba! Niestety (a może stety?) nie doczekamy się połączenia obu systemów w jeden. Jak donosi Reuters, wszelkie spekulacje uciął Eric Schmidt. Systemy operacyjne Chrome OS oraz Android pozostaną oddzielnymi produktami. Kropka.
Szkoda. Mobilna przeglądarka Chrome na urządzeniach mobilnych wydaje się w tym momencie wykastrowana z funkcji. Owszem, możemy logować się w niej za pośrednictwem konta Google. Synchronizowane są zakładki i hasła. Ale użytkownicy tabletów z Androidem nie mają dostępu do tych wszystkich webaplikacji i rozszerzeń. Trochę się też zawiodłem, bo wszystkie moje spekulacje wzięły w łeb. Możliwe, że systemy będą w przyszłości się znacznie bardziej integrować ze sobą, ale na razie nie ma szczegółów, na czym miałoby to polegać.
Z jednej strony żałuję, a z drugiej strony rozumiem działanie Google'a. Zachowane zostaje rozgraniczenie smartfonów i tabletów (gdzie główną konkurencją jest Apple i iOS) oraz laptopów (tu nadal dominuje Microsoft). Trzeba na to też spojrzeć z biznesowego punktu widzenia. Google to firma, która musi zarabiać. Doskonale wypromowała Androida, który sobie świetnie radzi bez takiej integracji i wygrywa, przynajmniej w ujęciu ilościowym - podczas gdy Chrome OS podgryza Microsoft, siedzący na zupełnie innej gałęzi.
Ale pomarzyć można, prawda?