"Co robisz? GROM w grę!" - Medal of Honor: Warfighter z polskimi jednostkami specjalnymi!
Przed chwilą brałem udział w zamkniętym pokazie nadchodzącej gry „Medal of Honor: Warfighter”. Oprócz zobaczenia w akcji tego tytułu można było porozmawiać z żołnierzami jednostki GROM, którzy brali udział w tworzeniu gry. Co więcej, okazuje się, że Polacy zostali wyróżnieni przez Electronic Arts, a sama gra może okazać się świetnym zabiegiem marketingowym promującym Wojsko Polskie.
Zacznijmy od twardych faktów. Gra „Medal of Honor: Warfighter” zadebiutuje 25 października na wszystkich wiodących platformach do grania, czyli na komputerach osobistych, a także konsolach Playstation 3 oraz Xbox 360. Została ona stworzona w oparciu o zmodyfikowany silnik Frostbite 2.0 znany z pięknego BattleFielda 3. Nie muszę chyba dodawać, że gra uruchomiona w najwyższych ustawieniach szczegółowości grafiki prezentowała się po prostu obłędnie. Mimika postaci (w przerywnikach fabularnych), gra świateł, odwzorowanie podłoża, budynków i pojazdów, wygładzanie krawędzi i płynność gry prezentowały się wprost bajecznie, lepiej nawet niż w zeszłorocznym BattleField 3. Z porównań w tej materii do gier z serii Call of Duty zrezygnujemy ze względu na szacunek do Activision.
Niestety nie wiemy zbyt wiele o fabule gry. Jedyne szczegóły, jakie zostały nam ujawnione to fakt, iż fabuła będzie rozgrywać się niemal na całym świecie, a czas przejścia trybu dla pojedynczego gracza nie będzie krótszy niż w przypadku innych produkcji. Sam jako fan trybów jednoosobowych (gry są dla mnie po prostu interaktywnym filmem) nie popieram tego typu działań, ale muszę je akceptować, gdyż znacznie bardziej popularne są tryby dla wielu graczy. Na pierwszy rzut oka (widzieliśmy kilkuminutowy fragment rozgrywki) tytuł prezentuje się podobnie do BattleFielda 3 z jedną małą różnicą - wszystkiego wydaje się być więcej, szybciej i lepiej. Cieszy nas to, bo chyba każdy pamięta, że wydany dwa lata temu Medal of Honor był grą, przy której mógł ziewać nawet emeryt będący jedną nogą na tamtym świecie.
W trybie dla wielu graczy będzie można grać dwunastoma jednostkami specjalnymi z dziesięciu krajów. Z kolei w „singlu” możliwe będzie granie tylko amerykańskimi Sealsami. Ważne jednak jest, że oprócz nich pojawi się w grze tylko jedna inna jednostka specjalna, która będzie pomagać przeprowadzać trudne akcje. Będzie to właśnie nasz polski GROM. Jest to bardzo duże wyróżnienie. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że polskie siły specjalne jeszcze nigdy nie zostały wyróżnione w tak dużym tytule jak „Medal of Honor”.
Ważne jest też to, że GROM przez rok współpracował z Electronic Arts, by w grze jak najlepiej oddane zostały wygląd, sposób poruszania się, nawyki i slang polskich żołnierzy. Mieliśmy okazję poznać byłego operatora GROM o pseudonimie Vinci*, który zarówno w Polsce, jak też w Los Angeles był konsultantem Electronic Arts. Warto wspomnieć o tym, że zgodę na współpracę Electronic Arts musiało wyrazić Ministerstwo Obrony Narodowej. Cieszy nas, że gry komputerowe zostały dostrzeżone także przez władze jako doskonały środek do promocji Wojska Polskiego i patriotyzmu wśród młodzieży.
Warto docenić też fakt, że GROM został zarekomendowany przez Seals. Nie był to zabieg marketingowy, a po prostu docenienie ciężkiej pracy i profesjonalizmu naszych żołnierzy. Ważne jest też, że Polacy jako jedni z nielicznych będą mieć własną okładkę gry. Znajdzie się na niej właśnie Vinci.
Ostatnim elementem śniadania prasowego był pokaz Vinciego grającego w Medal of Honor. Jak widać, poziom trudności nie jest niski, bo nawet jemu udało się zginąć. Dziennikarze też mieli możliwość zagrania, ja nie skorzystałem z tej możliwości, by nie robić sobie jeszcze większej chęci na grę miesiąc przed premierą. Zapewne niedługo udam się sam na pokaz, gdzie będę mógł spędzić z grą kilka godzin. Z całą pewnością napiszę o tym na łamach Spider’sWeb.
*wymyślony na potrzeby konferencji