REKLAMA

Druga wojna światowa przeglądarek internetowych

Druga wojna światowa przeglądarek internetowych
REKLAMA
REKLAMA

Marc Andreessen ? człowiek legenda, który stworzył pierwszą masową przeglądarkę internetową Netscape i wprowadził internet do domu indywidualnych użytkowników ? przygotowuje nowy produkt. Nie musi tego robić i ryzykować reputacji legendy. Jest miliarderem, bo po klęsce Netscape?a w pierwszej wojnie światowej przeglądarek został jednym z najbardziej wziętych menedżerów w Stanach Zjednoczonych.

W 1994 roku Netscape uczynił dla Internetu to, co 10 lat wcześniej pierwszy system operacyjny Mac dla domowych komputerów ? uprościł i uatrakcyjnił graficzny interfejs na tyle, że przeglądanie zasobów sieci stało się łatwe i intuicyjne. Twórcę Netscape?a ? Marca Andreessena obwołano cudotwórcą, a jego produkt zainstalowany był na ponad 90% komputerach w obiegu. Jednak w połowie 1995 roku do akcji wkroczył Microsoft z bliźniaczo podobnym produktem ? Internet Explorerem, którego dołączył za darmo do swojego systemu operacyjnego Windows. Po krótkiej i nierównej walce ze skazanym na porażkę płatnym Netscape?m, Bill Gates i spółka całkowicie zdominowali rynek przeglądarek internetowych. Ten burzliwy okres przeszedł do historii jako pierwsza światowa wojna przeglądarek.

Po tym jak Internet Explorer przejął ponad 90% rynku, a Microsoft tłamsił wszelkie ruchy konkurencji poprzez monopolistyczne spojenie przeglądarki z Windowsem, rynek na kilkanaście lat przestał się rozwijać. Jednak od 2004 roku udział IE powoli spada, głównie na rzecz fundacji Mozilla, która przy cichej pomocy Google?a z powodzeniem rozwija przeglądarkę Firefox. Mozilla urwała już dla siebie ponad 23% rynku. Ponadto w ostatnim półtora roku na linii demarkacyjnej oznaczającej kres hegemonii Internet Explorera wreszcie pojawili się konkurenci, którzy mają wystarczająco dużo energii i możliwości, aby obalić dominację Microsoftu. Do Google?a, Mozilli i Apple?a, którzy dysponują coraz lepszym orężem dołącza ten, który rozpoczął całą zabawę ? Marc Andreessen. Jego nowy produkt nazywać się będzie RockMelt.

Druga wojna światowa przeglądarek wybuchnie w 2010 roku, kiedy Google wyda swój własny system operacyjny Chrome OS, którego centralną osią będzie właśnie przeglądarka internetowa. Pomysł Google?a przenosi środek ciężkości z Windowsa, - systemu operacyjnego rezydującego na komputerze - do Internetu, do którego bramą jest przeglądarka internetowa. To właśnie ona będzie ostatecznym punktem zapalnym nowej walki pomiędzy gigantami technologii, bo to nowe miejsce kontrolne tego, co robi użytkownik komputera. Ta wiedza warta jest miliardy dolarów, bo naturalną koleją rzeczy giganci zaoferują użytkownikom to, czego ci będą potrzebować: miejsca w sieci na przechowanie danych, zewnętrzne aplikacje zwiększające użyteczność przeglądarki, możliwość pełnej integracji z danymi osobistymi (np. kontem bankowym, czy internetową kamerką w domu) oraz pakietami biurowymi obsługiwanymi właśnie z poziomu przeglądarek.

Jednak dzisiaj, na kilka miesięcy przed premierą Google Chrome OS, oczy całego świata informatycznego zwrócone są na Marca Andreessena i jego nowy projekt RockMelt. Na razie niewiele wiadomo na temat tego, co będzie oferował. Strona internetowa firmy RockMelt przedstawia tylko logo oraz napis ?coming soon? (wkrótce), jednak wieść niesie, że pomysł Andreessena opiera się na integracji z największym portalem internetu społecznościowego - Facebookiem. Te przypuszczenia wydają się prawdopodobne zważywszy na to, że w randze dyrektora Andreessen jest jednym z doradców charyzmatycznego właściciela serwisu, Marka Zuckerberga, który Facebookiem zmienił kształt współczesnego internetu. Mariaż z Facebookiem mógłby mieć uzasadnienie ? największym problem alternatywnych do Internet Explorera przeglądarek jest bowiem ograniczona dystrybucja. Mimo bardzo ostrej akcji promocyjnej Google Chrome zdobyło do tej pory ledwie 2% rynku. Alians z Facebookiem zapewniłby RockMelt?owi dostęp do ponad 300 milionów użytkowników komputera na starcie, a to doskonała baza wyjściowa.

Integracja z Facebookiem prawdopodobnie opierać się będzie na tym, że logując się za pomocą Facebook ID do przeglądarki RockMelt użytkownik będzie mógł przeglądać wiadomości z serwisu nie przerywając innych standardowych czynności związanych z przeglądaniem internetu. Pozwoli to na przeglądanie zmieniających się treści Internetu w czasie rzeczywistym, co jest marzeniem współczesnych inżynierów doby mikroblogingu w stylu Twittera. Takie połączenie przeglądarki ? czyli możliwości oglądania stron internetowych z wyszukiwarką ? czyli przeszukiwania zasobów sieci byłoby uderzeniem prosto w serce Google?a, który żyje głównie z reklam wyświetlanych przy okazji prezentacji wyników wyszukiwania.

Problem w tym, że integracja z serwisami społecznościowymi nie jest całkowicie nowym pomysłem. Inna dzieło fundacji Mozilla przeglądarka Flock już od dawna korzysta z dobrodziejstw współpracy z wieloma serwisami społecznościowymi, ale jej udział w rynku jest marginalny. Dlatego niektórzy wieszczą, że RockMelt nie tylko będzie integrował się z Facebookiem, ale stanie się dla niego czymś na kształt systemu operacyjnego. To logiczne myślenie, bo Facebook ma infrastrukturę przygotowaną na współpracę z Internetowymi aplikacjami partnerów zewnętrznych. Własna dedykowana przeglądarka dla Facebooka byłaby więc sposobem na usamodzielnienie się od konkurencyjnych produktów.

RockMelt to jednak wielka niewiadoma, na którą nikt nie zwróciłby większej uwagi, gdyby nie enigmatyczna postać Marc?a Andreessena. Dużo dalej w prężeniu muskułów przed finalnym starciem z Microsoftem są inni. Oprócz systemu operacyjnego opartego na przeglądarce internetowej, Google przygotowuje także kompletnie nowy produkt - Google Wave. To miejsce w sieci, które połączy wszystko co robimy w internecie w jednym miejscu, w taki sposób, że nie trzeba będzie opuszczać jednego okna aplikacji ? przeglądanie i przeszukiwanie stron, oglądanie multimediów, pisanie wiadomości e-mail, uczestnictwo w forach, pisanie blogów i mikroblogów, indywidualną lub grupową pracę nad plikami pakietu biurowego, obsługę kont bankowości mobilnej i tysiąc innych mniej lub bardziej ważnych czynności wykonywanych na co dzień w sieci. Nie wiadomo do końca jak Google Wave zintegrowane będzie z systemem operacyjnym Google Chrome, ale testerzy serwisu przyznają, że nadchodzi prawdziwa rewolucja w sposobie używania komputera.

Na pozycji straconej nie stoją także inni gracze. Apple wydało właśnie nową wersję własnego systemu operacyjnego Mac OS X 10.6 (Snow Leopard), a wraz z nim Safari 4 ? najszybszą przeglądarkę na świecie. Prędkość to jeden z podstawowych atrybutów decydujących o wyborze danej przeglądarki przez użytkowników, a Apple po raz pierwszy w historii przygotowało specjalną wersję Safari dla Windows, która nie jest tylko i wyłącznie klonem produktu na komputery Macintosh. Firma Steve?a Jobsa z powodzeniem rozwija także mobilną wersję przeglądarki Safari, która w iPhone święci prawdziwe triumfy i wyznacza standardy dla konkurencyjnych produktów.

Nie próżnuje również wicelider rynku Mozilla. Niedawno wydał nową wersję FireFoksa oznaczoną jako 3,5, a już wieść niesie o zaawansowanych pracach nad kompletnie nową odsłoną drugiej aktualnie najpopularniejszej przeglądarki na świecie, która jeszcze bardziej otwarta będzie na internetowe aplikacje firm zewnętrznych. Mozilla ma sprecyzowane plany na przyszłość ? chce tak kierować rozwojem ekosystemu aplikacji na FireFoksa, żeby żaden jego użytkownik nie poczuł konieczności przesiadki na nowe produkty Microsoftu, czy Google?a. Przy okazji pod znakiem zapytania stoi dalsze trwanie koalicji Mozilli z Google, które za to, żeby jego wyszukiwarka pojawiała się na stronie startowej FireFoksa zapłacił 75 milionów dolarów.

Nie można także zapominać o niezwykle popularnej w Polsce norweskiej przeglądarce Opera oraz Microsofcie, który jak na razie walczy z użytkownikami, aby ci aktualizowali super starą przeglądarkę Internet Explorer 6. Przeglądarka ta debiutowała w prehistorycznych dla internetu czasach - w 2001 roku, lecz ciągle zainstalowana jest na ponad 20% komputerach. Microsoft zapowiedział wstrzymanie obsługi technicznej tego produktu na połowę 2010 roku.

Microsoft ma również sporo problemów z nową wersją Eksplorera (wersja 8), która będzie dostarczana wraz z nowym systemem operacyjnym Windows 7. W czerwcu Komisja Europejska zabroniła Microsoftowi dystrybucji Windowsa z wbudowaną przeglądarką Internet Explorer 8 na rynkach Unii Europejskiej. To precedensowa decyzja mogąca skutkować dynamicznym spadkiem udziałów IE na światowym rynku przeglądarek, bo wielu użytkowników komputera dowie się o istnieniu alternatywnych do Eksplorera przeglądarek po raz pierwszy.

REKLAMA

Po latach przestoju Microsoft ? do tej pory uśpiony nie zagrożoną do dzisiaj pozycją Internet Explorera - zaczyna coraz śmielej poruszać się na polu internetowym. W ostatnim czasie gigant z Redmond poczynił dwie niezwykle ważne inwestycje na polu wyszukiwarek internetowych ? wydał bardzo ciepło przyjęty produkt Bing oraz praktycznie przejął część biznesu Yahoo odpowiedzialnego za wyszukiwanie internetowe. Teraz czas na ruch obronny pozycji lidera Internet Explorera.

W przededniu drugiej wojny światowej przeglądarek aktualny hegemon wydaje się być osaczony z każdej strony. Na dodatek wraca groźny przeciwnik, który już raz był królem. Potężny sojusz z nowoczesnym orężem internetu społecznościowego ma wynieść Marc?a Andreessen?a z powrotem na tron. Tyle, że królestwo przeglądarek internetowych to dziś łakomy kąsek nie tylko dla RockMelt?u, ale przede wszystkim dla Google?a. Mozilla, Apple i Norwegowie z Opery też chętnie powalczą o nowych poddanych.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA