Hongkong to tragedia rozgrywająca się w zwolnionym tempie. W 1997 roku panował optymizm, a Chiny początkowo dotrzymywały obietnic zawartych w traktacie z Wielką Brytanią zarejestrowanym w ONZ, gwarantującym miastu autonomię na 50 lat. Jednak z biegiem czasu polityka Pekinu zaczęła się zmieniać, a reżim stopniowo zaostrzał kontrolę. Momentem przełomowym było objęcie władzy przez Xi Jinpinga w 2012 roku – wtedy Hongkong faktycznie stracił swoją wyjątkowość. Jego rząd jest dziś posłuszny Pekinowi, Partia Komunistyczna podporządkowała sobie sądownictwo, a napływ ponad miliona imigrantów z Chin kontynentalnych zmienił równowagę społeczną. Hongkong stał się kolejnym chińskim miastem. Wniosek? Chiński reżim łamie obietnice, odrzuca traktaty i nie można mu ufać. Los Hongkongu, podobnie jak Tybetu czy Sinciangu, zmieni się na lepsze dopiero wtedy, gdy same Chiny przejdą reformy.