TouchPad od HP w Stanach już jest. Podniecenia brak.
Wiecie, że wczoraj w Stanach Zjednoczonych wszedł do sprzedaży TouchPad od HP? Nie wiecie? No właśnie. A jeśli wiecie, to prawdopodobnie ta informacja nie wzbudziła w Was większych emocji. Negatywnych, pozytywnych - żadnych. Kolejna informacja, jakich wiele. A przecież webOS i TouchPad od kilku miesięcy były głośno komentowane, a to jako w końcu poważny konkurent dla iPada, przełom, przyszłość. Może i przyszłość, ale teraźniejszość jest kiepska. Nie tak powinien minąć pierwszy dzień sprzedaży. Czy HP nie pomyślał, czy po prostu przeliczył się co do odzewu?
Wczoraj był 4 lipca, w Stanach Święto Niepodległości i ostatni dzień długiego weekendu. Wyznaczanie tego dnia na premierę sklepową, delikatnie mówiąc, jest ryzykowne. Amerykanie świętują, chodzą na imprezy, pokazy sztucznych ogni i ogólnie “luzują”. Może HP miał nadzieję, że w ramach celebrowania wybiorą się do sklepów i kupią TouchPada? Że może pomyli im się z premierą iPada i staną w kolejkach?
Ostre słowa, ale nie da się tego inaczej określić. HP na samym starcie popełnił co najmniej kilka błędów. Kampania reklamowa? Kiepska. Nie ma w niej nic charakterystycznego czy wzbudzającego chęć posiadania. Po prostu kolejne reklamy kolejnych tabletów z wykorzystaniem gwiazd które nie do końca są gwiazdami. Sam webOS też nie wzbudza szczególnych emocji - jest, wszedł na rynek w Veerze i Palmie 3 ale w ograniczony terytorialnie sposób i bez szumu porównywalnego do na przykład WP7 (który przecież do dziś królem sprzedaży nie jest). Choć w analizach system ten pojawia się jako czarny koń i możliwy rywal iOS i Androida, to wejście ma bardzo słabe.
Oczywiste, że taki Android też zaczynał z niczego i przez około rok był bardzo niszowy. Jednak Android zadebiutował w innym czasie, który można nazwać już odchodzącą erą Symbiana i początkiem rozwoju systemów przyjaznych użytkownikowi. Teraz krajobraz wygląda inaczej i liderzy sprzedaży niewiele się od siebie różnią pod względem funkcjonalności. Obecnie trwa mała wojna na aplikacje, dodatkowe funkcje i eksplorację niezdobytego jeszcze rynku. Dla nowego, mimo wszystko podobnego do innych i nierozwiniętego jeszcze systemu, to trudny czas na debiut. Tym bardziej debiut ograniczony do jednego producenta.
Jeśli wziąć pod uwagę jeszcze trudniejszy rynek tabletów, to debiut staje się bardzo problematyczny. iPad to wciąż zdecydowana większość rynku i jedyny “hitowy” tablet. Nawet, jeśli przyjmiemy założenie, że popularność tabletów jest uzasadniona (a nie jest tylko sztuczną potrzebą stworzoną przez Apple’a i urealnianą przez konkurencyjnych producentów) to połączenie świeżego webOS, średniego marketingu i niezbyt udanego czasu na premierę robi swoje. Szum wokół Playbooka od RIM był większy. Dziennikarze i blogerzy nie relacjonowali na gorąco rozpakowywania i pierwszych wrażeń. Jason Parlow z Tech Broilera na ZDNecie podzielił się zamiast tego wrażeniami z procesu kupowania - jakie to symptomatyczne. BestBuy, strategiczny partner sprzedażowy TouchPada opisany został jako całkowicie nieprzygotowany. Nie da się nie odnieść wrażenia, że HP nie zmierzył sił na zamiary i zamiast dużego wydarzenia wyszło jak wyszło.
Komentarze na temat amerykańskiej premiery TouchPada zapewne pojawią się dziś, gdy cała branża wróci do pisania pełną parą. I choć webOS i strategia wprowadzania go na komputery i być może urządzenia innych producentów (z restrykcyjnymi warunkami HP) jest całkowicie słuszna, to jednak błąd na samym początku przy wprowadzaniu przecież flagowego tabletu do oferty może opóźnić plany zdobycia przez HP części tabletowego tortu. I to znacznie.