REKLAMA

Chcą postawić wieżowiec obok Planetarium Śląskiego. Mieszkańcy mówią, dlaczego to zły pomysł

Planetarium Śląskie znajduje się w pięknej okolicy, ale wkrótce może wprowadzić się nowy, bardzo duży sąsiad. Społecznicy martwią się, że szykowany wieżowiec nie tylko zdominuje krajobraz, ale i wpłynie na obserwacje kosmosu.

Chcą postawić wieżowiec obok Planetarium Śląskiego. Mieszkańcy mówią, dlaczego to zły pomysł
REKLAMA

Mało kto cieszy się na wieść, że w jego rejonie zbudowany zostanie wieżowiec. Mieszkańcy martwią się o widok, dostęp do światła i dodatkową konkurencję walczącą o miejsca do parkowania. Wbrew pozorom nie każdy korzysta z parkingu podziemnego albo te są zwyczajnie za małe, żeby pomieścić wszystkich chętnych. Nie trzeba drapacza chmur, żeby pod nową inwestycją zrobiło się ciasno od samochodów, ale w przypadku większej liczby mieszkań obawa jest jeszcze większa.

REKLAMA

W Chorzowie mają dodatkowy powód do zmartwień. 17-piętrowy gmach miałby stanąć w okolicy Planetarium Śląskiego, architektonicznej dumy regionu. Kilka lat temu obserwatorium przeszło wyczekiwaną renowację. Aktywiści obawiają się, że planowany budynek zakłóci badania.

Na razie do rozpoczęcia robót jeszcze długa droga. „Dziennik Zachodni” informuje, że w Urzędzie Miasta Chorzów „od niemal pół roku” analizowany jest wniosek o pozwolenie na budowę. Zdaniem aktywistów argumentem na stanowcze „nie” powinien być właśnie fakt, że niemała konstrukcja wyląduje nieopodal planetarium. Będzie wysoka i oświetlona – każde świecące się okno dołoży swoją cegiełkę do niemałego problemu, jakim jest zanieczyszczenie świetlne.

Czy w planetarium obawiają się nowego sąsiada? Sprawa nie jest prosta, bo… nikt tej strony o opinię nie pytał, mimo że sprawa jest w toku od kilku miesięcy. Jak mówi w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” Damian Jabłeka, wicedyrektor Planetarium Śląskiego w Chorzowie, żadna prośba o ocenę projektu i ewentualnego wpływu na pracę obserwatorium nie wpłynęła.

Każdy budynek, który będzie generował światło bliżej planetarium i obserwatorium, coraz bardziej będzie pogarszał warunki obserwacyjne. Żeby ocenić wpływ to musielibyśmy dokładnie zbadać konkretny projekt, bo i tak w centrum aglomeracji śląskiej zanieczyszczenie światłem jest bardzo wysokie. Czy to będzie miało wpływ mierzalny, czy niemierzalny jest bardzo trudne do ocenienia w takiej sytuacji – wyjaśnia.

Przedstawiciel planetarium zdaje sobie sprawę, że odpowiedź poznamy dopiero wtedy, jeśli budynek powstanie – a to takie pewne wciąż nie jest. Niepokojący musi być jednak fakt, że mimo wszystko nie traktuje się tak ważnego sąsiada, jakim jest Planetarium Śląskie, jako partnera. Warto byłoby już na początkowym etapie zaznaczyć, że ma się na uwadze istotne miejsce i zrobi wszystko, by nie dopuścić do ewentualnych trudności. Chciałbym wierzyć, że inwestor wraz z miastem są świadomi i nie niepokoją obserwatorium, bo nie ma czym, ale pewnie lepiej byłoby to mieć na piśmie.

Być może to wczesny etap inwestycji, wszak nie ma jeszcze zgody na budowę, ale trudno nie odnieść wrażenia, że ten brak wzięcia pod uwagę innych stron jest czymś, co nam doskwiera. Nieważne, czy mówimy o tak dużych inwestycjach jak nowe wieżowce czy osiedla, czy też o rzeczach zupełnie małych, wręcz drobnych, jak automaty paczkowe czy hulajnogi. Często zresztą w takich sytuacjach można powołać się na przepisy – przecież automat nie stoi na chodniku, nie zagradza, mieści się w wyznaczonych normach. Zapomina się jednak, że wydaje dźwięki, emituje światło, a kurierzy czy odbierający paczki muszą wjechać na chodnik czy trawnik, żeby móc z niego skorzystać.

To wszystko często zaczyna się od tej prostej nieuważności na otoczenie. Często zapewne celowej, bo w końcu interes jest najważniejszy, ale zdarzają się pewnie przypadki, kiedy jest to nawet nieumyślne.

Tłumaczeniem, choć moim zdaniem mało przekonywującym, jest również to, że „przecież wszyscy tak robią”. Planetarium cierpi z powodu zanieczyszczonego światła już teraz. Radzi sobie w „sprytny sposób”, jak podkreślał wicedyrektor, stosując wąskopasmowe filtry.

- To jest trudne, żeby zacząć pilnować ciemnego nieba od centrum aglomeracji, w której w nocy jest bardzo dużo światła, ale trzeba to robić wszędzie, systematycznie przy każdej wymianie oświetlenia powinniśmy tego pilnować, żeby z ciemnością w nocy było coraz lepiej, a nie coraz gorzej – mówi „Dziennikowi Zachodniemu”.

Teoretycznie każdy ma możliwości, żeby coś zmienić. Większość umywa ręce, bo skoro sąsiad się nie ogranicza, to dlaczego wychodzić przed szereg? I lawina problemów się toczy.  

Czytaj też:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-03T07:51:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-02T08:02:27+02:00
Aktualizacja: 2025-05-01T18:44:49+02:00
Aktualizacja: 2025-05-01T16:50:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA