Zamknięcie Megaupload zmniejszyło... przychody branży filmowej
Minął już niemal rok od momentu, w którym Megaupload zniknął z sieci. I chociaż jego właściciel pracuje już nad następcą swojego serwisu, to wielomiesięczne „bezkrólewie” wśród serwisów udostępniających pliki odcisnęło piętno na wynikach zażarcie walczących z piractwem wytwórni filmowych. Co ciekawe efekty zamknięcia Megaupload nie zawsze są dla nich pozytywne.
Badacze ze szkół Munich School of Management i Copenhagen Business School opublikowali raport dotyczący wpływu zamknięcia Megaupload na wyniki osiągane przez filmy wchodzące do kin. W badaniach uwzględniono 1344 filmy wyświetlane w 49 krajach w pięcioletnim okresie.
Powodów do radości z pewnością nie mają producenci małych i średnich produkcji. Okazuje się, że zawirowania które doprowadziły do zamknięcia rzekomo zabierającego im chleb Megaupload w większości przypadków zaowocowały zmniejszeniem się generowanych przychodów.
Powód jest prosty – w przypadku filmów, które nie mają zakrojonej na szeroką skalę kampanii reklamowej serwisy udostępniające pliki działały poniekąd jak darmowa akcja promocyjna. Pan Iksiński, przykładowy „zły” użytkownik Internetu, pobrał nielegalnie film z sieci. Ponieważ mu się spodobał, podzielił się informacją o swoim odkryciu ze znajomymi. A ci znajomi wcale nie musieli podzielać opinii Iksińskiego, że piracenie jest dobre. Mogli zostać przez niego zachęceni do zainteresowania się akurat tym filmem i przeznaczyć pieniądze, aby obejrzeć go w legalny sposób.
Przy ograniczeniu takiej formy marketingu szeptanego wiele osób nigdy nie dowie się o niektórych filmach i w konsekwencji nie przeznaczą na nie swoich środków.
Za to giganci branży filmowej mogą pozwolić sobie na delikatny uśmiech satysfakcji. Okazje się bowiem, że najgłośniejsze filmy, te wyświetlane w ponad 500 kinach, zanotowały z okazji zamknięcia Megaupload lekki wzrost przychodów. Tłumaczone jest to faktem, że w przypadku takich filmów pieniądze pompowane w kampanie reklamowe powodują, że każdy potencjalny odbiorca filmu nie ma możliwości przegapić informacji o nim.
Patrząc w ujęciu ogólnym zyski generowane przez całą branżę filmową w okresie po zamknięciu Megaupload uległy lekkiemu zmniejszeniu, co jasno pokazuje, że trochę większe profity uzyskane przez największe wytwórnie na rynku nie zrekompensowały strat poniesionych przez mniejszych twórców.
Wyniki są dosyć zaskakujące, chociaż też przy okazji lekko niepokojące. Korzyści odniesione przez największe firmy w branży filmowej na pewno zachęcą je do dalszej walki z piractwem w sieci. A organizacje pokroju MPAA finansują głównie największe wytwórnie.
Z kolei mniejsze firmy, które jak się okazuje na istnieniu serwisów pokroju Megaupload wcale nie tracą, tak na dobrą sprawę nie mogą nic zrobić, bo przedsiębiorstwa stojące na pierwszej linii frontu walki z piractwem na pewno nie zwrócą na nie uwagi. W przypadku filmów wyświetlanych w kinach inicjatywy pokroju „ściągnij, obejrzyj i jak się spodoba to zapłać według uznania” nie mają racji bytu.
To tylko jedno badanie, nie można wykluczyć innych czynników, które mogły wpłynąć na takie a nie inne zmiany osiąganych przez branżę rezultatów. Jednak przekazuje jasny komunikat, który dla niektórych osób brzmi jak herezja, że piractwo wcale nie musi być zawsze zjawiskiem negatywnym.