Reeder zagraża istnieniu Spider's Web
Reeder to doskonały klient Google Readera - bezkonkurencyjny na iPadzie i iPhonie, niezwykle obiecujący na Mac OS X (aktualnie w fazie beta). Aplikacja słusznie okrzyknięta jako ta, która wnosi nowe tchnienie życia w dość skostniałą już dziś formę kanału RSS. Sam zachwycony jestem tym, jak bardzo Reeder zmienił sposób, w jaki korzystam z czytnika RSS. Tyle, że to nowe tchnienie uderza w swobodny wybór strategii takich serwisów jak Spider's Web, na co naszej zgody nie ma.
Spider's Web nie udostępnia pełnego kanału RSS swoich wpisów. Taką przyjęliśmy zasadę. Uważamy, że minimalną cenę jaką Czytelnik powinien płacić za treści w takich serwisach jak nasz jest klik - klik na stronę. Dlatego traktujemy RSS jako swoistą "reklamę" naszych wpisów. Jeśli jesteś zaintrygowany klikasz przechodząc na naszą stronę. Dyskusja czy mamy rację, czy nie to dyskusja na inny wpis. Dziś o tym, że Reeder nie szanuje naszego wyboru.
Reeder wprowadził właśnie funkcję "readability", która pozwala na to, aby w bezproblemowy sposób obchodzić obostrzenie jakim jest niepełny kanał RSS w czytniku. Wystarczy kliknąć przycisk i w magiczny sposób w Reeederze pojawi się cały wpis, na przykład ze Spider's Web bez konieczności wchodzenia na stronę naszego serwisu.
Reeder nie wymyślił tu prochu - w czerwcu tego roku Apple udostępnił podobne rozwiązanie w przeglądarce Safari: przycisk "reader" pozwolił na usunięcie reklam i wszystkich elementów strony poza czystym tekstem. Już wtedy pisałem, że:
(?) przycisk Reader w nowym Safari może pociągnąć za sobą daleko idące skutki, bo zapewne wkrótce inne przeglądarki oferować będą podobne rozwiązania w swoich fabrycznych ustawieniach. Kto wie, czy optymalizując miejsce pod swoją własną platformę reklamową iAd, Steve Jobs nie rozpoczął wywracania świata serwisów internetowych do góry nogami.
Reeder to nie przeglądarka, lecz jeszcze gorzej - czytnik RSS, który przyciskiem "readability" wpływa na to, że ruch na naszych wpisach może być mniejszy. Deweloper aplikacji nie pytał się nas czy mu na to pozwalamy. A gdyby zapytał, to takiej zgody by nie dostał. Bo to my jako właściciele serwisu chcemy swobodnie decydować o tym, w jaki sposób nasz kanał RSS jest dostępny.