Skype zatrudnia, Yahoo zwalnia, Facebook kupuje, Pinterest stale rośnie, a tymczasem w Polsce...
Skrót najciekawszych wydarzeń z ostatniego tygodnia: Skype planuje zatrudnić kolejne 400 osób. Pracowników będzie szukał w Londynie, Sztokholmie, Tallinie, Pradze, oraz w kalifornijskim Palo Alto. Po zakończonej rekrutacji firma na całym świecie zatrudniać będzie 1600 osób. Yahoo z kolei planuje cięcia, w wyniku których pracę w portalu straci około dwóch tysięcy osób. Są to pierwsze ruchy nowego szefa portalu Scotta Thompsona, które mają na celu uzdrowić sytuację finansową firmy. W międzyczasie Pinterest wspina się na podium najpopularniejszych serwisów społecznościowych w USA. Jednak prawdziwą wisienką na torcie był wczorajszy news o tym, że Facebook kupuje za okrągły miliard dolarów najpopularniejszą aplikację mobilną do robienia zdjęć - Instagram.
Co z tego wszystkiego wynika? Nie, wcale nie chodzi o to, że bańka internetowa rośnie i wkrótce pęknie. Im dalej w las, tym częściej mam wrażenie, że biznes internetowy dojrzewa. Dla wielu miliard dolarów, za który Facebook kupił Instagram to oznaka choroby, której powikłania prędzej czy później załamią całą branżę. Z drugiej jednak strony trzeba na to spojrzeć inaczej. W prawdziwym biznesowym świecie, tam gdzie w grę wchodzą nie miliony, a miliardy dolarów przeznaczonych każdego miesiąca na inwestycje, przejęcia firm dysponujących określonymi zasobami, a mimo to nie generującymi zysków to żadna nowość. Robią tak korporacje na całym świecie, by dzięki prostym zabiegom znacznie poszerzać swoje terytorium.
Dobrze napisał Przemek wygłaszając tezę mówiącą o tym, że Instagram był realną konkurencją Facebooka. Taka teza wygłoszona publicznie mogłaby być uznana do niedawna za jedną z tych opierających się na oparach absurdu. Mimo wszystko liczby nie kłamią. Trzeba pamiętać też o tym, że transakcja jaką przeprowadził Facebook nie była w całości transakcją gotówkową. I tutaj owszem, wycena akcji to w chwili obecnej mrzonka, ale należy mieć na uwadze, że Facebook to nie MySpace czy Twitter i w przeciwieństwie do innych społecznościowych gigantów generuje realny zysk. Tylko czekać, aż Facebook przejmie udziału we wspomnianym wyżej Pinterest.
Tymczasem w Polsce, doszło do przełomowego wydarzenia. SaveUp w informacji prasowej poinformował dziś, że wchodząca w portfolio funduszu SpeedUp Group spółka iTraff Technology, twórca technologii rozpoznawania obrazów użyta w aplikacji SaveUp otrzymała 1,9 miliona złotych w drugiej rundzie finansowania. Jest to olbrzymi sukces Arka Skuzy i jego zespołu. Do grona inwestorów oprócz grupy SpeedUp, która zainwestowała w startup z Poznania w fazie zalążkowej, dołączyli Piotr Wilam, Marek Kapturkiewicz, Rafał Han oraz Stephane Senkowski, czyli tzw. grube ryby polskiego przemysłu internetowego.
Wszystko pięknie, mamy do czynienia z olbrzymim sukcesem. Z drugiej jednak strony po raz kolejny pokazana została słabość polskiego rynku inwestycyjnego na każdym etapie rozwoju. Jaki? W naszym kraju nikt, absolutnie nikt nie inwestuje w projekty innowacyjne, w których model biznesowy jest dopiero melodią przyszłości. Wszystkie inwestycje dokonywane są w oparciu o liczby. Wszelkie mity nt. tego, że najważniejszy jest zespół, pomysł, pasja itp., itd. można włożyć między bajki.
Mniejsza już o trafność czynionych w Polsce inwestycji, najważniejsze są liczby i czysty, szybki zysk. Pasja, zespół, pomysł owszem są ważne, ale nie w naszym kraju. Szkoda. Szkoda, że polskim funduszom w dalszym ciągu brakuje odwagi. Niezwykle przyjemnie patrzyłoby się na inwestycje w polski produkt na rzeczywiście wczesnym etapie rozwoju, który zdobywa najpierw pierwszy, a później kolejne miliony użytkowników.