Zapomnij o MacBooku OLED. Apple szykuje coś na pocieszenie
Osoby wstrzymujące się z zakupem laptopa Apple'a w nadziei na lepszy wyświetlacz mogą już przestać czekać - albo uzbroić się w wieloletnią cierpliwość. Nawet do 2027 r. MacBooki będą wykorzystywać technologię LCD.
Według najnowszych nieoficjalnych informacji Apple pracuje nad nową wersją MacBooka Air, wyposażoną w wyświetlacz LCD z tlenkowym tranzystorem cienkowarstwowym. Nigdy wcześniej tego rodzaju panel nie trafił do tej linii komputerów. Laptop z nową technologią ekranu ma pojawić się w sprzedaży jednak nieprędko, bo dopiero w 2027 r.
Obecnie sprzedawane MacBooki Air wyposażone są w wyświetlacze TFT LCD z amorficznego krzemu (a-Si). Droższe komputery MacBook Pro są już oferowane z ekranem w nowej technologii od 2022 r. (modele 14,2- i 16,2-calowe), co w teorii oznacza, że tańsze laptopy Apple'a będą miały równie dobre wyświetlacze jak te droższe. Co to dokładnie oznacza?
Czytaj też:
Amorficzny krzem kontra tlenkowe TFT. MacBook Air będzie miał lepszy wyświetlacz, choć to pewien problem
Oksydowe tranzystory cienkowarstwowe (oxide TFT) oraz amorficzne krzemowe tranzystory cienkowarstwowe (a-Si TFT) to dwie technologie stosowane w wyświetlaczach ciekłokrystalicznych (LCD) w laptopach. Obie pełnią kluczową rolę w sterowaniu pikselami na ekranie, jednak różnią się materiałami półprzewodnikowymi oraz właściwościami elektronicznymi, co wpływa na jakość wyświetlanego obrazu i efektywność energetyczną urządzenia.
W technologii a-Si TFT LCD wykorzystuje się amorficzny krzem jako materiał półprzewodnikowy. Amorficzny krzem jest nieuporządkowanym materiałem, co skutkuje niższą mobilnością nośników ładunku elektrycznego (elektronów). W praktyce oznacza to, że wyświetlacze oparte na a-Si TFT mają ograniczoną szybkość przełączania pikseli i niższą rozdzielczość w porównaniu z nowszymi technologiami. Mimo tych ograniczeń a-Si TFT LCD są powszechnie stosowane ze względu na niskie koszty produkcji i sprawdzoną, niezawodną technologię.
Z kolei oxide TFT LCD korzystają z tlenkowych materiałów półprzewodnikowych, takich jak tlenek indowo-galowo-cynkowy (IGZO). Materiały te charakteryzują się znacznie wyższą mobilnością elektronów w porównaniu z amorficznym krzemem. Wyższa mobilność pozwala na szybsze i bardziej precyzyjne sterowanie pikselami, co przekłada się na wyższą rozdzielczość, lepszą ostrość obrazu oraz szybsze odświeżanie ekranu. Ponadto oxide TFT mogą działać przy niższym napięciu, co skutkuje niższym zużyciem energii i wydłużeniem czasu pracy baterii w laptopie.
W praktyce zastosowanie oxide TFT w wyświetlaczach laptopów pozwala na stworzenie cieńszych i lżejszych urządzeń o lepszych parametrach wizualnych. Lepsza efektywność energetyczna jest szczególnie istotna w przypadku urządzeń przenośnych, gdzie czas pracy na zasilaniu bateryjnym odgrywa kluczową rolę. Dodatkowo wyświetlacze z oxide TFT mogą oferować szerszą gamę kolorów i lepszy kontrast, co poprawia doświadczenia użytkownika podczas pracy z multimediami czy grafiką.
No dobrze, ale gdzie technologia OLED, która jest już szeroko stosowana u konkurencji spod znaku Asusa, Lenovo, HP czy Microsoftu? Niestety, Apple jest nią rozczarowany. A właściwie nie tyle technologią, co popytem na nią.
Brak MacBooka OLED to wina iPada. Podobno
Według pierwotnych planów MacBook Pro z wyświetlaczem OLED miał zadebiutować już w przyszłym roku, a rok później ową technologię miał otrzymać MacBook Air. Teraz "The Elec" informuje, że plany się ponoć zmieniły i OLED-owe MacBooki nie pojawią się wcześniej niż około 2029 r.
Decyzja ta jest ponoć podyktowana znacznie niższym popytem na iPada Pro od przewidywanego, który jest już wyposażony w wyświetlacz OLED. Apple planował sprzedać około 10 mln tych urządzeń, tymczasem sprzedało się ich tylko sześć milionów. Ponoć jedną z głównych przyczyn obniżonego popytu jest wyższa cena tabletu, podwyższona z uwagi na wyświetlacz w bardziej zaawansowanej technologii.
Cóż, przynajmniej nie ma już pretekstu do odłożenia zakupu MacBooka na późniejszy termin.