Debiutuje film dokumentalny "Blogersi". O rok za późno i z wieloma wątpliwościami
Blogersi - dokumentalny film Jarka Rybusa (rzecznika GG Network S.A. i przedsiębiorcy internetowego) - w końcu i ponoć tym razem naprawdę, bez ściemy i na 100%, będzie miał swoją premierę we wtorek, w warszawskim Dyskusyjnym Klubie Filmowym na terenie Szkoły Głównej Handlowej. Długo kazał nam reżyser czekać na tę premierę, popełniając po drodze kilka błędów PRowych związanych z timingiem (<= brzydkie słowo) budowania medialnego zainteresowania projektem. Ale nie to jest ważniejsze. Rybus rzucił się na trudny temat, który ponad rok temu, gdy zaczynał kręcić swój film, miał zdaje się inne oblicze niż ma teraz. Ciekawe czy analizując "kim i czym jest bloger" nie uniknął banału i komunałów, w które tak łatwo przy tym temacie wpaść.
Dla pełnej jasności - nie widziałem filmu Rybusa pod żadną postacią, mimo iż w nim występuję (jeśli mnie reżyser nie wyciął, a kto wie, bo w oficjalnej informacji prasowej o mnie nie wspomina…). A z tego co wiem, to były już wcześniej publiczne odtworzenia roboczych wersji dokumentu, które notabene notowały mieszane odczucia. Widziałem tylko oficjalny trailer oraz tzw. making of, które są dostępne na oficjalnej stronie projektu.
Jeśli dobrze rozumiem zamysł Jarka Rybusa, to jego film ma odpowiedzieć na pytanie o wymiar bloggingu w Polsce - jego wpływu na życie społeczne, polski internet oraz tzw. stare media reprezentowane w filmie przez tak znamienite postaci jak Jacek Żakowski czy Kamil Durczok. I właśnie nazwiska i główni bohaterowie dokumentu "Blogersi" trochę mnie martwią. Z jednej strony wszyscy doskonale wiemy co sądzi o blogerach Żakowski, a to, co ma do powiedzenia Durczok nie odbiega zapewne zbyt daleko od "pana z "Polityki". Z drugiej strony mamy dyżurną elytę (<= nie, to nie literówka) blogerów, na czele z nieśmiertelnymi: Arturem Kurasińskim, Maciejem Budzichem oraz Kominkiem, którzy o tym, czym jest blog, bloger, fenomen społeczny bloggingu, czy czytelnik blogów powiedzieli już dosłownie wszystko odmieniając przy okazji przez wszystkie przypadki swoje odpowiedzi. Nie wiem więc, czy Rybus nie nakręcił dokumentu, który nic nie wnosi. Obym się mylił.
Moja obawa wynika głównie z tego, że od momentu, w którym Jarek Rybus zdecydował się na promocję projektu, włącznie z nagrywaniem i montażem filmu minęło bardo dużo czasu. Pytania, które zadawał i odpowiedzi, które otrzymywał (dla jasności - także ode mnie) były aktualne na tamten czas, co najmniej rok temu. Dzisiaj sytuacja jest z natury rzeczy inna. Polski internet, polski blogging, i polscy blogerzy są o rok starsi. A rok w dzisiejszym stanie rzeczy to gigantycznie długi czas. Jestem przekonany, że dziś na pytania Rybusa odpowiadałbym inaczej niż rok temu. Jestem przy okazji przekonany, że inni mieliby podobnie.
Niemniej jednak z dużą atencją czekam na premierę filmu, a także na to, jakim echem rozniesie się wieść o filmie. Czy okaże się tak popularny jak liczą na to jego twórcy? Czy doda coś nowego do nieustającej, niekończącej się dyskusji o definicji blogera i bloggingu? Czy pomoże wypromować blogi, by w końcu weszły do internetowego mainstreamu? Czy wniesie dyskusję o blogerach na nowy, niespotykany wcześniej poziom? I w końcu, czy zainteresują się nim stare media, a jeśli tak, to czy wieść o filmie rozniesie się szeroko?
Jeśli na większość powyższych pytań będą twierdzące odpowiedzi, to może jednak "Blogersi" się obronią.
P.S. Nie będzie mnie na wtorkowej premierze filmu, ale bardzo ciekawy jestem opinii Czytelników Spider's Web, którzy będą mieli okazję go widzieć. Dajcie mi proszę znać co sądzicie o filmie Jarka Rybusa. Wiecie gdzie mnie znaleźć.