SkyDrive to prawdziwy as w rękawie Microsoftu
Microsoft zaprezentował właśnie „zupełnie nowego” SkyDrive’a, który ma udowodnić, że Windows 8 to system całkowicie zintegrowany z chmurą. Pokazał wręcz nieco więcej: na tyle dużo, że Dropbox i iCloud mają się czego obawiać.
SkyDrive od Microsoftu istnieje już od dawien dawna. Konkretnie, od 2008 roku, kiedy dołączył on do oferty Windows Live. Od samego początku rozwijał się bardzo dynamicznie. Microsoft co chwila udostępniał nowe funkcje dla swojego e-dysku, likwidował kolejne limity, w efekcie oddając użytkownikom do dyspozycji potężne narzędzie. Mimo to usługa nie jest zbyt popularna. Czemu? Liczą się nie funkcje, ale ich implementacja. I Microsoft o tym zapomniał. Nowy SkyDrive to efekt nauczki, jaką dostał gigant.
SkyDrive jak dotąd, mimo iż bardzo funkcjonalny na papierze, przegrywał z Dropboxem i innymi konkurentami, którzy oferowali dużo mniej. Czemu? Bo umieszczenie pliku na Dropboxie i podzielenie się nim z innymi internautami to chwila nieuwagi. Po zalogowaniu się na SkyDrive’a widzimy interfejs bardzo przypominający Eksploratora Windows, co nie jest złym pomysłem. Ale funkcje typowo „webowe” (współdzielenie, uprawnienia, i tak dalej) są dziwacznie ponazywane i obecne w najmniej intuicyjnych miejscach. Można się tego nauczyć, ja się do SkyDrive’a przekonałem. Zwłaszcza, że interfejs wykonany jest w HTML5, więc działa to bardzo przyzwoicie. Jednak doskonale rozumiem czemu to Dropbox, a nie SkyDrive, królują wśród moich znajomych. Co więc zmienił Microsoft? Oj, bardzo wiele. Przyjrzyjmy się więc temu z bliska.
Jak było do tej pory?
Na początek specyfikacja „papierowa”. SkyDrive oferuje 25 gigabajtów wolnego miejsca dla użytkowników Windows Live całkowicie za darmo. To znacznie więcej, niż konkurencja. Dropbox za darmo oferuje tylko 2 gigabajty danych, a iCloud 5 gigabajtów. SkyDrive tu wyraźnie wygrywa. Nałożony został jeden limit: pojedynczy plik nie może być większy niż sto megabajtów. Tu dysk Microsoftu z kolei odstaje na minus. Jednak nie samą pojemnością człowiek żyje. To ma być użyteczne. Co wymyślił Microsoft?
SkyDrive, podobnie jak konkurencja, pozwala na kategoryzowanie danych zasobów, dzięki czemu mogą one być synchronizowane. Jeżeli używasz Windows Phone’a lub Galerii Zdjęć Windows Live lub zgodnej aplikacji na innym komputerze lub smartfonie wykonywane / zapisywane przez ciebie zdjęcia, jeżeli sobie tego zażyczysz, lądują od razu na SkyDrive i są dostępne od razu dla innych urządzeń podłączonych do konta Windows Live. Podobnie to działa w przypadku Office’a: wersje Live i 365 korzystają ze SkyDrive’a domyślnie, „biurkowy” Office 2010 można ustawić tak, by synchronizował się z dyskiem Microsoftu. Oprócz tego, na platformie Microsoftu trzymana jest poczta Hotmail, kontakty i kalendarz. Te jednak nie zajmują miejsca z puli 25 GB i są liczone osobno.
Tu SkyDrive ma tylko jednego solidnego konkurenta: jest to iCloud. Chmura Apple’a, podobnie jak Microsoftu, pozwala na synchronizacje praktycznie wszystkiego. Co więcej, nie ma limitu 5-gigabajtowego na zdjęcia, muzykę i książki. SkyDrive też miał zdjąć te limity, ale jak dotąd tego nie zrobił. Co więcej, Apple oferuje synchronizację muzyki z iTunes. Microsoftowy Zune ze SkyDrive’a korzystać nie potrafi.
Jak już wspomniałem wyżej, problemem Microsoftu jest samo usability. Możliwość synchronizacji Office’a, Galerii Windows Live, Windows Phone’a i innych ze SkyDrive’em jest wręcz w komiczny sposób „ukryta” (czyli trzeba wiedzieć gdzie jest, i że w ogóle jest). Z kolei systemowa synchronizacja (chodzi mi tu o synchronizowanie konkretnych folderów lokalnych) jest domyślnie w Windows nieodstępna. Należy pobrać aplikację Windows Live Mesh, która jest częścią pakietu „Podstawowe programy Windows Live”. Serio, trzeba bardzo chcieć korzystać ze SkyDrive’a, by dowiedzieć się, że istnieje i że oferuje dane funkcje. Microsoft chyba liczył na to, że z uwagi na to, że SkyDrive ma otwarte API, pojawi się masa programów firm trzecich do jego obsługi. No cóż, pojawiło się ich tak wiele, jak rozszerzeń do Internet Explorera ;-)
Jak będzie od zaraz?
Tadam! Koniec plotek i domysłów. Microsoft oficjalnie zaprezentował jak chce zmienić SkyDrive’a tak, by zniechęcić nas do alternatyw. I trzeba przyznać, zmiany są bardzo korzystne. Udało się nic nie zepsuć, a niektóre z funkcji co najmniej nadrabiają zaległości wobec konkurencji. Szczególny nacisk położony został na integrację z Windows 8. Na szczęście użytkownicy Visty i „Siódemki” również mają na co czekać.
Po pierwsze pojawią się nareszcie w pełni funkcjonalne natywne aplikacje, a nie dziwolągi jak Windows Live Mesh. Pierwsza dla interfejsu Aero, druga dla Metro. Skupmy się na tej drugiej na chwilę: jest ona oparta technologicznie o mechanizm WinRT i napisana w językach webowych (Javascript, HTML i CSS). Z tej aplikacji będzie mogła skorzystać każda inna aplikacja Metro w całym systemie operacyjnym. Dla przykładu, stworzyłaś lub stworzyłeś jakiś obrazek w swoim ulubionym programie graficznym. SkyDrive będzie zawsze pod ręką, by tam go zapisać. W niedalekiej przyszłości aplikacja dla Windows 8 oraz interfejs webowy SkyDrive’a mają oferować identyczne funkcje. Przestrzeń dyskowa na SkyDrive będzie widziana jako pamięć systemowa: twórcy aplikacji nie będą musieli dopisać ani jednej linijki kodu, by ich program mógł zapisywać dane na e-dysku Microsoftu. SkyDrive będzie też dostępny pod ręką w pasku Charms Bar, dzięki czemu będzie można w szybki sposób dzielić się ze znajomymi umieszonymi tam treściami. Taką wygodę może zaoferować tylko iCloud.
Z kolei aplikacja dla Aero (Windows Vista, Windows 7) będzie godnym konkurentem dla Dropboxa. Zastąpi ona Windows Live Mesh i pozwoli na integrację SkyDrive’a z Eksploratorem Windows. Dysk w chmurze będzie dla Windows tym samym, co dysk lokalny. Nie zabraknie oczywiście możliwości synchronizacji wskazanych folderów.
Użytkownicy SkyDrive’a narzekali na limit nałożony na pojedynczy plik. To kolejny powód, dla którego Dropbox był chętniej wykorzystywany. Od teraz jeden plik może mieć aż dwa gigabajty. Powinno spokojnie wystarczyć.
Co więcej, SkyDrive umożliwi na zdalny dostęp z chmury do lokalnego dysku. Powiedzmy, że nie chcemy trzymać danych w chmurze, ale i tak chcemy mieć do nich dostęp z dowolnego innego urządzenia. Możemy ustawić folder na dysku tak, by był on widoczny po zalogowaniu się w innym miejscu. Ta procedura będzie jednak nieco skomplikowana: Microsoft nie zezwoli na łatwy „one-click access”. Aby otworzyć lokalny folder z innego komputera, będzie trzeba podać kod weryfikujący, który zostanie do nas wysłany mailem lub SMS-em.
Microsoft złożył też ważną obietnicę dotyczącą kompatybilności wstecznej: API nie zostaną zmienione. Jeżeli więc używasz jakiejś swojej ulubionej aplikacji do umieszczania danych na SkyDrive i ich synchronizacji na Windows, Windows Phone, OS X, Ubuntu, Androidzie, iOS-ie i tak dalej: będzie ona dalej funkcjonować jak do tej pory.
Podsumujmy więc najważniejsze informacje o SkyDrive w formie, jaka będzie obowiązywać od marca:
25 gigabajtów przestrzeni dyskowej (z zastrzeżeniem, że jeden plik nie może być większy niż dwa gigabajty).
SkyDrive to też miejsce, dzięki któremu aplikacje dla Windows i Windows Phone mogą synchronizować dane (fotografie, dokumenty, i tak dalej). Zune jednak, przynajmniej na razie, nie umożliwi synchronizacji muzyki, jak iCloud (chyba że mamy na myśli synchronizowanie konkretnych lokalnych plików muzycznych w danym folderze).
Dla systemów Windows Vista i nowszych dostępna będzie oficjalna aplikacja, która integruje usługę z systemem, udostępniając SkyDrive’a jakby był dyskiem lokalnym i umożliwiając automatyczną synchronizację folderów. Już teraz są dostępne oficjalne aplikacje dla iOS-a i poszerzająca możliwości Windows Phone’a
Windows 8 otrzyma specjalną wersję aplikacji z interfejsem Metro, która integruje e-dysk Microsoftu z całym systemem i innymi aplikacjami firm trzecich.
Inne platformy (Ubuntu, Android, itd.) w sposób oficjalny mogą skorzystać z interfejsu webowego, lub z aplikacji firm trzecich
Prawdę powiedziawszy, nie mogę doczekać się premiery i testów. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję. Jeśli Microsoft dotrzyma słowa, Dropbox i iCloud nie mają mi nic do zaoferowania. Ostatni przypadek jest jednak sporny: nie sądzę, by użytkownicy Maków i iPhone’ów mogli uzyskać taki stopień integracji z systemem, jaki daje iCloud. Nie wierzę więc, by chcieli się przesiąść. Ale że Makowiec ze mnie żaden, a wiem że wielu czyta Spider’s Web, chętnie posłucham opinii. Natomiast co do Dropboxa… zdecydowanie czekam na jego odpowiedź. Bo, póki co, teraz wygląda nieco biednie…
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.