Neutralność? Nie w mojej sieci!
Obciążenie sieci komórkowych rośnie lawinowo, a przychody operatorów stoją w miejscu. Telekomy nie mają pomysłu na nowe usługi, które mogłyby przynieść więcej pieniędzy. Nadchodzą czasy dostępu racjonowanego. Chcesz oglądać YouTube? Płać więcej.
Rynek telekomunikacyjny rośnie, tyle że znacząca większość tego wzrostu przypada na usługi świadczone przez dostawców zewnętrznych - serwisy internetowe. Do góry idą mobilny Facebook, Skype, YouTube itd. Przychody operatorów nie zmieniają się. Od czasów SMS nie byli oni w stanie zaproponować żadnej masowej usługi, która pozwoliłaby zarabiać więcej. Jednocześnie, konkurencja i polityka regulacyjna wymuszają spadek cen podstawowych usług: połączeń i wiadomości tekstowych.
Mobilny internet w niewielkim stopniu przyczynia się do wzrostu przychodów, a do tego powoduje bardzo duże obciążenie sieci i wymaga kosztownej rozbudowy infrastruktury. Dwa procent użytkowników generuje 80 procent ruchu. "Najgorszy" jest streaming video. Takie są wnioski z zaprezentowanego wczoraj raportu IBM Teleco 2015.
Skoro nie można zwiększać przychodów, trzeba zmniejszać koszty. Tutaj głównym i podstawowym pomysłem operatorów jest budowanie wspólnej infrastruktury z konkurencją. Możliwe, że w Polsce sieć LTE będą - do spółki - budować Orange i P4. Dotychczas własna sieć była uważana za źródło przewagi konkurencyjnej: klienci wybierając operatora kierują się w dużym stopniu jego zasięgiem. Gdy sieci będą wspólne, jedynym istotnym kryterium wyboru stanie się cena. A to prowadzi do wojen cenowych i dalszej erozji przychodów.
Kontrolę nad własną ofertą i możliwość budowania przewag konkurencyjnych odbierają operatorom również producenci telefonów. Apple jest tu najbardziej jaskrawym przykładem. iPhone nie tylko dysponuje własnym, całkowicie niezależnym od operatora pakietem usług (App Store, iTunes Music Store, itd.), ale też wygląda i zachowuje się dokładnie tak samo - niezależnie od tego, który dostawca go sprzedaje. A mimo to, nawet operatorzy, którym nie udało się dogadać bezpośrednio z Apple (w Polsce - Play i Plus), włączają ten model do swojej oferty. Drogą rozwijania własnych usług idzie też Nokia. Niezależnie od tego, czy kupisz Nokię w Plusie, Orange czy w Erze, będzie to dokładnie taki sam telefon (może co najwyżej oklejony logo operatora), dający dostęp do tych samych, nokiowskich usług - Ovi Maps, Ovi Store, itd.
Którego operatora wybierzesz, jeśli wszyscy będą oferowali takie same telefony działające w tej samej sieci? Prawdopodobnie najtańszego. Pewne znaczenie mogłyby mieć różnice w dystrybucji, marketingu i obsłudze klienta - tyle, że w Polsce i w wielu innych krajach, w których występuje kilku graczy o podobnym udziale w rynku, są one nieistotne.
Wydaje się, że jedyny pomysł na wyróżnienie się przy jednoczesnym ograniczeniu kosztów utrzymania infrastruktury, jaki dziś mają operatorzy, to pogrzebanie neutralności sieci i oferowanie pakietów we współpracy z internetowymi dostawcami usług. Chcesz oglądać filmy? OK, w takim razie płać więcej. Wystarczy ci Facebook? Możesz dostać to za darmo. Wchodzenie w alianse z dostawcami usług daje olbrzymie możliwości kształtowania oferty i odróżniania się od konkurentów.
To się już dzieje. W regulaminach pakietów internetowych polskiego Orange od dłuższego czasu widnieje zapis informujący o możliwości blokowania ruchu Voice Over IP. Niedawno wystartował wirtualny operator FreeM, który daje bezpłatny dostęp do mobilnego internetu, ale tylko w ramach pewnych, wybranych serwisów.
Polscy operatorzy twierdzą, że nie mają problemu z obciążeniem sieci. Możliwe, że to tylko urzędowy optymizm. A może jest tak, że po prostu jesteśmy kilka lat do tyłu. Smartfony to tylko kilkanaście procent naszego rynku (średnia światowa - ok. 25%); nie mamy odpowiedników usług Hulu i Netflix. Ipla, iplex i im podobni z tych czy innych powodów ciągle nie generują porównywalnego ruchu:
W USA toczy się wojna o neutralność sieci. Propozycja Google i Verizona (największy operator komórkowy w stanach): neutralność tak, ale tylko w sieciach kablowych, wywołała bardzo mocny odzew prasy i blogosfery. Nas ta dyskusja dopiero czeka.