RIM traci swoją kolebkę, Kanadę. To symboliczny moment
W Kanadzie, czyli rodzimym kraju RIM, dokonała się rzecz symboliczna - w 2011 roku sprzedało się tam więcej iPhone'ów niż BlackBerry, jak podaje IDC z Bloombergiem. To niby nic wielkiego, bo sprzedaż BlackBerry spada na wszystkich rynkach. Jednak Kanada jest szczególnym miejscem, gdzie BlackBerry był od lat produktem kupowanym dlatego, że jest rodzimy. To świetnie pokazuje, co dzieje się z RIM i w którą stronę podąża firma - na biedniejszych rynkach, takich jak Ameryka Południowa, Środkowy Wschód czy Afryka BlackBerry sprzedają się świetnie, podczas gdy na tych bogatszych, na których subsydiowanie smartfonów jest korzystniejsze, a cenowo droższe urządzenia przystępniejsze RIM zawodzi udowadniając, że przespał bardzo ważny moment zmian rynkowych i dał się złapać w pułapkę postawienia na produkt, a nie marketing.
Chociaż RIM w ujęciu globalnym powiększa bazę subskrybentów swoich usług (75 milionów), to w Kanadzie sprzedało się więcej iPhone’ów niż BlackBerry - 2,85 miliona wobec 2,08 miliona sztuk. Kanada odpowiada za aż 7% przychodów RIM, co oznacza, że 23 procentowy spadek sprzedaży BlackBerry w 3 kwartale 2011 roku w Kanadzie w stosunku do analogicznego kwartału rok wcześniej jest znaczący dla finansów firmy. W Stanach Zjednoczonych jest jeszcze gorzej - sprzedaż słuchawek RIM spadła aż o 45%.
Okazuje się, że nawet macierzysty, dosyć patriotycznie nastawiony do RIM rynek zaczyna reagować na nieumiejętne dostosowywanie się do szybko zmieniającego krajobrazu urządzeń mobilnych. BlackBerry staje się po prostu passé - nie potrafi zaoferować setek tysięcy aplikacji, rozbudowanych funkcji rozrywkowych i nie trafia do najbardziej chłonnych, młodych grup odbiorców. Rozpoznawalność marki jako tej służącej biznesowi, a nie rozrywce, zaczyna się mścić.
Od 2007 roku, czyli od momentu,w którym Apple rozpoczął za pomocą pierwszego iPhone’a mobilną smartfonową rewolucję, urządzenia mobilne przestały być terminalami służącymi wyłącznie do pracy, odbierania e-maili, edytowania załączników i bezpiecznego, zaszyfrowanego połączenia. Google wyczuł doskonale ten moment i szybko odpowiedział Androidem, Nokia przespała i brnęła w niedostosowanego do dotyku Symbiana, a RIM... RIM chyba uznał, że poważane, biznesowe produkty wciąż będą miały na rynku sporo miejsca, choćby w firmach.
Tak się nie stało. Coraz więcej koncernów i pracodawców wprowadza politykę “przynieś do pracy swoje urządzenie”, a producenci konkurencyjnych systemów mobilnych starają się udostępniać rozwiązania kierowane waśnie do potrzeb firmowych. RIM zorientował się, że musi nadążyć i próbuje wrócić do gry - stąd smartfony z przebudowanym systemem, wyłącznie dotykowymi ekranami, zapowiedzi kolejnych zmian... Ale to budzi jeszcze mocniejszy zamęt, bo stara rozpoznawalność biznesowa, która zakorzeniła się w rynkach, kłóci się z tym, czym RIM chce się stać.
Kanada jest tego doskonałym przykładem. Mimo, że długi czas wierna RIM-owi, to w końcu doceniła iOS jako platformę.
RIM może sprzedawać więcej w krajach Ameryki Południowej czy wschodnich - może tam znajdzie dla siebie tymczasowe miejsce. Jednak na najchłonniejszych, największych rynkach traci i nie potrafi zaprezentować mocnej strategii, która odmieni ten trend. Aż chce się powiedzieć śladami Sienkiewicza “Kanada wzięta!”.