REKLAMA

Nintendo Switch 2 ograny. Pierwsze wrażenia Spider’s Web

Wziąłem udział w medialnym pokazie Nintendo Switch 2, mogąc testować nadchodzącą konsolę przez ponad cztery godziny. Do tego w duecie z wieloma zróżnicowanymi grami, wliczając w to polskiego Cyberpunka 2077, jakimś cudem działającego w Full HD z 40 klatkami na sekundę.

Nintendo Switch 2 ograny. Pierwsze wrażenia Spider’s Web
REKLAMA

Switch dorósł i poszedł do pracy – to moja pierwsza refleksja po czterech godzinach z nadchodzącą konsolą. Tą „pracą” jest uruchamianie gier takich jak Cyberpunk 2077, Street Fighter 6 czy Hogwart’s Legacy, udając PS4 mieszczące się do plecaka. Jednocześnie biorąc urządzenie w dłonie, ma się wrażenie obcowania z doskonale znanym sprzętem. Jakby Switch 2 był na rynku od zawsze. Jakbyś miał go już w szufladzie.

To wręcz niesamowite, jak bardzo Nintendo Switch 2 przypomina pod względem ergonomii swojego poprzednika.

REKLAMA

Mając sprzęt w dłoniach, nie poczułem żadnej istotnej różnicy między Switchem 2 oraz poprzednim modelem. Mimo większych gabarytów i nieco większych przycisków odnosiłem wrażenie, jakbym znał się z nową konsolą Nintendo od lat. Japończykom ewidentnie zależało na zachowaniu dotychczasowej ergonomii. Wskazuje na to sama grubość obu urządzeń oraz podobne bryły i kształty.

Przeskakując z DualShocka 4 (PS4) na DualSense (PS5) miało się wrażenie obcowania z czymś zupełnie nowym. Chwytasz za kontroler i czujesz inny kształt. Wciskasz spust i czujesz potężną różnicę. W przypadku Nintendo Switcha 2 nie ma tego efektu. Ewolucja jest subtelna, mimo nowej formy Joy-Conów. Dlatego jeśli ktoś był zadowolony z poprzedniego Switcha w trybie handhelda, teraz też będzie. Jeśli nie... cóż.

Jedyna zasadnicza różnica, jaką odnotowałem, dotyczy spójności bryły. Tablet oraz Joy-Cony ściślej teraz do siebie przylegają. Są mniej podatne na wygięcia, mniej jest trzeszczenia plastiku. Ma się wrażenie obcowania z solidniejszym urządzeniem względem poprzednika, z nieco wyższej półki cenowej (co jest przecież stanem faktycznym). Inżynierowie Nintendo idą też w kierunku spójniejszej i bardziej eleganckiej bryły, co wywołuje we mnie mieszane uczucia. Wizualnie, Switch 2 jest po prostu nudny.

Dwie najlepsze funkcjonalne zmiany dotyczące sprzętu – poza ekranem – to sposób łączenia Joy-Conów oraz stopka.

Wciskając mały przycisk z tyłu Joy-Cona zwalnia się blokadę, a górna część kontrolera „wyskakuje” z gniazda. Tak wysunięty Joy-Con bardzo łatwo odczepić, nie trzeba się szamotać z szyną, jak w poprzednim modelu. Więcej precyzji i starań wymaga natomiast podłączenie. Muszę przystawić Joy-Con na odpowiedniej wysokości tabletu i docisnąć. Nie ma żadnego magicznego autopilota.

Stopka Switcha 2 wymiata. Jest sprytnie wbudowana w obudowę, a jednocześnie łatwo się ją wyciąga. Wydaje się solidna, z kolei dzięki imponującej szerokości nie ma mowy, aby tablet się przewrócił. Nawet w trzęsącym się pociągu czy startującym samolocie. Jako wielki fan grania na Switchu z odczepionymi Joy-Conami i tabletem postawionym na stoliku, jestem mocno na tak. Szykuje się cudowny towarzysz podróży.

No właśnie - ekran. To nie OLED, ale różnica w porównaniu do pierwszego Switcha jest ogromna.

Wyświetlacz w Switchu 2 to znacznie więcej niż tylko większy ekran ze starszej konsoli. Kolory w nowym panelu LCD są odczuwalnie bardziej nasycone. Z kolei większa rozpiętość tonalna sprawia, że np. zachody słońca w The Legend of Zelda: Breath of the Wild są bardziej zniuansowane. To różnice, które wyczuwa się od razu. Mamy do czynienia z dużą zmianą na plus.

Do tego dochodzi wyższa od poprzednika rozdzielczość 1080p panelu, większa przekątna (niemal 8 cali) oraz wyższe maksymalne odświeżanie obrazu, wynoszące 120 Hz (z VRR). Niestety, nie licząc mini-gry od Nintendo, nie miałem okazji zagrać na handheldzie w cokolwiek w 120 klatkach. Za to The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom galopujące w 60 klatkach to bardzo przyjemny widok. Otwarty świat zyskał nie tylko na ostrości i rozdzielczości, ale również na detalach, jak np. lepiej zarysowane cienie obiektów.

Jasne, sam również wolałbym OLED. Muszę jednak przyznać, że panel w Switchu 2 nie straszy tak, jak się o to obawiałem. Jest odczuwalnie lepszy od ekranu w wariantach konsoli Lite oraz V2, a także lepszy względem paneli w takich handheldach jak bazowy Steam Deck czy ASUS ROG Ally.

Porównanie Switcha 2 do podstarzałego PlayStation 4 nie jest do końca właściwe. Odkryłem to testując polskiego Cyberpunka. Przedpremierowa wersja dla sprzętu Nintendo otrzymała dodatek Widmo Wolności oraz WSZYSTKIE ulepszenia nowej generacji, w tym dynamiczne wydarzenia otwartego świata, naturalne pościgi oraz lepsze zachowanie policji. Tak przynajmniej zadeklarował pracownik CDP Red obecny na miejscu.

Naturalne pościgi oraz dynamiczne wydarzenia to coś, co nie było możliwe do osiągnięcia w wersji dla PS4 oraz Xboksa One. Konsola Nintendo ma tutaj wyraźną przewagę. Co prawda nie wizualną, ale dotyczącą zaawansowanych algorytmów działających pod maską.

Inny ciekawy przykład różnicujący PS4 i Switcha 2 to Star Wars Outlaws. Co prawda gra Ubisoftu nie była możliwa do ogrania na pokazie, ale warto zauważyć, że na PlayStation 4 nie ma jej w ogóle. Mimo tego Ubisoft jakimś cudem zmieścił ją do konsoli Nintendo. No, przynajmniej próbuje. Outlaws to bardzo zasobożerna bestia o dyskusyjnej optymalizacji, co stanowi kolejny argument za tym, że Switch 2 potrafi nieco więcej od PS4.

To „nieco więcej” nie odnosi się jednak do oprawy graficznej. Przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Grając w Hogwart’s Legacy, Cyberpunka 2077 i Street Fightera 6 nie czułem, aby oprawa dla Switcha 2 była odczuwalnie lepsza od tej dla PlayStation 4. Przeciwnie! Czasem upscaler stosowany przez Nintendo daje się we znaki na wielkim ekranie.

Za to w trybie przenośnym gry wyglądają znacznie lepiej niż na Steam Decku. Wyższa rozdzielczość, większy ekran, lepsze kolory, szerszy zakres tonalny – wszystko to składa się na świetne doznanie w trybie handheldu. Po zadokowaniu urządzenia część tej magii znika, przynajmniej w grach multiplatformowych. No chyba że oprawa z PlayStation 4 na wielkim TV w salonie jest dla was satysfakcjonująca. Wtedy nie było tematu.

Na słodko-gorzki koniec zostawiłem sobie nowe Joy-Cony.

Jak mogliście przeczytać wyżej, sposób ich "wyskakiwania" z drugiego Switcha jest kapitalny. Mniej kapitalne bywa samo sterowanie. Grając w Metroid Prime 4 ze smutkiem zdałem sobie sprawę, że precyzja na powiększonych analogach wciąż nie jest tak wysoka, jak np. na DualSense z PS5. Jest lepiej względem pierwszego Switcha, ale tylko trochę.

W moim subiektywnym odczuciu znacznie lepsze są za to wibracje. Haptyka w starszych Joy-Conach była zniuansowana, ale niezbyt silna. Przez to traciła na wyrazistości. Nowe Joy-Cony są większe i być może przez to ma się wrażenie, że wibracje „lepiej się rozchodzą”. Jakby miały więcej przestrzeni do zaistnienia, przez co kierunkowe drżenie jest wyraźniejsze i bardziej punktowe. Dobra zmiana.

Nie czuję natomiast, aby przyciski akcji, przyciski kierunkowe, bumpery czy triggery zostały znacząco ulepszone. Być może skok spustów jest trochę większy, ale to tyle. Brakuje silnego sprzężenia zwrotnego. Przez to doświadczenie z grania na handheldzie jest podobne do tego na pierwszym Switchu. Palce mają nieco więcej przestrzeni, analog jest nieco większy, lecz nie jest to jakościowy skok na miarę DualShocka 4 i DualSense.

Co do korzystania z Joy-Conów jako myszki – to tak ciekawy temat, że na Spider’s Web przygotowujemy osobny tekst wyłącznie o tej funkcji.

Nintendo Switch 2 – dorosły, droższy i bardziej poważny. Japończycy grają bezpiecznie, ale mają asa w rękawie.

Po czterech godzinach sprzęt Nintendo nie zaskoczył mnie praktycznie niczym, może poza jakością dużego ekranu LCD. Naprawdę nie sądziłem, że wyświetlacz będzie aż tak niezły. Jeśli jednak chodzi o pozostałe elementy, nowy sprzęt Nintendo to TYLKO lub AŻ mocniejszy, większy i lepiej wykonany Switch. Japończycy grają bezpiecznie, licząc na powtórzenie sukcesu poprzedniej konsoli. Trudno się im dziwić, biorąc pod uwagę aktualne wyniki sprzedaży.

Mnie, jako szczęśliwego posiadacza pierwszego Switcha, bardzo ta zachowawczość cieszy. Po czterech godzinach z nową konsolą wyłącznie utwierdziłem się w przekonaniu: dobrze zrobiłem, składając zamówienie przedpremierowe. Chociaż bez zbędnych fajerwerków, Nintendo Switch 2 okazał się dokładnie taki, jaki chciałem, aby był: większy, ładniejszy, solidniejszy, mocniejszy, ale w gruncie rzeczy taki sam.

Nintendo Switch 2 po czterech godzinach - piguła:

  • Ekran LCD jest zaskakująco dobry (jak na LCD)
  • Czujesz, jakbyś trzymał większego Switcha 1
  • Joy-Cony kapitalnie wyskakują z obudowy…
  • …ale wkładanie ich nie jest już tak sexy
  • Gry w trybie handheldzie wyglądają cudownie
  • Cyberpunk 2077 ma funkcje, na które PS4 było za słabe
  • Czuć działanie upscalera podczas grania na TV
  • Mario Kart World i Metroid Primę 4 wymiatają
  • Solidniejsza bryła, lepsze wykonanie, mniej skrzypienia
  • Nie czuć aby konsola grzała się w dłoniach
  • Nowe Joy-Cony nie zachwyciły. Ale lepiej wibrują
REKLAMA

To, co najbardziej zachwyciło mnie w Switchu 2, to nie hardware. Moje serce skradły gry. Mario Kart World, Donkey Kong Bananza czy Metroid Prime 4 - jakie to jest dobre! O tym jednak przeczytacie w osobnych tekstach poświęconych wrażeniom z rozgrywki.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-22T13:33:42+02:00
Aktualizacja: 2025-04-21T07:43:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA