Re: Apple ma problemy? Co za bzdury!
Jak zwykle pod tekstami z naszą analizą wyników kwartalnych Apple'a pojawia się mnóstwo komentarzy, które poddają w wątpliwość ich ocenę przez rynek. W końcu Apple pokazał przecież rekordowe przychody i zyski, a sprzedaż iPhone'a jest najwyższa w historii - komentują fani firmy Cooka. Rynek patrzy jednak na nieco inne parametry.
Z wynikami głośnych spółek giełdowych jest jak z oceną blogera - jesteś tak dobry jak twój ostatni tekst. Nieważne, że wczoraj, przedwczoraj i tydzień temu miałeś świetne teksty, które cieszyły się powodzeniem u czytelników - jeśli dzisiaj, za przeproszeniem, dałeś dupy, to jesteś słaby.
Tak trochę jest z Apple'em. Nieważne, że wyniki są najlepsze w historii. Ważniejsze dla inwestorów i mediów branżowych jest to, że spada dynamika wzrostów i za bardzo nie widać czegoś, dzięki czemu mogłaby wrócić do poprzednich prędkości.
Spójrzmy chociażby na wykres trzech podstawowych odczytów finansowych: przychodów, dynamiki wzrostu przychodów oraz zysków. W żadnym nie ma zbyt optymistycznych wiadomości: przychody rosną w niewielkim tempie, co potwierdza krzywa dynamiki wzrostu, która w ciągu roku spadła z 75 do poniżej 25%. W rezultacie kwartalny zysk Apple'a w najważniejszym kwartale roku praktycznie stoi w miejscu.
To nie koniec nie najlepszych informacji. Jak już dowodziliśmy w poprzednim wpisie z prezentacją wyników Apple'a, rośnie uzależnienie przychodów firmy od iPhone'a. Nie jest to fenomen jednorazowy. Na przestrzeni dwóch lat widać wyraźnie, jak bardzo rośnie znaczenie smartfona dla całego Apple'a. Jeszcze dwa lata temu biznes iPhone'a był około dwa razy większy od Maka. Teraz iPhone jest ponad trzy razy większy od drugiego iPada i sześć razy większy od Maka. iPhone to nie jest produkt podobny do wyszukiwarki Google'a - można go łatwo zamienić na inny smartfon, podczas gdy dla usługi Google'a nie ma w zasadzie realnej rynkowej alternatywy i nie zapowiada się, by takowa szybko się trafiła.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że iPad szybko stanie się na tyle istotną linią biznesową Apple'a, że zniweluje nieco zagrożenie rosnącego uzależnienia przychodów od iPhone'a. Dziś można z całą pewnością stwierdzić, że na razie iPad nie jest hitem przychodowym na miarę iPhone'a. Poniższy wykres idealnie to obrazuje.
Najgorsze dla Apple'a jest jednak to, że zachowanie giełdowe jego akcji zaczyna do złudzenia przypominać to, co działo się z Microsoftem u szczytu jego rynkowej potęgi. Jak zauważyli dziennikarze ekonomiczni Business Insider, pomiędzy 1997 a 2000 rokiem wykres wyceny Microsoftu prawie idealnie pokrywa się z tym, co dzieje się z wyceną Apple'a pomiędzy 2010 a początkiem 2013 roku.
Nie jest to dobra prognoza dla Apple'a - jeśli dalej wykres wyceny giełdowej będzie przebiegał według schematu Microsoftu, to w ciągu najbliższego roku Apple straci połowę wartości ze swojego piku ponad 700 dolarów za akcję.
Reakcje giełd i analityków dla wielu mogą wydawać się niezrozumiałe - w końcu dziś naprawdę trudno mówić o kryzysie Apple'a, gdy prezentuje on najlepsze w historii wyniki finansowe. Jednak gdy spojrzeć na nie z nieco innej perspektywy, to reakcja rynku wcale nie wydaje się przesadna.