REKLAMA

Stoję na peronie i się wzruszam. Nazwy polskich pociągów to poezja

Można wybaczyć spóźnienie, kiedy podjeżdża „Pomorzanin”, „Stoczniowiec”, „Hutnik” albo „Borsuk”.

nazwy polskich pociagow
REKLAMA

W wakacje z woj. Kujawsko-Pomorskiego uruchomione zostaną specjalne kursy nad morze czy w Bory Tucholskie. Takie inicjatywy cieszą i są dowodem na renesans kolei, ale mnie uderzyło coś innego – nazwy pociągów, które zawiozą wczasowiczów. W Bory Tucholskie pojedzie „Borsuk”, w Kołobrzegu zamelduje się „Rybitwa”, a na Hel dotrze pociąg „Latarnik”.

Trudno o lepszy dowód na to, że nazwy polskich pociągów to coś pięknego

REKLAMA

Ostatnio jechałem „Koziołkiem”. Nazwa jest nieprzypadkowa, bo pociąg łączy Poznań z Lublinem, a właśnie koziołki są symbolami obu tych miast. W moim prywatnym zestawieniu „Koziołek” będzie więc wysoko, choć nie przebije wspomnianych we wstępie „Pomorzanina”, „Stoczniowca” czy„ Hutnika”.

Dobrze brzmią też „Włókniarz” czy „Prząśniczka” – nie tylko ze względu na lokalny patriotyzm. Świetny jest „Flisak”, „Doker”, „Szkuner” i „Żeglarz”. Urzekają mnie też te proste, zdradzające, czego można się spodziewać na końcowej stacji. Właśnie dlatego uwielbiam „Karkonosze” czy jadącego nad morze „Lazura”.

Niby to tylko symboliczna nazwa, ale jednak rozpala wyobraźnię. Nie może być inaczej, skoro jadąc z Olsztyna wsiadasz do „Kormorana”, a wybierając się do Łodzi czekasz na „Tuwima”. Jak dumnie brzmi „Baltic Express”! Znacznie lepiej od precyzyjnego ekspresu Berlin-Warszawa. Przydałaby się jakaś zmiana. Proponuję „Bowie” – zagraniczny artysta, więc niektórzy będą się oburzać, ale to właśnie on nagrał numer o nazwie „Warszawa”, a w stolicy Niemiec powstała jego berlińska trylogia, jak nazywane są albumy "Low", "Heroes" i "Lodger".

Kilka lat temu Katarzyna Jasińska wyliczyła w swojej pracy, że najwięcej nazw pociągów  motywowanych jest imionami osobowymi. Prawie 21 proc. pojazdów upamiętniało w ten sposób sławnych pisarzy, poetów, wynalazców, naukowców, malarzy czy muzyków. Najczęściej mieli związek z początkową bądź końcową trasą, a nierzadko z obiema.

Mniej (ponad 13 proc.) dotyczyło mórz, rzek czy jezior

Taki sam udział stanowiły nazwy motywowane imionami bohaterów literackich oraz imionami postaci legendarnych i mitologicznych.

Publikacja autorki dotyczyła rozkładu obowiązującego w 2011 i 2012 r., więc procenty mogły się zmienić, ale widać pewną regułę. I pewnie właśnie dlatego nazwy pociągów brzmią tak dobrze, bo swojsko, lokalnie, jedynie czasami zahaczając o patos.

Zresztą często to sami mieszkańcy wybierają patronów danego pociągu w internetowym głosowaniu. Parę takich plebiscytów przeprowadziło PKP Intercity – w 2017 r. tak wyłoniono m.in. „Magnolię” (kwitnące wiosną kwiaty są wizytówką Szczecina) czy „Oscypka”.

W 2023 r. pasażerowie Kolei Mazowieckich uznali, że Warszawę z miejscowością Czyżew powinien łączyć „Czyżyk”, a ze stolicy do Ostrołęki dojeżdżać będzie „Kurpiak”. „Radomianka” rozumie się sama przez się, ale to żadna wada – właśnie w tej prostocie i oczywistości tkwi cały urok nazw pociągów.

Nie wszystkim jednak te nazwy wydawały się niewinne

W 2016 r. jeden z posłów oburzał się, że pociągi swoimi nazwami promują… okultyzm i komunizm. Zwrócił się nawet do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa z prośbą o interwencję, skarżąc się m.in. na to, że „Wawel” powinien dojeżdżać z Krakowa do Warszawy, a nie do Bydgoszczy. Właśnie ta stacja końcowa jego zdaniem nie oddawała „powagi nazwy” odnoszącej się do królewskiego zamku. Nawiasem mówiąc, teraz pociąg przez dawną stolicę przejeżdża, ale bieg zaczyna w Przemyślu, kończy zaś w Niemczech. Jest w tym pewien chichot losu.

Posłowi nie podobał się też fakt, że pociągi swoimi nazwami promują takie postaci jak Władysław Broniewski czy Witold Gombrowicz. Oj, były to dobre czasy, kiedy tylko takie problemy mieli niektórzy na głowie.

Znacznie lepiej doszukiwać się w nazwach pociągu piękna, poezji, wychwalania przyrody i krajobrazów. Ma to zresztą dodatkową zaletę. Jak tu denerwować się na „Borsuka”, że zdarzyło mu się pięć minut opóźnienia? I cóż z tego, że „Mewa” dojedzie na stację końcową nieco później, bo przepuściła w Kutnie mocno spóźnionego „Podlasiaka”.

REKLAMA

Zdjęcie główne: Kateryna / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-05T12:41:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T12:19:49+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T11:07:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T09:49:16+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T09:05:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T08:07:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T06:42:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T06:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-05T06:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T19:22:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T18:12:16+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T17:29:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T16:54:36+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T16:29:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T15:32:52+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T14:45:21+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T13:20:05+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T13:01:12+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T11:11:30+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T10:27:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T09:06:10+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T08:45:30+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA