Niesamowita historia producentów hitowego gadżetu do iPhone'a
To historia rodem z baśni tysiąca jednej nocy, ale również koszmar wielkiego sukcesu, który niezwykle trudno udźwignąć - po kilku miesiącach od uruchomieniu projektu, który w jednym momencie rzucił ich na ocean prawdziwego biznesu, producenci wielce innowacyjnego statywu do iPhone'a 4 zwanego Glif właśnie ogłosili, że wyślą pierwsze egzemplarze do klientów w ciągu najbliższych 2 - 3 tygodni.
To historia jakich mało: dwóch sprytnych młodzieńców z Nowego Jorku wymyśliło innowacyjny statyw do iPhone'a 4, do którego znaleźli kilka kapitalnych zastosowań. Ogłosili swój projekt w serwisie Kickstarter, inkubatorni funduszy na innowacyjne pomysły. Chcieli zebrać 10 tys. dolarów, aby uruchomić produkcję Glifa. Zebrali? 137,5 tys. dolarów. I zaczęły się schody - no bo jak tu nagle obsłużyć 5273 klientów produktu, który istniał jedynie na poziomie prototypu.
Bez wątpienia najważniejszy w przypadku takich wystrzałów jest produkt - jego odpowiedź na nienazwane wcześniej potrzeby determinuje powodzenie projektu. Glif jest genialny w swojej prostocie i to jego największa zaleta. Warto obejrzeć poniższą prezentację wideo produktu, aby się o tym przekonać.
Glif Montage from Glif on Vimeo.
Zaczęło się od prototypu 3D przygotowanego w programie Rhinoceros 3D i wydruku siatki produktu w wyspecjalizowanej drukarni w Holandii. Po kilku próbach pomysłodawcy mieli papierowy model Glifa. Zwrócili się do firmy Protomold wyspecjalizowanej w krótkich liniach produkcyjnych (wbrew pozorom, to bardzo wąska specjalizacja). Na produkcję pierwszej niewielkiej partii Glifa potrzebowali 10 tys. dolarów.
Przy okazji przygotowali świetne amatorskie promocyjne wideo prototypu, który pokazali na Kickstarterze. Jednocześnie pomyśleli o bardzo zabawnym modelu zamówienia oraz wsparcia rozwoju projektu - za 20 dol. można było po prostu wstępnie zamówić produkt, za 50 dol. można było od razu dostać wersję prototypu 3D plus otrzymać gwarancję na finalny produkt, a za 250 dol. można było umówić się na obiad z projektantami Glifa.
Pomysłodawcy statywu wiedzieli, że muszą zdobyć nieco internetowego "buzzu". Wysłali więc informację prasową do wszystkich wiodących blogów makowych. Napisał o nich John Gruber na swoim wielce wpływowym Daring Fireball. W ciągu pierwszych trzech dni Glifa zamówiło 2 tys. osób.
I nagle panowie z Nowego Jorku zdali sobie sprawę, że nie będzie łatwo sprostać zadaniu. W ciągu 30 dni finansowania projektu na Kickstarter zebrali ponad 5 tys. zamówień, a klienci zadeklarowali 137 tys. dolarów. Usługi Protomoid szybko okazały się niewystarczające. Należało znaleźć producenta, który byłby wstanie wyprodukować duże ilości produktu w szybkim czasie. Ale za pracę maszyn w produkcyjnych seriach należy zapłacić. Podobnie jak za pakowanie produktu do wysyłki, bo przecież nie sposób ręcznie pakować 5 tys. sztuk z potencjałem na dużo więcej. A 5 tys. dla firmy wyspecjalizowanej w produkcji opakowań to żaden biznesu. Produkcję dedykowanych pudełek zaczynają od miliona sztuk. W innym przypadku - płać ekstra.
No i wysyłka produktu - 5 tys. to liczba niemożliwa do wysłania przez prywatną osobę, a wyspecjalizowane firmy kurierskie kosztują. Po podliczeniu kosztów, producenci Glifa zdali sobie sprawę z tego, że wszystkie pozostałe koszty przewyższają koszt wyprodukowania samego produktu.
Mimo to udało się spiąć rzeczy i pierwsze Glify będą wysłane do klientów w ciągu najbliższych 2 - 3 tygodni. W wywiadzie dla "The Economist" panowie przyznają, że w ciągu 30 dni finansowania projektu w serwisie Kickstarter przeszli wszystkie możliwe etapy budowania biznesu, włącznie z ustanowieniem oddzielnej spółki do zarządzania finansami.
- Wszystko co dziś robimy to coś, o czym wcześniej nigdy nie słyszeliśmy lub nie mieliśmy w ogóle do czynienia - mówi jeden z pomysłodawców Glifa. Tak właśnie wyglądają hitowe start-upy. Warto pamiętać marząc o własnym hicie.