REKLAMA

Rozczarowujące wyniki Apple'a w złym momencie

Apple-CEO-Tim-Cook
Rozczarowujące wyniki Apple’a w złym momencie
REKLAMA

W złym momencie przyszły dla Apple'a gorsze niż oczekiwano wyniki kwartalne. To pierwszy kwartał sygnowany przez nowego CEO Tima Cooka i mimo że najnowsze wyniki finansowe dotyczą okresu, kiedy na czele Apple'a - przynajmniej formalnie i przynajmniej w połowie - stał jeszcze Steve Jobs, to jednak pierwsze od niepamiętnych czasów wyniki poniżej oczekiwań rynku idą niestety na konto Cooka. Jest jednak szansa na to, że to wyjątkowy i jednorazowy problem, bo linia iPhone'ów, która zawiodła najbardziej w ostatnim kwartale powinna się odbić ze zdwojoną siłą w wynikach następnego kwartału. 

REKLAMA

Ileż to razy z rzędu analitycy - mówiąc kolokwialnie - nie dowozili Apple'a w swoich estymacjach przed publikacjami wyników kwartalnych? Dziesięć, piętnaście, dwadzieścia? W zasadzie od czasów pierwszego iPhone'a w 2007 r. Apple zawsze szokował rynek bijąc na głowę nawet najbardziej optymistycznych analityków z najbardziej prestiżowych domów analitycznych. Co więcej, to w zdecydowanej większości przypadków bliżej poprawnych wyników byli niezależni analitycy, tacy jak Andy Zaky czy w ostatnim czasie Horace Dediu. Wszystko się jednak kończy i po raz pierwszy zawodowi analitycy przeszacowali Apple'a. Rynek zareagował dość nerwowo, dużo bardziej nerwowo niż na wieść o śmierci Steve'a Jobsa. Zaraz po ogłoszeniu wyników spadły w momencie o 6,7%, czyli 28 dol. na cenie akcji.

stru

Za taki stan rzeczy odpowiedzialna jest w zdecydowanej mierze słabsza niż oczekiwano sprzedaż iPhone'ów. W ostatnim kwartale (korespondował z ostatnim kwartałem rozliczeniowym 2011 r. dla Apple'a) Apple sprzedał 17 mln iPhone'ów. To wprawdzie o 3 mln więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku, ale o także o 3 mln mniej niż oczekiwał rynek, a także o 16% mniej niż w poprzednim kwartale. Tim Cook tłumaczył słabszą niż oczekiwano sprzedaż głównie faktem oczekiwania przez konsumentów na nowego iPhone'a i obwiniał poniekąd rozhisteryzowane media, które zabijają się za plotki na temat nowego smartfonu od Apple'a. Jak widać, nie zawsze nadmierna ekspozycja medialna związana z oczekiwanymi nowościami jest dobra - słuchając tego, co mówił Cook wychodziło na to, że tym razem media miały istotny i negatywny wpływ na słabszą niż oczekiwano sprzedaż iPhone'ów. Wiedząc o rychłym debiucie nowego modelu iPhone'a konsumenci intencjonalnie wstrzymywali swoje zakupy.

port1

Tak na pewno było patrząc na to jak wspaniale w pierwszych dniach na rynku przyjął się iPhone 4S, ale mimo wszystko to Apple wydaje się w głównej mierze być odpowiedzialne za nie dowiezienie wyników sprzedaży iPhone'a. Przez ostatnie lata firma przyzwyczaiła konsumentów do debiutu nowego iPhone'a w połowie roku. Teraz debiutuje 3 miesiące później, więc kwartał rozliczeniowy musi uwzględniać ten niedobór.

Można jednak chyba zawierzyć zapewnieniom dość niecodziennie odważnego w swoich zapowiedziach Cooka, który stwierdził wczoraj, że jest przekonany, że ostatni kalendarzowy kwartał 2011 r. będzie najlepszym w historii sprzedaży iPhone'a 4S. Jego fenomenalny debiut zdecydowanie takie przypuszczenia uwiarygadnia.

Innym zastanawiającym fenomenem w najnowszych wynikach kwartalnych Apple'a jest fakt, że iPad ma negatywny, kanibalizujący wpływ na sprzedaż komputerów Mac. Wprawdzie w obu przypadkach sprzedaż rok do roku wzrosła - w przypadku iPada można nawet powiedzieć, że poszybowała w górę, bo w ciągu roku wzrosła o prawie 200% z 4,19 mln do 11,12 mln sztuk, to jednak sami przedstawiciele Apple'a potwierdzili, że jest spora część klientów, która zamiast Maka wybiera iPada. Wprawdzie sprzedaż komputerów Mac solidnie wzrosła rok do roku, z 3,89 mln do 4,89 mln sztuk, to jednak wzrost mógłby być większy gdyby nie selekcyjna taktyka wielu klientów.

port

Oczywiście nie jest to jakiś gigantyczny problem, bardziej znak czasów. Pytany zresztą o wymiar tej kanibalizacji Cook stwierdził, że potencjał rynku tabletów jest znacznie większy niż potencjał rynku PC, więc jeśli rzeczywiście w długoterminowym okresie Apple będzie stawiał bardziej na linię tabletów niż na linię PC, to taktyka małych kroczków jest tu chyba bardzo uzasadniona.

Czego można się było spodziewać to ponownie spadek w sprzedaży iPodów. Ta linia - chcąc nie chcąc - jest przez Apple'a powoli wygaszana, bo zarówno iPhone, jak i iPod przejmują od odtwarzacza jego podstawową wartość zakupową - odtwarzanie muzyki. Jednak tym razem spadek sprzedaży iPodów był dość drastyczny. Dość powiedzieć, że Apple sprzedał najmniej iPodów od trzeciego kwartału 2005 r., gdy sprzedało się ich 6,16 mln sztuk. Teraz w czwartym kwartale rozliczeniowym 2011 r. Apple sprzedał zaledwie 6,62 mln sztuk, a przypomnijmy, że sprzedaż iPoda pikowała w pierwszym kwartale 2009 r. na poziomie 22,7 mln sztuk. iPod wchodzi więc w schyłkową fazę cyklu życia produktu i można chyba spodziewać się, że jego pozycja w portfolio Apple'a będzie z kwartału na kwartał marginalizowana.

Nastroje rynkowe są więc dość chłodne, mimo iż Apple w ujęciu globalnym poszybował bardzo w górę. Nie każdy przecież potrafi pokazać wzrost rentowności na poziomie 54%, a właśnie o tyle wzrósł zysk netto Apple'a rok do roku (z 4,31 mld do 6,62 mld dol.). Przychody wzrosły prawie równie spektakularnie - o 39% (z 20,34 mld do 28,27 mld dol.). Jednak nie to będzie zapamiętane z tego kwartału, lecz fakt, że w pierwszym kwartale raportowanym przez Tima Cooka jako CEO Apple wypadło blado. Oby nie był to zły prognostyk dla przyszłości Apple'a. Wszyscy bowiem pamiętają co się stało z firmą po tym, jak opuścił Steve Jobs opuszczał ją w latach 80 ubiegłego wieku.

REKLAMA
rev

Przyszły kwartał wydaje się więc być o niezwykłej wadze dla Tima Cooka. I choć wydaje się, że nie powinien mieć problemów z dowiezieniem sprzedaży iPhone'ów i iPadów, to ziarno niepokoju zostało już zasiane.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA