App Phone a sprawa polska
Jak widać nie tylko mi smartfon kojarzy się z jakimś topornym PDA wyposażonym w geekowski system operacyjny. I nie tylko ja mam problem, by używać tej nazwy na określenie iPhone albo komórek z Androidem. Pouge promuje alternatywę - app phone. Ładne i celne, nie powiem. Zobaczymy czy się przyjmie.
Tak czy tak, app phone zgrabnie oddaje, o co w tym całym szaleństwie chodzi. Aplikacje głupcze! Jasne, instalowanie własnych programów nie jest żadną nowością, co na pewno od razu wypunktują symbianowi i windowsowi fanboje. Ich prawo. Tyle, że nie o odhaczenie kolejnego pola w tabelce ?funkcje? tu chodzi. Innymi słowy - nie o to, czy dana platforma coś może, tylko o to, czy robi to sensownie.
Gdybym miał napisać książkę o winmobile i symbianie pewnie zatytułowałbym ją ?Smutek appstore?ów?. Tego po prostu nikt nie używa. To zaklęty krąg: pisanie aplikacji jest trudne i drogie (kiepskie SDK, niekompatybilność pomiędzy różnymi urządzeniami - tu mistrzem jest Nokia, ale MS też dzielnie sobie radzi) -> mały wybór aplikacji -> zwykły użytkownik nie zagląda do sklepu, bo nic tam ciekawego nie znajdzie -> niewielkie zainteresowanie ze strony klientów -> lepiej napisać coś na inną platformę.
Nokia, zupełnie świadomie i z premedytacją, przez lata sprzedawała swoje smartfony nie jako smartfony, tylko jako komórki z wyższej półki. I tak są one do dziś odbierane przez zwykłych użytkowników. Windows Mobile z kolei nigdy nie trafił do masowego klienta - to zawsze była platforma dla korporacji i geeków.
Zupełnie inaczej było z iPhone i Androidem. Apple od jakiegoś czasu konsekwentnie reklamuje ajfona jako urządzenie do uruchamiania aplikacji z App Store.
Google rozpoczął karierę swojego systemu od wielkiego konkursu dla developerów. Obie platformy od początku swojego istnienia były bardzo przyjazne twórcom aplikacji: prosty system dystrybucji, łatwo dostępne i tanie SDK, dodatkowa promocja dla najlepszych programów, etc. No i mamy efekty. W Ovi Store jest dziś niecałe 800 aplikacji (liczyłem te, które działają na N97), w Android Market ponad 10.000, a iTunes App Store przekroczył ostatni magiczną liczbę 100.000. Także tego.
Ta pierwsza to turn-by-turn navigation dla pasażerów komunikacji miejskiej. Podajesz gdzie chcesz dojechać, a program sam wylicza optymalną trasę i wskazuje najbliższy przystanek. Ta druga jest najlepszą listą zakupową, jaką dotąd widziałem. Banalna w obsłudze, z bezproblemową synchronizacją i wygodnym interfejsem WWW. PKT to nic innego jak książka telefoniczna z geolokalizacją. Szukasz najbliższej pizzeri? Wpisujesz ?pizza?, a PKT pokazuje ją na mapie. Jasne, to już było w Google Maps, tyle że ze znacznie biedniejszą bazą danych.
I teraz puenta: PKT jest tylko na iPhone, Autobuser również dla Androida. Listonic występuje w wersjach iPhone, Java (midlet dla ?typowych telefonów? w tym, co znamienne, Symbiana) i - uwaga uwaga - Winmobile. Where is your Steve Ballmer now?