REKLAMA

Niekryty Krytyk na czele vlogowej rewolucji?

18.05.2012 17.08
Niekryty Krytyk na czele vlogowej rewolucji?
REKLAMA
REKLAMA

Maciej Frączyk znany w sieci pod pseudonimem Niekryty Krytyk w ciągu kilkunastu miesięcy zaczął wyrastać na jednego z liderów polskiego YouTube’a, widownia ogląda jego filmiki i chłonie odpowiedzi na pytania jak ma żyć. Czy w Polsce rozpoczęła się videoblogowa rewolucja, a Niekryty Krytyk stanie na jej czele? 

Choć na Zachodzie są coraz powszechniejszą formą publikacji treści, polskie vlogi mają się bardzo kiepsko rysując wizerunek przeciętnego internauty jako dziwoląga i odszczepieńca. Trudno jednak mieć o to pretensje, skoro formuła rozpoczęła się od niejakiego Luntka, a następnie przeszła przez różne elementy nastoletnich filozofów, czczących pana ciemności miłośników szczecińskiego paprykarzu, blogerów, którzy zupełnie niepotrzebnie postanowili objawić się światu, dochodząc wreszcie do etapu vlogów merytorycznie poprawnych i ciekawych, z których jednak bije brak obycia z kamerą oraz quasiamatorski charakter realizacji.

Niekryty Krytyk jest jednym z pierwszych, a na pewno pierwszym, który przebił się na taką skalę, vlogów w Polsce, których realizacja od strony technicznej stoi na zadowalającym poziomie. I chodzi tu zarówno o kamerę, jakość montażu, jak i zachowanie głównego bohatera, który mówi co chce powiedzieć zamiast zastanawiając się „co ja tutaj robię?”.

Konwencja Niekrytego Krytyka przypłynęła zza oceanu. Główny bohater wybiera fragmenty jakiejś produkcji filmu/serialu/programu telewizyjnego/teledysku, a następnie tnie je na kawałki i w ironiczny, mocno absurdalny sposób odnosi się do poszczególnych fragmentów. Krytycy Krytyka mówią o prymitywizmie i łechtaniu gustów gimbazy, można na to patrzeć w ten sposób, dla mnie jest to jednak klasyczna commedia dell’arte, konwencja, natomiast wielu poważnych i napinających się blogerów i vlogerów tworzy moim zdaniem znacznie bardziej prymitywne materiały.

Frączyk ma charyzmę, poczucie humoru i grupę wiernych widzów, przeważnie w wieku poniżej 25 lat. Niezależnie od tego jak ktoś ocenia publikowane przez niego materiały, szybko zyskał świadomość swojej internetowej popularności, uruchomił serwis internetowy Niekrytego Krytyka oraz stworzył lub nawiązał współpracę z kilkoma internetowymi przedsiębiorstwami produkującymi autorskie koszulki czy internetową biblioteką. Długo też nie trwało, by mniejsza gwiazdy internetu zaczęły zabiegać o jego współpracę, proszono go o wsparcie walki z ACTA, aż w końcu trafił do Radia Zet.

Obecność Niekrytego Krytyka w Radiu Zet na stałe to zresztą sprawa dość bezprecedensowa. Mamy w kraju blogerów o wieloletnim stażu, którzy mają problem z przebiciem się do mediów, często okazuje się, że nawet najwięksi mistrzowie słowa są przed kamerą kompletnie wypluci z charyzmy, nie wspominając już o typowo radiowej urodzie (większość z nich, niestety, konsekwentnie kontynuuje vlogowe wystąpienia). Od kilku lat istnieje taki kompleks internetu – choćby miał swoje gwiazdy, te nie są w stanie powszechnie przebić się do mediów takich jak radio czy telewizja, goszczą tam okazjonalnie, natomiast właśnie wspomniana telewizja nieco wręcz nimi gardzi. Dość wspomnieć programu Kuby Wojewódzkiego, które wielu młodym Polakom mówią co myśleć. Ilekroć zaprasza tam gości z „internetu”, to są to jakieś potwory, o których przeciętny internauta pewnie nawet nie słyszał. Ale to wina tego, że telewizja nie rozumie internetu, a internet do telewizji przebić się nie potrafi.

Ludzie tacy jak Niekryty Krytyk będą to zapewne zmieniać, producentom zdecydowanie łatwiej jest wyłapać talent sprawdzony przed i obyty z kamerą, niż szukać potencjalnych następców Durczoka czy Majewskiego na internetowych blogach.

Jak natomiast zmieniać się będzie sytuacja vlogów w internecie? Sam fakt, że w chwili obecnej większość z nich nie odgrywa jeszcze istotnej roli, najlepiej świadczy o tym jak słabe są te nasze rodzime vlogi (nawet jeśli mają dużo widzów). A przecież video to formuła zdecydowanie bardziej atrakcyjna niż tekst, choćby dzięki temu, że pomaga trafić do mniej… wymagających czytelników. Wydaje mi się jednak, że drogą Niekrytego Krytyka, który będzie odnosił kolejne sukcesy, zechcą podążać kolejni internauci. I być może wśród całej lawiny zblazowanych, pozbawionych charyzmy vlogerów uda się wyłowić perełki, a pewnego dnia te perełki zaczną trafiać do poważniejszych mediów.

Co do samego Niekrytego Krytyka, mam nadzieję, że dalej będzie robił to co robi i że dalej będzie się w tym rozwijał, zarabiając przy tym, bo to pozwala na pewien komfort pracy. Mam też nadzieję, że uda mu się utrzymać pewien autonomiczny charakter w polskim internecie, że nie zacznie jeździć na konferencje startupowców, którzy znowu będą wmawiać światu, że narodził się dzięki ich znajomości mechanizmów sieci i wreszcie, że odmieni trochę ten nasz internet na lepsze.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA