Larry Page zmienia Google'a
Larry Page przejął stery od Erica Schmidta na stanowisku CEO firmy Google, czyli najważniejszego menedżera władzy wykonawczej. O tym dlaczego Schmidt musiał odejść pisaliśmy tutaj. Wprawdzie Schmidt zostaje w firmie jako "prezes wykonawczy" (cokolwiek to oznacza), ale spekuluje się, że już wkrótce może objąć stanowisko w? Białym Domu. Po ponad dekadzie Larry Page wraca jako CEO do zupełnie innej firmy niż wtedy, gdy przekazywał władzę wykonawczą Schmidtowi. Już zabrał się za porządki.
Wprawdzie Google od stycznia powtarza, że za wiele się nie zmieni po tym, jak władzę wykonawczą obejmie Page, ale fakty temu przeczą. W pierwszym dniu urzędowania nowo-starego CEO ogłoszono, że jeden z top menedżerów Google'a - Jonathan Rosenberg, który odpowiadał za zarządzanie strategicznymi projektami skierowanymi do biznesu - wkrótce opuści firmę. "New York Times" sugeruje, że Rosenberg nie zaakceptował nowego porządku korporacyjnego zaproponowanego przez Page'a, który wymaga deklaracji o długoterminowych planach pracy w Google'u. To zapewne pokłosie tego, że w ostatnim czasie Google traci mnóstwo kluczowych inżynierów, głównie na rzecz Facebooka. Strata Rosenberga, który był jedną z publicznych twarzy firmy, to spory cios dla Google'a.
To nie jedyna zmiana wprowadzona na dzień dobry przez Page'a. Angielski "Guardian" dotarł do całej listy nowych porządków zaproponowanych przez Larry'ego Page'a. Przede wszystkim nowy CEO chce znacznie zmniejszyć listę rozwijanych produktów. Jak wiemy, Google nie praktykuje klasycznej pionowej struktury korporacyjnej. Google to bardziej zlepek wewnętrznych organizmów, które same organizują sobie pracę i przygotowują projekty akceptowane przez władze centralne (stąd na przykład wewnętrzna rywalizacja między obozami Androida na czele z Andy'm Rubinem oraz Chrome'a na czele z Sundarem Pichai'em). Od każdego takiego organizmu Page zażądał przygotowanie opisu każdego rozwijanego projektu. Opis ma być nie dłuższy niż na 60 słów. Celem Page'a jest wybranie najważniejszych rozwijanych produktów i skierowanie do nich większej siły roboczej.
Page przywrócił też cotygodniowe spotkania topowych menadżerów, które w 2001 r. zawiesił Eric Schmidt. Podczas takich spotkań każdy z szeregowych pracowników może przyjść i zadać dowolne pytanie, a dany menadżer jest zobowiązany na nie odpowiedzieć. Ponadto podczas takich spotkań menadżerowie mają zakaz pracy na swoich notebookach. Co więcej, Page zobowiązał szefów odpowiednich działów i zespołów do przebywania przez część dnia w centralnym budynku kampusu Google'a - Building 43 - po to, by każdy mógł przyjść i z nimi porozmawiać. Schmidt uważał takie praktyki za niesprzyjające wydajnej pracy top menadżerów?
Nowy korporacyjny ład ma scalić firmę i przygotować ja na jeden z ważniejszych momentów od co najmniej dekady. Jak wielokrotnie dowodziliśmy na Spider's Web - Google stracił miano głównego innowatora współczesnego internetu, a większość jego ostatnich projektów nie okazuje się sukcesem (głównie dlatego, że są to ruchy defensywne a nie ofensywne). Szczególnie widoczne jest to w internecie społecznościowym, w którym mimo kilku mniejszych i większych projektów, Google'owi ani razu nie udało się odnieść sukcesu. Co ciekawe, Page uważany jest za kogoś, kto jest raczej na bakier z Web 2.0. Próżno go szukać zarówno na Twitterze, jak i na Facebooku. Nie do końca wiadomo więc jak nowy CEO będzie traktował próby kolejnych zaistnień na rynku społeczności internetowych. Wiadomo skądinąd, że głównym wyznacznikiem przy podejmowaniu decyzji przez Page'a są "dane": liczbowe i matematyczne (w końcu jest naukowcem-inżynierem), a ocena potencjału danego przedsięwzięcia w internecie społecznościowym musi przecież uwzględniać pierwiastek emocjonalny.
Przy okazji, zamiast decydować i rozwijać najważniejsze produkty, w najbliższych miesiącach Larry Page będzie musiał ugasić kilka pożarów natury prawnej. Coraz głośniej mówi się o problemach z patentami, które miał łamać Android. Ponoć to właśnie dlatego, w pierwszym dniu urzędowania Page zdecydował się zaproponować 900 mln dol. za 600 patentów zbankrutowanej firmy Nortel dotyczących technologii bezprzewodowych oraz cyfrowych. Spekuluje się, że patentami zainteresowani są również: Apple, Microsoft oraz RIM, więc Page będzie musiał stoczyć prawdziwą bitwę, której stawką jest tylko obrona Androida przed kolejnymi pozwami. Google może mieć również spory problem w Europie po tym, jak Komisja Europejska wysłała szczegółowe zapytania do konkurencji odnośnie ewentualnych praktyk monopolistycznych stosowanych przez Google'a na rynku reklamy internetowej.
Pierwsze miesiące pracy Page'a na stanowisko CEO mogą być więc niezwykle trudne. Google może stracić mnóstwo czasu na uporządkowanie wewnętrznych spraw zanim przystąpi do realizacji nowych projektów. Konkurencja, na czele z prącym do przodu bez hamulców Facebookiem nie będzie czekać.