REKLAMA

Szczątki sprzed milionów lat w polskiej kopalni. Dopiero po chwili zdali sobie sprawę, co odkryli

Naukowcy swoje odkrycie porównali do grzybobrania – przydaje się szczęście, ale przede wszystkim trzeba wiedzieć, czego szukać. Najnowsze znalezisko jest imponujące.

kopalnia bechlatow
REKLAMA

Naukowcy z Wydziału Geologii i Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, Instytutu Paleobiologii PAN i PAN Muzeum Ziemi oraz czeskiego Morawskiego Muzeum Ziemskiego znaleźli szczątki krokodyla na terenie Pola Szczerców kopalni „Bełchatów”. Jak tłumaczą, poszukiwali szczątków kręgowców i był to jedyny fragment, na który się natknęli. Na dodatek skromnych rozmiarów, bo ok. 30 mm.

Na początku myśleli, że to po prostu fragment kości

REKLAMA

Dopiero gdy go wypreparowaliśmy i obejrzeliśmy jego drugą, bardzo charakterystyczną stronę, to już nie było wątpliwości, że to jest płytka skórna krokodyla, czyli osteoderm – wyjaśnił w rozmowie z PAP współodkrywca, dr Marcin Górka z Wydziału Geologii UW.

Szczątki znalezione w kopalni “Bełchatów” pochodzą z epoki miocenu (23 mln do 5,3 mln lat temu). Była ostatnią w dziejach Ziemi tak ciepłą i wilgotną. Badacze zwracają uwagę na szacunki, według których klimat był o 3-4 stopnie cieplejszy niż teraz. Sprzyjało to rozwojowi bujnej roślinności, ze szczątków której powstały złoża węgli brunatnych.

Aktywność tektoniczna charakterystyczna dla tej epoki doprowadziła do powstawania zapadlisk, które napełniały się wodą. To świetne warunki dla roślinności, a przy okazji niebezpieczna pułapka dla ówczesnych zwierząt. Te, które w nią wpadły, mogą być dzisiaj cennym znaleziskiem dla naukowców.

Jak tłumaczą badacze, we wczesnym i środkowym miocenie Europa Środkowa była siedliskiem dwóch różnych rodzajów krokodyli: Gavialosuchus i Diplocynodon. W tym przypadku mamy najprawdopodobniej do czynienia z tym drugim.

Odnaleziona przez nas płytka nie posiada stuprocentowych cech, które mogły świadczyć, z którym rodzajem mamy do czynienia. Jednak najprawdopodobniej był to wymarły już Diplocynodon – krewny współczesnych aligatorów. Sądzimy tak, bo podobnie jak współczesne aligatory miał większą tolerancję na chłód, czyli mógł występować bardziej na północ – tłumaczy dr Górka.

Naukowiec porównał poszukiwania takich skarbów do grzybobrania – trzeba liczyć na uśmiech losu, ale przede wszystkim należy wiedzieć, gdzie patrzeć i na co

Oko musi być wyczulone. W tym przypadku poszukiwania były dodatkowo specyficzne, bo odbywały się na terenie kopalni. W rozmowie z PAP dr Górka przyznaje, że dla pracowników badacze są „pewnym obciążeniem”, bo nie dość, że muszą dbać o bezpieczeństwo gości, to jeszcze często odrywają ich od obowiązków.

Pewnie można narzekać pod nosem, ale jeśli dzięki temu dochodzi do takich odkryć, to nic, tylko się cieszyć.

Czytaj też:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-26T09:09:17+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T06:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T06:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-25T17:15:27+02:00
Aktualizacja: 2025-05-25T16:53:44+02:00
Aktualizacja: 2025-05-25T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-25T07:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-25T07:22:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-24T16:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-24T16:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-24T16:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-24T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-24T07:22:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-23T21:47:42+02:00
Aktualizacja: 2025-05-23T21:02:41+02:00
Aktualizacja: 2025-05-23T20:30:01+02:00
Aktualizacja: 2025-05-23T20:08:22+02:00
Aktualizacja: 2025-05-23T18:45:13+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA