Trafił szóstkę w lotka i chce rozdać wygraną - czyja to akcja?
Jeśli jeszcze informacja "Trafiłem szóstkę w lotka… i chcę rozdać wygraną" nie zaśmieciła ścian Waszych profili na Facebooku, to pewnie macie mniej niż 20 znajomych lub nie zaglądacie często do tego serwisu. Od wczoraj akcja robi furorę w sieci - w ciągu niecałej doby kontrowersyjnym wpisem w serwisie Kwejk.pl podzieliło się na Facebooku ponad - uwaga uwaga - 95 tys. osób. O tym, że to jest jakaś 'akcja promocyjna' jestem przekonany. Nie wiem jeszcze kogo i po co. Jedno jest pewne - to stąpanie po cienkiej linie.
Media społecznościowe na czele z Facebookiem to dziś najlepsza platforma do szybkich akcji wiralowych. Prawie tak dobra jak YouTube, gdzie w ciągu kilku, kilkunastu godzin można wygenerować stosowny ruch. Wygenerować to dobre słowo - zazwyczaj za tak zwanymi akcjami wiralowymi stoją wyspecjalizowane agencje i/lub sami marketerzy, którzy 'generują' ruch wokół swojego przekazu reklamowego. Tyle, że zazwyczaj wirale są mało szkodliwe społecznie i prawnie bez zarzutu, jak choćby ostatni szał na YouTubie, gdzie każdy chciał zobaczyć jak David Beckham trafiał na plaży piłką do koszy na śmieci oddalonych o kilkadziesiąt metrów. Wiral na Kwejk.pl jest inny. Jest niebezpieczny zarówno pod kątem samego pomysłu, jak i konsekwencji prawnych. Ktoś, kto próbuje tu coś ugrać, może mieć kłopoty. Kłopoty mogą mieć także ci, którzy zdecydują się wziąć udział w grze.
O co chodzi? W serwisie Kwejk.pl pojawił się rewolucyjny wpis: Trafiłem szóstkę w lotka… i chcę rozdać wygraną. Kilka fragmentów z owego wpisu. Pisownia oryginalna (czyli z błędami stylistycznymi oraz interpunkcyjnymi):
Trafiłem szóstkę w totka, dopiero co odebrałem pieniądze. Dużo pieniędzy. Teraz grzeją mi się na koncie.
Prze puszczeniem losu obiecałem sobie, że ćwierć z wygranej oddam na cele charytatywne. A kolejne ćwierć przeznaczę na Kwejka. I choć z początku myślałem żeby przekazać je ekipie kwejk.pl, doszedłem do wniosku że oni swoje już zarobili i mam zamiar rozdać je użytkownikom kwejka.
Jakieś podejrzenia? Oczywiście - te najbardziej naturalne z naturalnych. To może być akcja samego Kwejka. W ostatnim czasie nie sposób nie zauważyć szybkiego wzrostu tego serwisu, który chce zapewne powtórzyć sukces Demotywatorów w krótkim czasie.
(…)
Osoba, która chce, żeby część pieniędzy przeznaczonych na kwejka trafiła do niej, niech udostępni ten obrazek. Nie ma tutaj haczyka, nie ma "konkursu" na wierszyk czy inne duperele. Każdy dostaje po równo.
Macie tydzień, po tym czasie zrobię nową notkę z wypisanymi osobami, które poproszę o wysłanie numeru konta (bez danych osobowych), lub zadeklarowanie, że chce się odebrać pieniądze osobiście (Warszawa). Wtedy też ogłoszę, ile złotych wypada na jedną osobę.
Tu zaczynają się poważne schody i jednocześnie jak na dłoni widać 'haczyk', którego miało nie być. Zbiórce numerów kont bankowych w ten sposób zapewne zechcą się przyjrzeć bliżej prawnicy. Podejrzanie brzmi również informacja o publikacji notki z wypisanymi osobami. A haczyk jest tu taki, że jeśli w ciągu niecałej doby udało się zebrać 95 tys. osób, które wykonały stosowną czynność polecenia, to w ciągu tygodnia liczba ta może dojść znacznie, znacznie wyżej. Do podziału może zostać naprawdę niewiele… z ćwierci wygranej w totka.
Macie podejrzenia? Ja mam - wygląda na sprytnie poprowadzoną akcję zbierania danych osobowych wraz z numerami kont bankowych. Za takie informacje się płaci. Tu wygląda na to, że też…, jeśli oczywiście dojdzie do wypłaty ćwierci wygranej.
Jest jeszcze ciekawe PS:
O fiskusa się nie martwcie, jutro idę do swojego prawnika żeby omówić sprawę ewentualnych podatków przy tej akcji (szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak to wygląda od strony prawnej)
Czyli może to jednak akcja 'szalonego indywidualisty'? Może, ale osobiście szczerze wątpię, bo - jak mówi popularne polskie powiedzenie - za darmo to można co najwyżej w mordę dostać.
Dużo osób da się zapewne wciągnąć w 'zabawę' na Kwejku. Pewnie w akcji zaplanowany jest jakiś nagły zwrot wydarzeń. Pewnie nie wszystkie karty zostały już odkryte. Na razie merytoryka akcji jest więcej niż podejrzana. Może być z tego większa afera.
Ja nie chcę od Pana Anonima ćwierci jego wygranej w totka. Czego i Wam życzę.
AKTUALIZACJA: Dokładnie taka sama akcja miała miejsce w 2009 r. w serwisie Wykop.pl. Jak widać, to nie przeszkadza internautom klikać w "lubię to" przy wpisie na Kwejk.pl. Już ponad 97 tys. kliknięć. Najprawdopodobniej chodzi o konkurs Kwejka, w którym do wygrania jest iPhone 4. Żałosne jak łatwo jest nabrać ludzi w internecie.