Microsoft karany, a Apple to święta krowa?
Niedawno komisja do spraw konkurencji uderzyła wielomilionową karą w Microsoft. Powód był jeden - brak możliwości wyboru domyślnej przeglądarki użytkownikom Windowsa. A co z Apple'em, ja się pytam?
Opera kontra Microsoft
Sprawa Microsoftu ciągnęła się od 2007 roku. Wtedy właśnie Opera Software zgłosiła do Komisji Europejskiej swoje zastrzeżenia i wystąpiła z wnioskiem o danie możliwości ustawienia domyślnej przeglądarki użytkownikom systemu Windows. Oceniam ten ruch jako desperackie zagranie zrobione pod publikę. Ludzie lubią, gdy monopolista dostaje pstryczka w nos. I na to liczyła Opera.
Nie można przecież powiedzieć, że Microsoft w jakiś sposób utrudniał użytkownikom wybór domyślnej przeglądarki. Klikasz i instalujesz. Klikasz i ustawiasz jako domyślną. Trzeba być skrajnie antytechnicznym użytkownikiem komputera, żeby nie poradzić sobie z tym problemem.
Operze zapewne chodziło o coś innego. Ekran wyboru przeglądarki, który miał w momencie instalacji i konfiguracji systemu dać użytkownikowi możliwość przejścia z IE na inne rozwiązania dawał Operze swoistą szansę na zaistnienie na rynku. Mimo, że Opera zawsze była synonimem dobrych rozwiązań programistycznych, borykała się ona z jednym problemem - jej udział w rynku zawsze oscylował w granicy błędu statystycznego.
Więc Opera wymyśliła sobie, że jak nikt nie chce instalować ich przeglądarki, to nakażą prawnie Microsoftowi wprowadzić możliwość instalacji Opery. Oczywiście to nie było gwarancją tego, że przeglądarka Opera podbije rynek, ale zwiększało szansę na wzrost popularności produktu.
Efekt potyczek był taki, że Komisja Europejska nałożyła na Microsoft 731 mln dol. kary. Moim zdaniem całkowicie niesłusznie. Równie dobrze swój pozew mogą teraz szykować producenci odtwarzaczy multimedialnych, zapór firewall i programiści tworzący narzędzia do fragmentacji dysku. Bzdura na biegunach. Więcej o Operze i wojnie Microsoftem przeczytacie we wpisie Wojtka.
Firefox kontra Apple
Teraz na wojnę przeciw monopoliście wyrusza inny przedstawiciel rynku przeglądarek. Jednak różnic w walce jest wiele. Po pierwsze ów gracz nie należy do planktonu i w przeciwieństwie do Opery, jego rozwiązania są doceniane przez miliony użytkowników na całym świecie. Po drugie monopolistą i zarazem czarnym charakterem tej opowieści nie jest Microsoft, a Apple. Sprawa nie dotyczy komputerów PC, a smartfonów i tabletów. Ostatnią różnicą pomiędzy działaniami Mozilli, a Opera Software jest forma walki.
Jay Sullivan z Fundacji Mozilla ogłosił, że nie będzie mobilnego Firefoksa dla urządzeń z systemem iOS na pokładzie. Brak obecności liska na iPadach i iPhone’ach jest spowodowany polityką Apple'a i ich wytycznymi dotyczącymi oprogramowania.
Ściślej rzecz ujmując, Mozilla nie zgodziła się na porzucenie autorskich silników renderujących, które odrzuca Apple. Desktopowy oraz androidowy Firefox korzysta z silnika IronMonkey, który nie został dopuszczony do użytku na platformie iOS. Z tego powodu zapadła decyzja o porzuceniu prac nad wdrożeniem przeglądarki Mozilli na iUrządzenia.
Drugim argumentem, który podał Jay Sullivan był fakt zablokowania przez Apple możliwości zmiany domyślnej przeglądarki w systemie iOS. Użytkownicy iPhone’ów, iPadów oraz iPodów są skazani na przeglądarkę Safari.
Oczywiście w sklepie App Store są inne programy. Można zainstalować chociażby przeglądarkę Chrome, ale nie ustawimy jej jako domyślnej bez Jailbreaka. Z drugiej strony, nie każdy jest gotowy na grzebanie w systemie i utratę gwarancji, tylko po to, aby zmienić przeglądarkę.
Zaraz zapewne pojawią się głosy, że nie ma sensu zmieniać Safari na inny program, gdyż ta przeglądarka jest najlepszą, jaka jest obecna na iOS. Ten argument zawsze potrafi rozbawić mnie do łez. Czy osoby używające go, naprawdę nie połączyły w całość tych dwóch faktów? Kto przy zdrowych zmysłach będzie pracował nad stworzeniem i rozwijaniem genialnej przeglądarki dla iOS, jak i tak wszystkie linki otwierane z maili czy komunikatorów będą obsłużone przez Safari? To bzdura.
I bzdurą jest też to, że Microsoft, który nie blokuje innych silników przeglądarek i pozwala ustawiać je jako domyślne dostał prawie 400 mln. dol. kary, a Apple, które nie pozwala na żadne z powyższych zabiegów jest traktowane jak święta krowa.
Chyba, że po prostu jeszcze nikt nie wystąpił do Komisji Europejskiej ze stosownym wnioskiem. Zatem podpowiadam: Pst! Mozilla! Teraz czas na Was i Apple! :)