Archify – ciekawy serwis, który zarchiwizuje Twoje e-życie
Archify jest startupem, który ma nam dać możliwość stworzenia najlepszego archiwum naszej aktywności w internecie. Dodatek do przeglądarki stanie się prywatnym „stalkerem” śledzącym nasz ruch w e-świecie, począwszy od stron internetowych jakie odwiedzamy, aż po aktywność w serwisach społecznościowych tj. Facebook czy Twitter. Dodając do tego możliwość monitorowania aktywności GMaila, powstała bardzo... kontrowersyjna usługa.
Po założeniu konta w Archify, pozostaje już tylko pobrać dodatek do przeglądarki internetowej, a każdy nasz ruch - no, może prawie każdy, o czym za chwilę - będzie śledzony, o czym będzie nam przypominała miniaturowa postać bobra (maskotki serwisu) obecnego na pasku narzędzi nawigacyjnych przeglądarki internetowej. Zadaniem tego projektu jest zebranie jak największej ilości danych na temat naszej aktywności w internecie tak, by w momencie, gdy chcemy odszukać jakąś konkretną informację, stronę, wpis, tweet czy e-mail, można to było łatwo i szybko zrobić dzięki Archify. Oczywiście wiele osób powie, że GMail ma wyszukiwarkę e-mail, a przeglądarka WWW historię witryn, które odwiedziliśmy, jak również w wyszukiwarce Google możemy pozwolić na archiwizowanie zapytań, jakie do niej wpisujemy, jednak korzystając z Archify mamy mieć większą kontrolę i łatwość dotarcia do zebranych danych.
Twórcy tego pochodzącego z Austrii projektu postanowili połączyć kilka różnych serwisów, w których będziemy obserwowani, jak również sytuacje, gdy korzystamy z kilku komputerów czy różnych kont. Wszystkie te dane mogą być przypisane do jednego użytkownika w serwisie. Po rejestracji w serwisie i ściągnięciu dodatku do przeglądarki przychodzi pora, by wybrać serwisy, w których będzie śledzona nasza aktywność. Kolejną rzeczą, którą warto zrobić jest określenie przedziału czasowego przebywania na stronie, po którego upłynięciu w usłudze zostanie odnotowana taka wizyta. Domyślnie są to 3 sekundy.
Bezpośrednio przy wykorzystaniu przycisku Archify w przeglądarce możemy wyszukiwać dane treści, „ręcznie” dodawać witrynę do naszej historii, czy też podzielić się nią w sieciach społecznościowych. W ten sposób uzyskamy szybki dostęp do dezaktywowania usługi na okres 30 minut. W tym czasie nie będą zbierane dane o naszych poczynaniach w internecie.
Do bazy danych nie są dodawane w sposób automatyczny wszelkie witryny, które korzystają z protokołu HTTPS. Ma to zapewnić większe bezpieczeństwo i poziom prywatności zbieranych danych. Jednakże jeśli już zdecydowaliśmy się nie mieć nic do ukrycia przed światem to takie rozwiązanie np. uniemożliwia korzystanie z bezpiecznego logowania do serwisu Facebook. W celu zbierania danych musimy z tego zrezygnować lub wybiórczo dodawać kolejne rekordy do naszej bazy danych. Korzystając z Archify możemy również usuwać konkretne zapisane witryny, jak również dodawać do listy wykluczonych całe domeny internetowe.
Po co robić to wszystko? To ważne pytanie, wszak decydujemy się obnażyć część naszej prywatności i udostępnić ją gdzieś na serwerach obcej firmy. Zapisaną historię odwiedzonych stron możemy eksplorować na kilka sposób. Pierwszym z nich jest wykorzystanie szybkiego wyszukiwania z poziomu dodatku do przeglądarki. Drugim jest wykorzystanie z witryny tego projektu, gdzie możemy znacznie dokładniej określić przedział czasowy, czy sposób sortowania wyników wyszukiwania. Jedynym smaczkiem, jaki zaobserwowałem, było to, że wpisując jakieś zapytanie na stronie wyszukiwarki Google, nad wynikami wyszukiwania pojawi się ikona bobra oraz odnośnik do Archify z liczbą rezultatów odpowiadającym zapytaniu, jakie wpisaliśmy do Google'a. Mała rzecz, a cieszy.
Archify generuje też szczegółowe statystyki naszej aktywności na podstawie zebranych danych. Sądzę, że po dłuższym czasie można by było dowiedzieć się wielu zaskakujących rzeczy na swój temat. Tyle tylko, że nie ma nic za darmo.
Korzystanie z Archify - mimo tego, że polityka prywatności została w prosty choć moim zdaniem wyczerpujący sposób spisana - budzi i budzić będzie wiele kontrowersji. Głównie ze względu na to, iż sami dobrowolnie godzimy się na śledzenie niemal każdego naszego ruchu w sieci. Dla jednych korzystanie z takiego udogodnienia, jakim z całą pewnością może być ten startup, jest nie do pomyślenia. Dla innych będzie to kolejne narzędzie szybko dostarczające informacji, które wcześniej zostały zebrane. Na całe szczęście twórcy Archify umożliwiają usunięcie nie tylko pojedynczych rekordów w naszym archiwum, ale także całego konta, a po upływie 48 godzin wszelkie zebrane informacje na nasz temat mają zostać usunięte.
Mimo tego, że usługa działa całkiem dobrze, to nie będę korzystał z niej na bieżąco. Co oczywiście nie znaczy, że nie warto sprawdzić co oferuje Archify i czy taka usługa nam odpowiada.