Wykluczeni cyfrowo też mają szansę. Oto dwa fundamenty przyszłości

Posiadanie komputera czy smartfona z internetem nie wystarczy, by nabyć cyfrowe umiejętności. Wykluczeni mogą być nawet ci, którzy wyglądają na uzależnionych od sieci. Dlatego kompetencje cyfrowe to dziś podstawa funkcjonowania w społeczeństwie, a w Polsce nie można powiedzieć, by posiadała je choćby co druga osoba. By to poprawić, Orange Polska prowadzi rekrutację do Szkoły Kodowania.

Wykluczeni cyfrowo też mają szansę. Dwa fundamenty przyszłości

44 proc. – zaledwie tyle według unijnego Indeksu Cyfrowych Gospodarki i Społeczeństwa wynosi współczynnik osób, które w naszym kraju mają takie kompetencje. W Unii Europejskiej gorzej jest tylko w Bułgarii i Rumunii. To o tyle dziwne, że czytać, pisać czy liczyć potrafi zdecydowana większość. Tymczasem kompetencje cyfrowe, które są fundamentalne do życia we współczesnym świecie, traktowane są per noga.

Szczególnie kiepsko z takimi umiejętnościami wśród osób z niskim wykształceniem albo w ogóle bez wykształcenia i wśród bezrobotnych. Zagrożone wykluczeniem społeczno-cyfrowym często są osoby o niskich dochodach, z mniejszych miejscowości i osoby z niepełnosprawnościami. Co więcej, ten sam unijny Indeks pokazuje, że o wykluczenie dużo łatwiej wśród kobiet. Podczas gdy 45 proc. Polaków posiada podstawowe umiejętności cyfrowe, wśród Polek współczynnik ten wynosi 41 proc.

Jeszcze gorzej jest w zawodach związanych z technologiami cyfrowymi. Wskazuje na to raport opracowany przez Komisję Europejską "Digital Economy and Society Index", w którym czytamy, że zaledwie 19 proc. specjalistów ICT (information and communication technologies – technologie informacyjno-komunikacyjne) w Unii Europejskiej to kobiety. W Polsce ten sam współczynnik wynosi z kolei zaledwie 10,9 proc. To jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej. Co więcej, kobiety rzadziej też wybierają studia na kierunkach ścisłych – stanowią zaledwie jedną trzecią absolwentów studiów technicznych, inżynieryjnych i matematycznych.

A przecież kompetencje cyfrowe pomagają nie tylko sprawniej funkcjonować w codzienności napędzanej rozwojem technologicznym, lecz także stają się niezbędne w wielu dziedzinach pracy, również w tych niezwiązanych bezpośrednio z branżą technologiczną. – Nie wszyscy muszą zostać programistami, ale wszyscy będą musieli dostosowywać się do technologii i umieć z nich korzystać – zwraca uwagę Aleksandra Pierścińska z Fundacji Stocznia, badaczka wykluczeń cyfrowych w Polsce.

A tymczasem Komisja Europejska w swojej strategii "Cyfrowa dekada Europy" ma szeroko zakrojone plany i wizje tego, jak ma wyglądać Stary Kontynent w 2030 roku. Urzędnicy przyjmują, że umiejętności cyfrowe będzie wtedy posiadało 80 proc. dorosłych obywateli Unii Europejskiej. Ma to zostać zrealizowane na cztery sposoby: przez rozbudowę infrastruktury cyfrowej (wszędzie ma być dostępne 5G), transformację cyfrową przedsiębiorstw (trzy na cztery firmy w UE mają korzystać z chmury), cyfryzację usług publicznych (najważniejsze z nich w 100 proc. online) i przez rozwój umiejętności cyfrowych u obywateli właśnie.

Do 2030 r. niby jeszcze siedem lat, ale cyfrowo ogarniętych ma być dwa razy więcej osób niż obecnie w Polsce. Dlatego działać trzeba już teraz.

Wiele twarzy wykluczenia

Aleksandra Pierścińska wyjaśnia, że wykluczenie cyfrowe – tak jak każde inne – przekłada się na spójność lub jej brak w społeczeństwie. Jeśli występuje, jego negatywne skutki odczuwa każdy z nas. Wcale nie tylko ci, którzy są tym wykluczeniem dotknięci. To dość proste: jeśli czyjaś bliska osoba jest wykluczona, to nie da się z nią zrobić wideopołączenia, nie prześle nam pieniędzy czy nie spędzi z nami więcej czasu, bo zamiast załatwić sprawę urzędową przez sieć, wystaje w kolejkach do tych urzędów.

– Z perspektywy indywidualnej osoby doświadczające wykluczenia, jeśli chodzi o kompetencje cyfrowe, mogą np. padać ofiarami przestępstw internetowych, ulegać fake newsom czy manipulacjom. Obecnie wykluczenie cyfrowe i społeczne są coraz mocniej ze sobą splecione. Kompetencje związane z korzystaniem z nowych technologii czy internetu zapewniają dziś dostęp do zupełnie podstawowych usług i sfer życia. Osoby, które nie mogą, nie potrafią albo nie chcą z nich korzystać, mają ograniczony dostęp do kultury, edukacji, sieci społecznych, ale też rynku pracy czy usług publicznych, jak umówienie się do lekarza czy załatwienie sprawy w urzędzie. Bez kompetencji cyfrowych ich życie jest trudniejsze – mówi Aleksandra Pierścińska.

fot. Shutterstock.com

Natomiast z perspektywy makro wykluczenie cyfrowe przekłada się na mniejszą aktywność społeczną, spadek zaufania w społeczeństwie, polaryzację, a nawet gorszą jakość demokracji. – Całe społeczeństwo odczuwa spadek poczucia bezpieczeństwa, erozję kapitału społecznego, spadek aktywności obywatelskiej czy pogorszenie jakości demokracji. Badania CBOS pokazują bowiem, że wykluczenie cyfrowe ma wpływ także na podejmowanie świadomych, opartych o informację wyborów politycznych – dodaje.

Trzeba jednak pamiętać, że wykluczenie cyfrowe ma wiele twarzy. To twarz ucznia, który obsługuje smartfon, ale rzadko lub wcale wykorzystuje urządzenie do poszerzania wiedzy czy współtworzenia przestrzeni internetowej.

To też twarz seniora, który komputera, tabletu czy smartfona i internetu w ogóle nie obsługuje, a nie znając korzyści, nie chce tego zmieniać.

To twarz osób aktywnych zawodowo, ale pracujących w miejscach niezwiązanych z rozwiązaniami cyfrowymi, a więc niemających choćby podstawowych umiejętności związanych z obsługą komputera. Często bowiem jest tak, że jeśli w pracy nie korzystamy z sieci, to nie robimy tego także w życiu prywatnym.

To wreszcie twarz wszystkich użytkowników sprzętu elektronicznego, internetu, którzy nie mają odpowiedniej świadomości ani kompetencji, aby robić to w dobry dla siebie sposób.

Jak wykluczać wykluczenie?

Dobry, czyli taki, który nie będzie prowadził do szkód, w tym do dysfunkcyjnego korzystania z nowych technologii. Według Pierścińskiej dzika cyfryzacja na zasadzie "rozdajmy smartfony i zapewnijmy szybkie łącza" nie jest najlepszym sposobem na redukcję wykluczenia cyfrowego.

Nie obejdzie się też bez wzmocnienia umiejętności. – Bo dopiero one pozwolą osobom do tej pory wykluczonym w pełni korzystać z internetu i zyskiwać na tym, że mają dostęp do zasobów i technologii. Jeśli nie rozwiniemy ich w użytkownikach, to nie zmotywujemy ich do twórczego, użytkowego korzystania z technologii. Jest duże ryzyko, że bez odpowiedniej wiedzy i kompetencji skończą, tracąc czas i uwagę albo nawet pogarszając swój stan psychiczny przez scrollowanie mediów społecznościowych. Taki scenariusz nie będzie mieć wiele wspólnego ze zwalczaniem wykluczenia – wyjaśnia Pierścińska.

Jak w takim razie redukować wykluczenie cyfrowe i rozwijać odpowiednie kompetencje przyszłości? Przede wszystkim: pokazywać korzyści. Bezrobotnym, szczególnie długotrwale, można oferować szkolenia pokazujące choćby to, jak przez internet szukać pracy. Dziś bowiem zdecydowana większość ofert publikowana jest w sieci. Zatrudnionych zaś mogą wspierać ich firmy, bo to właśnie z miejsc pracy duża część Polaków wynosi kompetencje cyfrowe. Dlatego pracodawcom powinno szczególnie zależeć na rozwoju cyfrowym swoich pracowników.

Przykłady? Kursy czy szkolenia dotyczące np. cyberbezpieczeństwa albo kontaktu z informacją w sieci, rozpoznawania fake newsów. Z drugiej strony mogą to być i zajęcia rozwijające umiejętności przydatne w pracy, choćby z obsługi programów graficznych online czy tworzenia stron internetowych. Firmy mogą wychodzić też poza krąg swoich pracowników.

Szkoła Kodowania szuka chętnych

Tak jak Fundacja Orange, która zainicjowała właśnie projekt Orange Digital Center (ODC), który poprzez nowoczesną edukację będzie umożliwiał rozwój kompetencji przyszłości, także tych cyfrowych. Wszystko po to, aby przeciwdziałać wykluczeniu społeczno-cyfrowemu i wspierać szczególnie tych najbardziej potrzebujących.

Co ważne, Fundacja taką edukację rozumie szerzej, nie tylko przez pryzmat umiejętności cyfrowych. Bo dla pełni rozwoju i też pełni umiejętnego wykorzystania specjalistycznych zdolności, potrzebna jest umiejętność współpracy, komunikacji, trochę przedsiębiorczości, gotowości na zmiany – a to już kompetencje społeczne.

Jak wyjaśnia Małgorzata Kowalewska z Fundacji Orange, ODC będzie składał się z trzech programów. Dwa z nich działają już od kilku lat. Mowa o działających na terenie całej Polski (blisko 80 mniejszych miejscowości i wsi) Pracowniach Orange, które z jednej strony są multimedialnymi świetlicami zapewniającymi mieszkańcom dostęp do technologii i urządzeń (bezpłatnego internetu i przestrzeni wyposażonej m.in. w komputery, meble, zestawy robotów edukacyjnych), co pozwala rozwijać kompetencje w praktyce, a z drugiej miejscami wspólnych działań, integracji oraz budowania lokalnej społeczności.

Drugi program to działające w Warszawie i Gdańsku FabLaby, gdzie na bezpłatnych warsztatach można nauczyć się twórczo korzystać z nowoczesnych technologii i w ten sposób zdobywać nowe umiejętności oraz rozwijać swoją kreatywność.

Teraz ten duet uzupełni nowa inicjatywa, czyli Szkoła Kodowania. To projekt będący odpowiedzią na zapotrzebowanie wyposażenia młodych osób, w tym z grup potencjalnie zagrożonych wykluczeniem społeczno-cyfrowym, w kompetencje cyfrowe niezbędne na współczesnym rynku pracy oraz do społecznej aktywizacji.

– Wiele osób wciąż nie ma możliwości poszerzania kompetencji cyfrowych, często ze względu na brak dostępu do nowoczesnej oferty edukacyjnej, miejsce zamieszkania czy trudną sytuację życiową. Chcemy dotrzeć do tych, którzy z różnych powodów nie mogą wziąć udziału w płatnych kursach i szkoleniach, a szukają szans na lepszą przyszłość – wyjaśnia Małgorzata Kowalewska.

Centralnym miejscem ODC będzie siedziba w Warszawie, w Centrum Kreatywności Targowa, jednak projekt działał będzie w różnych częściach Polski. Chodzi o zmniejszanie ograniczeń, by młodzi ludzie w mniej korzystnym położeniu mieli możliwość zwiększania kwalifikacji.

W Szkole Kodowania mogą wziąć udział osoby wieku 18-35 lat, bezrobotne lub chcące się przekwalifikować i niemające możliwości opłacenia samodzielnie kursu programowania. Nauka będzie odbywała się w dwóch formach: hybrydowo, łącząc zajęcia stacjonarne z elementami online, oraz wyłącznie online, z czego skorzystają przede wszystkim mieszkańcy powiatów, na których terenie znajdują się Pracownie Orange, czyli miejscowości do 40 tys. mieszkańców.

Uczestnicy mają do wyboru trzy ścieżki programowania w językach: Java, Python, a od wiosny przyszłego roku także w UX. Kursy kierowane są przede wszystkim do osób, które chciałyby zdobyć umiejętności w branży IT, ale których na to nie stać finansowo, są osobami bezrobotnymi albo pracują w bardzo niskopłatnych zawodach, chcą się przekwalifikować lub wrócić na rynek pracy po dłuższym czasie. – Ważnym dla nas celem jest dotarcie do młodych kobiet wchodzących na rynek pracy lub powracających po długotrwałej przerwie np. po urlopie macierzyńskim. Pragniemy, by udział kobiet w sektorze cyfrowym znacznie się zwiększał – zaznacza Małgorzata Kowalewska.

Osoby NEETs na ratunek

To ważne, bo jedna z najbardziej kluczowych branż przyszłości, czyli technologie informacyjno-komunikacyjne (ICT), zdominowana jest przez mężczyzn. Owszem, od kilku lat pojawiają się kampanie społeczne zachęcające kobiety do kształcenia się w tym kierunku, a uczelnie i przedsiębiorstwa robią wiele, aby tworzyć bardziej inkluzywne środowisko dla kobiet. Zmiana jednak następuje powoli. Wskaźnik mężczyzn w tym sektorze w Polsce 2021 roku wynosił aż 89,1 proc., co jest jednym z najwyższych wyników wśród państw członkowskich Unii Europejskiej.

Jednocześnie sektor ICT od dekad boryka się z potężnym deficytem kadrowym. Jak przypomina Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy i ekonomista związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, według Eurostatu w Polsce w tej branży pracowało 586 tys. ludzi. To zaledwie 3,5 proc. ogółu pracujących nad Wisłą, podczas gdy unijna średnia to 4,5 procent. I chociaż w ciągu dekady zatrudnienie w ICT wzrosło w naszym kraju o połowę, to nie doganiamy unijnej czołówki, jeśli chodzi o udział pracowników w ogóle pracujących.

– Dlatego warto wspierać ludzi w rozwoju kompetencji, szczególnie kompetencji przyszłości, bo kiedy je zyskają, to mogą choć częściowo wypełnić braki kadrowe i uwolnić potencjał rozwoju naszego kraju – mówi Łukasz Komuda i dodaje, że taką grupą mogą być osoby zaliczane do NEETs.

To osoby w wieku od 18 do 35 lat, które nie pracują, nie kształcą się i nie zdobywają nowych kwalifikacji zawodowych. W Polsce jest 1,2 mln takich osób. Do tej grupy zalicza się osoby w kryzysie bezrobocia, bierne zawodowo z powodu choroby, niepełnosprawności, prowadzenia domu czy opieki nad osobą zależną np. dziećmi czy rodzicami. Co ważne, aż dwie trzecie NEETs to kobiety, bo to na nie częściej spada obowiązek wykonywana obowiązków domowych i wspomnianej opieki nad bliskimi.

– To jedno z możliwych źródeł pracowników, których ze względu na demografię w Polsce będzie ubywać. Jeśli uzbroimy ich w potrzebne kompetencje przyszłości, to ułatwimy im drogę na rynek pracy. A przywracając poczucie godności i sprawczości, możemy sprawić, że zyskają satysfakcjonujące życie zawodowe, co ma też kluczowe znaczenie dla dobrostanu i zdrowia psychicznego. To z kolei oznacza odciążenie państwa z jednej strony w systemie opieki zdrowotnej, a w drugiej z wypłacania świadczeń socjalnych – mówi Komuda.

Aktywizacja zawodowa osób z tej grupy nie jest łatwa, bo wymaga szerokich i przyjmujących różne formy inwestycji. Państwo może np. wzmacniać usługi opiekuńcze, ale mogą robić to też pracodawcy uruchomiający żłobek czy przedszkole. Kluczowe jest też wzmacnianie ich kompetencji, bo posiadane przez nich wykształcenie jest często niedopasowane do aktualnych potrzeb na rynku pracy.

– Rolnicy nie uczą się, jak samodzielnie docierać do odbiorców ekologicznej żywności. Młodzi stolarze mają słaby kontakt z nowoczesnym designem i nie zawsze mają pomysł, jak znaleźć stały kanał odbioru wysokojakościowych produktów na zamówienie. Kucharze dalej kończą kształcenie, nie rozumiejąc różnicy pomiędzy kuchnią wegańską i wegetariańską, nie mówiąc o innych ograniczeniach dietetycznych. Podobne przykłady można mnożyć, dlatego kluczowe jest wzmacnianie kompetencji przyszłości – podkreśla Łukasz Komuda.

Osiemnaście cech przyszłości

Kompetencje przyszłości to wiele różnych umiejętności. Jakich? Analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego wyodrębnili ich osiemnaście, biorąc pod uwagę sugestie przedsiębiorców, których zapytano o to, jakie będą miały największe znaczenie w przyszłości. Najczęściej wskazywali oni działanie w sytuacji niepewności, krytyczne myślenie, współpracę z innymi, branie odpowiedzialności i podejmowanie decyzji, kompleksowe rozwiązywanie problemów, kreatywność, budowanie relacji czy zdolność do adaptacji.

fot. Shutterstock.com

– Gdy rozmawiam z ludźmi, którzy odnieśli sukcesy w ICT, to podkreślają zdolność do samodyscypliny, wewnętrzny napęd, który sprawia, że ktoś nie potrzebuje nadzoru, jest zdolny do tego, by zaplanować swoją pracę na tygodnie, dnie i godziny, a potem ten plan realizować. A druga cecha to zdolność do nieustannego uczenia się. Wydaje mi się, że ta pierwsza cecha ma wartość niemal w każdej branży, a nawet jeszcze w systemie edukacji. A druga będzie coraz bardziej potrzebna niemal wszędzie – uważa Łukasz Komuda.

I tu wracamy do inicjatywy Fundacji Orange, bo będzie rozwijać nie tylko umiejętność programowania, ale właśnie też kompetencje przyszłości. To szczególnie ważne, bo, jak zauważa Agnieszka Brzezińska-Kosk, konsultantka ds. rekrutacji w obszarze Retail&E-commerce w HRK, to właśnie na nie coraz częściej zwracają uwagę pracodawcy.

– Szczególnie firmy z branży digitalowej, poza kompetencjami technologicznymi i analitycznymi, stawiają na kompetencje przyszłości. Firmy, które działają w sposób innowacyjny, wiedzą po prostu, jak one są ważne. Można pokusić się o stwierdzenie, że im bardziej scyfryzowany jest biznes, tym większą przykłada wagę do umiejętności, takich jak umiejętność pracy w zespole, umiejętności liderskie czy negocjacyjne – uważa Brzezińska-Kosk.

Jak zatem je rozwijać?

– W działaniu! To kompetencje bardzo praktyczne, np. jak pracować w grupie, wnioskować, rozwiązywać problemy. Dobrą praktyką są tu np. skuteczne programy liderskie i wspieranie osób, które animują swoje społeczności, podejmują działania i tworzą grupy, których członkowie nabywają różne potrzebne im kompetencje "w akcji". Wspieranie wyróżniających się jednostek przynosi efekt, bo one dają przykład i ciągną za sobą szerszą grupę – odpowiada Aleksandra Pierścińska.

Właśnie dlatego Fundacja Orange stawia też na budowanie społeczności i rozwijanie kompetencji miękkich. Chce wykorzystać wspólną obecność uczestników do tego, aby nie tylko indywidualnie realizowali projekty, ale też grupowo. Będą mogli też skorzystać z doradztwa zawodowego, aby poznali swoje mocne strony i byli gotowi do rozmów z przyszłymi pracodawcami.

– Mamy nadzieję, że kursy będą dla tych osób swego rodzaju nowym otwarciem, które pozwoli im zdobyć kwalifikacje, rozwijać umiejętności współpracy oraz będzie szansą na faktyczną zmianę sytuacji zawodowej i społecznej, a w przypadku młodych osób będzie szansą na znalezienie satysfakcjonującej pracy zgodnej z ich nowymi kompetencjami – mówi Kowalewska.

Aleksandra Pierścińska podkreśla też, że nie wystarczy już tylko nauczyć się programować. Co więcej, to wcale nie musi być klucz do sukcesu. Według niej kluczowa jest też umiejętność adaptacji do nowych warunków i uczenia się przez całe życie. – Żyjemy w świecie tak szybkich zmian, że za kilka lat może okazać się, że nasza wiedza nie jest już aktualna, że technologia się zmieniła i musimy uczyć się czegoś zupełnie innego. Dlatego absolutnie kluczowe jest to, aby rozwój szedł w parze ze wzmacnianiem kompetencji miękkich, bo te zawsze będą potrzebne – dodaje.

Wtóruje jej IT rekruterka, która przyznaje, że często musi "podziękować" kandydatom do pracy właśnie ze względu na to, że nie są nastawieni na szukanie rozwiązań. Czekają na gotowe, zamiast dostosować się do nowych wyzwań. Brakuje im też wspomnianych kompetencji miękkich. – Nie wykazują się cierpliwością czy wprost mówią, że nie zostali programistami, by gadać z ludźmi. Zauważam też powolną niechęć do rozwoju w takich obszarach, choć prędzej czy później takie umiejętności miękkie się przydają, np. gdy programista awansuje – mówi rekruterka.

Uniknąć spirali

Co się stanie, jeśli tych kompetencji nie będziemy rozwijać szczególnie u tych, którzy najmocniej ich potrzebują, czyli osób zagrożonych wykluczeniem społeczno-cyfrowym? Przede wszystkim zamiast uwolnić ich potencjał, tylko dołożymy im i sobie jako społeczeństwu problemów.

– Nieredukowanie wykluczenia cyfrowego i brak wspierania rozwoju kompetencji przyszłości to gotowy przepis na spiralę wykluczenia. Braki w tych obszarach przekładają się na wykluczenie społeczne, kulturalne czy ekonomiczne, które z kolei prowadzi do coraz głębszego wykluczenia cyfrowego. To spirala wykluczenia, z której szalenie trudno się wyrwać. Nie pomagają w tym też nastroje społeczeństwa, w którym rozpowszechniony jest pogląd, że osoby wykluczone cyfrowo, ale też wykluczone w innych obszarach, są same sobie winne. I uzasadnianie w ten sposób, że ich dalsze coraz głębsze wykluczanie nie jest problemem – mówi Aleksandra Pierścińska.

A przed nami jeszcze postępująca automatyzacja rynku pracy. – Roboty będą się rozpychały na rynku pracy. Ostatnio doświadczyliśmy postępu technologicznego, gdy boty mogły dokonać ofensywy telemarketingowej, namawiając nas na fotowoltaikę. To nie byłoby możliwe z użyciem żywych ludzi, bo nie byłoby po prostu ekonomicznie racjonalne. Jednak totalne zabicie zawodu następuje rzadko – zaznacza Komuda.

Bo o ile roboty zastąpią nas w odtwórczych pracach, tak z miękkimi umiejętnościami, kreatywnością mogą sobie nie poradzić. Wbrew przekonaniom, technologie nie tyle likwidują miejsca pracy, co kształtują sposób, w jaki jest wykonywana. Taka zmiana wymaga od pracowników gotowości do stałego uczenia się i bycia gotowym na nowe wyzwania. Choć Polska w szybkim tempie goni Europę, jesteśmy jednym z pięciu najszybciej rozwijających się cyfrowo gospodarek, nie można spoczywać na laurach. Przyszłość jest już dziś.

Zdjęcie tytułowe: Fundacja Orange
DATA PUBLIKACJI: 26.10.2022 r.

Tekst powstał we współpracy z Fundacją Orange.