REKLAMA

Gmina myśli o wiatrakach, których mieszkańcy nie chcą. Grożą, że założą własną

Wiatraki oznaczać będą secesję – mówią wprost protestujący przeciwko planowanej farmie wiatrowej. To się nazywa postawić sprawę na ostrzu noża.

Gmina myśli o wiatrakach, których mieszkańcy nie chcą. Grożą, że założą własną
REKLAMA

Coraz częściej na zwykłych głosach sprzeciwu się nie kończy. Już niedługo odbędzie się pierwsze w Polsce referendum ws. wiatraków. Mieszkańcy gminy Głubczyce biorąc udział w głosowaniu odpowiedzą na pytanie, czy wyrażają zgodę na „planowaną przez inwestorów lokalizację/posadowienie w konsekwencji budowę na obszarze Gminy Głubczyce elektrowni wiatrowych”.

REKLAMA

Wcześniej w Lubomi wybory zadecydowały o tym, że w okolicy nie powstaną farmy fotowoltaiczne. Możemy spodziewać się, że podobnych spraw będzie tylko przybywać – o możliwym referendum już mówi się w Myszkowie, gdzie mieszkańcy również nie chcą widzieć wiatraków w swojej okolicy.

Albo my, albo wiatraki

Takie jest właśnie stanowisko części mieszkańców gminy Kluczbork, gdzie planowane są inwestycje OZE. Na tak jest burmistrz Jarosław Kielar, który w rozmowie z portalem nto.pl podkreślał, że „od pewnych rzeczy nie ma odwrotu” i OZE to przyszłość. Tym bardziej że zarobi gmina, a mieszkańcy zaoszczędzą, bo wiatraki wyprodukują tańszy prąd.

Sęk w tym, że ok. 40 wiatraków w swojej okolicy nie chce część mieszkańców. Jeden z organizatorów protestów, radny Stanisław Konarski, powołuje się na własne doświadczenie i skarży się, że farma wiatrowa hałasuje i negatywnie wpływa na jego życie. Nowe mają być „wyższe i posadowione jeszcze bliżej zabudowań”, więc „uciążliwość będzie zwielokrotniona” – przewiduje.

Jeśli większość sołectw opowie się przeciwko turbinom, a burmistrz i jego radni będą je forsować, to ja rozpoczynam procedurę utworzenia nowej gminy wiejskiej złożonej z 23 sołectw – zapowiada Stanisław Konarski.

Kilka spotkań w sołectwach już się odbyło, w planach są kolejne. Burmistrz Kluczborka uważa, że secesja to pomysł z gatunku science-fiction. Radny przekonuje jednak, że choć procedury są długie i skomplikowane, to w ciągu 3-4 lat da się przejść od słów do czynów. „Będziemy mieć dochody, gdyż na terenach wiejskich nie brakuje zakładów” – deklaruje.

Pierwszy krok w stronę secesji może zostać postawiony w środę 29 stycznia. To właśnie wtedy odbędzie się podjęcie uchwały w sprawie uchwalenia Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego części terenów wsi, gdzie mają zostać postawione wiatraki. Jeśli uchwała przejdzie to farma wiatrowa dostanie zielone światło.

REKLAMA

Więcej o energii z wiatru przeczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA