REKLAMA

Do Not Track standardem?

privacy please
REKLAMA

Jak podaje agencja Reuters, Biały Dom (USA) chce, aby opcja Do Not Track (nie śledź) została wdrożona do powszechnego użycia, by dać użytkownikom większą kontrolę nad tym jakie dane zbierają o nas strony www. Działanie Do Not Track polega na uniemożliwieniu śledzenia naszych poczynań w globalnej sieci i oferowania nam spersonalizowanych reklam.

Jest też druga strona medalu. Firmy – takie jak Google – „żyją” ze zbierania informacji na temat użytkowników i oferowania im dopasowanych reklam. Mogą mieć problemy, jeżeli nowa ustawa spowoduje odpływ części zysków z reklam. Skąd nagle zostały powzięte takie kroki? Niektóre przeglądarki (Firefox, IE, Safari) pozwalają użytkownikom na ustawienie opcji DnT, podczas gdy korzystamy z internetu. Biorąc pod uwagę aktualny status prawny, strony i reklamodawcy mogą po prostu ignorować DnT i dalej zbierać dane nie przejmując się konsekwencjami.

Koncepcja DnT pochodzi z 2007 roku, kiedy grupy konsumentów poprosiły U.S. Federal Trade Commission (FTC) o stworzenie listy Do Not Track dla internetowych reklamodawców. Miało to być odpowiednikiem listy Do Not Call, która wywowała spustoszenie w sektorze telemarketingu.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-18T12:14:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-18T09:37:06+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T21:05:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T20:17:05+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA