Nie tacy Blogersi straszni, jak ich malują
Film Blogersi budził emocje w polskiej blogosferze już od momentu w którym zapowiadane było jego powstanie. Minął ponad rok od tego czasu i film wreszcie się ukazał. Do tej pory został pokazany szerokiej publiczności dwa razy - podczas oficjalnej premiery na Warszawskiej SGH oraz wczorajszego wieczora na 5 Edycji Medifestu, serii łódzkich spotkań o mediach. Po pierwszym pokazie film wywołał jeszcze większą burzę emocji. Wiele osób próbowało go ocenić, niektórzy nawet nie oglądając tego 19 minutowego dokumentu. Trudno jest ocenić jednak ten film po pierwszym obejrzeniu.
Najbardziej zawiedzeni będą odbiorcy którzy liczyli, że film Jarka Rybusa odpowie na pytania czym są blogi i kim są owi tytułowi blogersi. Tego w tym filmie na pewno nie znajdziecie. Film nie kończy toczącej się u nas w kraju gorącej dyskusji o blogach i ich pozycji w medialnym światku. Tak naprawdę on ją dopiero zaczyna lub zacznie kiedy stanie się dostępny dla zwykłych śmiertelników.
To nie jest film o blogerach, z blogerami, dla blogerów. Zdecydowanie jest to próba zainteresowania osób pobocznych tematyką blogów. Jeśli pasjonujesz się tematyką to nie znajdziesz nic odkrywczego w słowach wszechobecnych blogerów pokroju Kominka czy Macieja Budzicha, a także w słowach Przemka Pająka. Podobnie niezbyt odkrywcze są tezy Żakowskiego, które ludzie powiązani z tą częścią internetu doskonale znają.
Dzieje Polskiej blogosfery mogłyby stać się cyklem godzinnych materiałów o każdym z popularnych autorów. Jednak ich sens materiałów byłby nie wielki. Sam krótkometrażowy dokument wydaje się, że ma szansę trafić do większego grona odbiorców. Jeśli Jarkowi Rybusowi uda się przebić z filmem do mainstreamu będzie to wielki sukces, którego z całego serca życzę. Sukcesem będzie też to, jeśli ktoś po tym krótkim seansie wróci do domu, otworzy Google i będzie poszukiwał informacji odnośnie blogosfery.
Same dyskusje o stanie Polskiej sceny blogowej czy o wyższości blogów nad dziennikarzami są już same w sobie nudne. Niewiele wnoszą do tematu i z zainteresowaniem przysłuchują się im tylko osoby spoza głównego nurtu. Na pofilmowej debacie usłyszeliśmy praktycznie to co zawsze, zresztą w filmie słyszymy podobne stwierdzenia. Tylko to nie jest film dla branży, a o branży, i w takim kontekście jego ocena jest zupełnie inna.
Twórcom nie można zarzucić nic jeśli chodzi o realizację. Dużą rolę odgrywa popularny Kominek wraz z budyniem. Ujęcia są ciekawe, udźwiękowianie przyjemne. Długość filmu nie pozwala się zanudzić tematyką, nawet gdy wiemy o bohaterach praktycznie wszystko.
Gdy pierwszy raz słyszałem o filmie Blogersi spodziewałem się czegoś zupełnie innego, przed wczorajszym pokazem byłem dość pesymistycznie nastawiony do tego obrazu. Jednak już w trakcie i po moje odczucia się diametralnie zmieniły. Oczywiście każdy kto ma z tym blogerskim światkiem choć trochę do czynienia, mógłby się przyczepić do wybranych fragmentów. Jednak całościowo to kolejny dobry wstęp do rozmyślań. Rozmyślań, bo debat i dyskusji mamy już za dużo. Lepiej pomyśleć sobie samemu, niż znów dyskutować jacy to Ci blogerzy są sprzedajni, niezależni, lanserscy czy jaką wielką władzę stanowią nad politykami i markami. To fajnie brzmi jednak powtarzanie tego wszystkiego staje się nudne. Ten kto ma bloga niechaj robi swoje.
Ten kto nie ma pojęcia o blogach niech obejrzy ten krótki film i sam później podglądając blogosferę dojdzie do własnych wniosków. Twórcom gratuluje i życzę sukcesów.