Chodź ze mną do Mobile Vikings. To nie operator, to sieć ludzi
Mogę się założyć, że kiedyś dałeś komuś swój numer. Może narodziła się z tego ciekawa znajomość, a może to był początek związku. W przypadku sieci komórkowych podanie swojego numeru zazwyczaj kończy starania operatora, bo jesteś już złowiony, ale nie w przypadku Mobile Vikings — tutaj to dopiero początek długiej znajomości.

Z czym kojarzy ci się typowa reklama operatora sieci komórkowej? Krzykliwy ton mówiący o setkach gigabajtów, minuty za darmo, celebryta, który udaje zwykłego klienta, i na końcu jakiś slogan, który został precyzyjnie przygotowany przez sowicie opłacany dział komunikacji. To produkt tabelek w Excelu, dziecko trendów i wykresów. Nie ma tam żadnego ludzkiego pierwiastka, bo chodzi tylko o nowych klientów. I nagle na tym spokojnym oceanie marketingu pojawia się łódź, która nie płynie z prądem, tylko przełamuje fale, bo ma zupełnie inne podejście do użytkowników.
Jednym z najważniejszych wyznaczników rozwoju sieci komórkowej jest bezduszna liczba zarejestrowanych nowych numerów. Co się za nimi kryje? Trudno powiedzieć, bo to tylko pozycja w arkuszu kalkulacyjnym. I tu na brzeg wyskakuje Mobile Vikings, który mówi wprost — każdy numer to człowiek, a skoro tak, to trzeba z nim nawiązać wieź, dowiedzieć się, co lubi, a czego nie, wyjść na przysłowiowe piwo, a może nawet ukraść konia. Jak to możliwe?
Społeczność Vikingów to więcej niż operator
Trudno mówić o klientach sieci, lepszym słowem są członkowie załogi. Dlaczego? Bo w przypadku tego operatora społeczność ma realny wpływ na kształt marki. Dzięki zaangażowaniu Vikingów – ich pomysłów, doświadczeń i opinii – marka rozwija się dynamicznie i dostosowuje swoją ofertę i działania do rzeczywistych potrzeb, a nie do tego, co pokazuje kolumna w arkuszu kalkulacyjnym. To właśnie użytkownicy biorą udział w akcjach marketingowych, wymyślają hasła, przekaz do innych użytkowników. To za ich sugestiami Mobile Vikings wprowadził możliwość dzielenia się gigabajtami danych, sklep z gadżetami i różne akcje promocyjne. Można powiedzieć, że użytkownicy współtworzą komunikację marki. Sieć podkreśla, że więzi pomiędzy Vikingami są jej siłą, dmuchają w żagle. Dzieje się to za sprawą kilku czynników.
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę
To kultowe zdanie doskonale pasuje do charakteru Mobile Vikings. Jednym z filarów społecznościowego modelu operatora jest program poleceń, który nie dość, że rekrutuje nowych członków załogi, to buduje więź i zachęca do działania. Nie mam statystyk, żeby odpowiedzieć wam, ilu nowych załogantów zaciągnęło się na statek w tawernach, tak jak tradycja nakazuje, ale wiem, że nie jest ich mało. Na czym polega program poleceń? Każdy Viking zostaje kapitanem, który zaprasza na pokład kolejnych członków. Jeżeli nowy członek skorzysta z oferty, to kapitan otrzymuje 10 proc. zniżki od wartości jego doładowania. I tak dzieje się z każdym kolejnym Vikingiem aż do momentu uzbierania pięciu aktywnych użytkowników. Wtedy możecie poczuć się jak prawdziwy kapitan, bo płyniecie za darmo, a to załoga pracuje na was. Proste, czytelne i łatwe do spełnienia. Takiej oferty nie da się przebić. Co więcej — nie ma znaczenia, jaki model współpracy z siecią wybrałeś; karta, oferta subskrypcyjna czy internet mobilny — po zebraniu pięciu członków drużyny masz je za darmo.

A co zyskuje drużyna?
Można powiedzieć, że każda dobra wyprawa Vikingów niosła za sobą sprawiedliwy podział łupów. Na szczęście dokładnie tak samo jest w przypadku Mobile Vikings. Użytkownicy sieci mają dostęp do nielimitowanych rozmów, SMS-ów, MMS-ów w kraju i w roamingu UE, połączeń 5G, eSIM oraz bogatych pakietów gigabajtów internetu do wykorzystania. Co więcej, niewykorzystane pakiety danych mogą albo przejść na następny miesiąc albo można się nimi podzielić z innymi użytkownikami, co tylko zwiększa integrację w ramach społeczności. A jak przekazuje się gigabajty? Banalnie prosto — wystarczy odpalić aplikację, wybrać Vikinga, któremu chcemy dać trochę pakietu danych i gotowe.

Jest jeszcze jedna rzecz, która skradła moje serce. To HelpDesk, w którym pracują ludzie, a nie bezduszne algorytmy, które może nie rozwiążą problemu, za to zdenerwują użytkownika. U Vikingów jest inaczej — rozmawiasz z człowiekiem tak jak za starych dobrych czasów, a przecież wiadomo, że człowiek z człowiekiem zawsze się dogada. Średni czas odpowiedzi to zaledwie kilka minut, a kontakt odbywa się online. To również jest jeden z wyróżników sieci — Mobile Vikings działa w pełni online od zamówienia karty SIM lub eSIM po przeniesienie numeru i obsługę konta. Oferta jest elastyczna, nie ma długoterminowych zobowiązań i kruczków prawnych, które są wykorzystywane do jak najdłuższego zatrzymania użytkownika.
Program poleceń jest skuteczny, bo okazuje się, że 7 na 10 Vikingów przychodzi do sieci właśnie dzięki znajomym. W końcu najlepiej czujemy się wśród ludzi, których znamy, szanujemy i lubimy. Znajomy przecież nie poleci nam czegoś, czego sam nie lubi i z czego nie korzysta, więc gdy otrzymamy takie zaproszenie, mamy pewność, że to sprawdzone rozwiązanie. Pomysł Mobile Vikings na małe społeczności, które dzielą się korzyściami, to coś odświeżającego.
Społeczność może się ubrać podobnie
Sieć przygotowała jeszcze jeden kompletnie nietypowy sposób na spożytkowanie niewykorzystanych gigabajtów. Viking Store to miejsce, gdzie możecie nabyć nietypowe gadżety. Moim faworytem jest ochronny parasol z napisem „Leję na 5G”. Do końca nie wiecie, czy macie do czynienia z zabawnym żartem, czy człowiekiem, który boi się, że przez sieć 5G kury nie będą znosić jajek. Doskonała zabawa słowem, ale polecam przeczytać opis produktu, nie będę psuł zabawy, co tam się znajduje. Jest również kubek z powiedzeniami Vikinga, które wymyśliła społeczność, THORba (piękne nawiązanie do mitologii nordyckiej) oraz czapka z daszkiem ze słodkim AHOJ. Moje serce skradły również klapki, które dumnie noszą napis „AHOJ z tym”. Nie da się nie uśmiechnąć.
Sieć współpracuje z twórczymi członkami społeczności, którzy tworzą rękodzieła od Vikingów dla Vikingów. Wśród takich przedmiotów znalazły się kolczyki z gliny polimerowej, słodka bandana dla psa czy nerka spacerowa z rogami, bo przecież rogi to nieodłączny element obrazu wikinga w kulturze. Co by nie mówić — można poczuć się jak część większej grupy, a przy okazji nosić zabawne rzeczy. I to działa, bo przy wielu produktach pojawia się informacja, że nakład wyprzedany, ale niedługo powróci, więc istnieje duże zapotrzebowanie na identyfikowanie się ze społecznością. A subtelne nawiązania do mitologii nordyckiej sprawiają, że ofertę sklepu przegląda się z szerokim uśmiechem na twarzy.
Gigabajty ratują życia i to dosłownie. Jak szalupy ratunkowe
Do szalup ratunkowych biegną pasażerowie tonącego statku, licząc na to, że ich łodzie zostaną podjęte z morza przez jednostki, które wyruszają na pomoc. Czasem liczba szalup jest niewystarczająca i część rozbitków ląduje w wodzie, gdzie czekają na szalupy wysłane przez jednostki ratownicze. W przypadku sieci Vikingów to oni wysyłają Szalupy Ratunkowe, które mają pomóc tym, którzy walczą o utrzymanie się na powierzchni. Co to oznacza? Niewykorzystane gigabajty danych mogą zostać przekazane przez użytkowników na cele charytatywne. Mobile Vikings zamienia je na złotówki i przekazuje odpowiednim organizacjom charytatywnym. Od 2020 r. przekazano ponad 300 tys. GB, co przełożyło się na ponad 131 tys. zł realnej pomocy. Ostatnia akcja charytatywna obrała kurs (jak przystało na łódź prowadzoną przez Vikingów) na ratunek osobom walczącym z chorobami, których nie widać, czyli depresją i zaburzeniami psychicznymi. I to jest coś dobrego, coś co realnie pomaga, a nie tylko puste slogany.

Co ważne — to wszystko zasług społeczności, która potrafi się zmobilizować i zjednoczyć pod jedną banderą i obrać kurs na pomoc innym. We współpracy z Fundacją Nie Widać Po Mnie Mobile Vikings wystartował z kampanią społeczną „Zrzuć ciężar z głowy”. Jej głównym celem jest zwrócenie stygmatyzacji depresji wśród mężczyzn. Przez stereotypy kulturowo-płciowe uważa się, że mężczyzna nie powinien okazywać słabości. Problem jest poważny, bo aż 80 proc. mężczyzn uważa, że okazywanie emocji jest sprzeczne z ich rolą w społeczeństwie, a ponad 75 proc. czuje presję, żeby być twardym. Tłumione emocje prowadzą do depresji, która według WHO będzie najczęściej występującą chorobą na świecie. Sieć uruchomiła specjalną stronę, która zachęca użytkowników do dzielenia się emocjami i wsparcia osób z problemami i rozpoczęcia realnego dialogu. Wejdźcie na nią i sami zobaczcie, że mężczyzna nie powinien bać się emocji, a tam ma miejsce na powiedzenie o nich głośno, a przede wszystkim może zobaczyć na własne oczy, że nie jest sam w tym wszystkim.
Mobile Vikings to ludzie
Może na pierwszy rzut oka brzmi to sztampowo, ale im dłużej wertuję stronę sieci, im więcej czytam o akcjach charytatywnych, o społeczności, o budowaniu więzi, tym bardziej rozumiem, co kryje się pod tym hasłem. Ta społeczność żyje, oddycha i rośnie dzięki użytkownikom. Baza danych operatora to nie ciąg bezdusznych liczb, tylko realni ludzie z prawdziwymi potrzebami, umiejętnościami i historiami. Płyną na jednej łodzi, ale zawsze razem. Zaokrętowanie się na nią jest banalnie proste — wystarczy wypełnić formularz online lub zadzwonić na infolinię, następnie podać informacje o przenoszonym numerze i jego właścicielu. Następnie opłacić pierwszy miesiąc korzystania oraz potwierdzić dane online (przy użyciu mObywatela lub mojeID) lub kurierem i gotowe. Żadnych wycieczek do salonów i podpisywania dokumentów.
Zapytacie, a jak z zasięgiem na tej łodzi? Sieć korzysta z ponad 12 tys. masztów i ma zasięg sieci Play, więc możesz być spokojny, niezależnie od tego do jakiej części oceanu zawędrujesz — będziesz miał dostęp do świata. A czy pokochasz taki styl życia? Zobaczymy, ale według statystyk sieci średni staż Vikinga na pokładzie w tej chwili wynosi 3 lata, co wróży dobrze na przyszłość.