Te słuchawki będziesz chciał kupić na lato. Soundcore AeroFit Pro - test
Soundcore AeroFit Pro to słuchawki, którym tak daleko do bycia jedynym i uniwersalnym wyborem słuchawkowym, że dalej się chyba nie da. Ale ci, którzy kupią je świadomie, rozczarowani na pewno nie będą.
Przy czym ten świadomy zakup jest w tym przypadku na tyle istotny, że warto cały ten krótki test zacząć od dwóch pytań i odpowiedzi.
Dla kogo w ogóle są słuchawki Soundcore AeroFit Pro?
W dużym skrócie: dla tych, którzy dużo biegają, jeżdżą na rowerze, chcą mieć ekstremalnie wygodne słuchawki, które będą brzmieć lepiej niż spora część tych, które wykorzystują przewodnictwo kostne, i zależy im na tym, żeby jak najrzadziej słyszeć komunikat o słabym poziomie naładowania.
Ach, no i mają w domu jeszcze jedną parę słuchawek - albo więcej - do słuchania muzyki.
Ewentualnie dla tych, którzy z jakiegoś powodu za nic nie mogą korzystać z klasycznych słuchawek wciskanych do ucha lub absolutnie muszą słyszeć to, co dzieje się dookoła nich.
Dla kogo zdecydowanie nie są słuchawki Soundcore AeroFit Pro?
Dla tych, którzy szukają jednych, uniwersalnych słuchawek, które sprawdzą się i podczas treningu, i podczas marszu na przystanek, i podczas jazdy tramwajem czy innym autobusem, lotu samolotem albo skupieniu się na pracy w kawiarni. Albo po prostu chcą, żeby słuchawki brzmiały uniwersalnie dobrze.
To teraz, jeśli należycie do tej pierwszej kategorii, to można przejść dalej.
Soundcore AeroFit Pro - co to właściwie jest?
Słuchawki bezprzewodowe o konstrukcji wybitnie otwartej, tj. takie, przy noszeniu których nic nawet w najmniejszym stopniu nie wciska się nam do ucha. Producent przedstawia je przy tym głównie jako słuchawki dla osób aktywnych, oferując m.in. klasę odporności IPX5 czy bardzo sensowny czas pracy na jednym ładowaniu (14 godzin bez doładowywania w etui).
W zestawie dostajemy oczywiście same słuchawki, etui ładujące, pałąk stabilizujący (który nie mieści się w etui) i... to w sumie wszystko.
Teraz możemy zerknąć, co wyszło dobrze, a co zdecydowanie wyszło nie tak albo daleko od ideału.
Na plus: Soundcore AeroFit Pro są bajecznie komfortowe.
Oczywiście mogą się zdarzyć uszy, na które z jakiegoś powodu nie będą pasować, ale w przypadku moich - mam zero zarzutów i to nawet w przypadku sesji użytkowych po 4-5 godzin. Wliczam w to także sytuacje, kiedy na głowie miałem nie tylko same słuchawki, ale też cienką czapkę i na to wszystko kask oraz okulary rowerowe.
Na plus muszę też zaliczyć solidnie montowany pałąk, który stabilizuje całą konstrukcję. Owszem, podczas aktywności bez żadnych nakryć głowy słuchawki trzymają się raczej solidnie, ale w innych przypadkach albo dla świętego spokoju - będziecie chcieli montować pałąk. Na kolejny plus - nawet z pałąkiem zimowe ubranie głowy na jazdę rowerem nie było problemem. Minus? Jak zwykle nie przewidziano w tym przypadku rozwiązania, które pozwoliłoby w jednym miejscu trzymać i słuchawki, i ten pałąk. Etui? Nie, nie mieści się, trzeba wszystko rozmontować (zajmuje to sekundy) i potem odłożyć pałąk w jakieś miejsce, w którym będziemy pamiętać, że go odłożyliśmy.
Nie muszę chyba wspominać o tym, że już kilka razy udało mi się go odłożyć tak, że znalezienie go graniczyło z cudem.
Na minus: na żadną ochronę przed hałasem tutaj nie liczcie
Trochę bardziej informacja dla tych, którzy mimo początkowego ostrzeżenia czytają dalej, ale może warto to podkreślić - nie, te słuchawki nie zapewniają nawet minimalnej, pasywnej czy aktywnej, ochrony przed hałasem z zewnątrz. Wręcz przeciwnie - ich zadaniem jest wpuszczenie do naszego ucha tak wiele hałasu z zewnątrz, jak tylko się da. Po co? Żebyśmy np. jeżdżąc rowerem albo biegając w ruchliwych miejscach nie odcinali się od otoczenia, co jest rozwiązaniem bardziej niż rozsądnym.
Tyle tylko, że zostawia to nas w sytuacji, w której jedynym sposobem na walkę z hałasem otoczenia jest regulacja głośności. I tutaj mam dość dziwną obserwację, bo w wielu recenzjach użytkowników znalazłem informację, że słuchawki grają zbyt cicho, nawet przy maksymalnym poziomie głośności. W moim przypadku natomiast grały na tyle głośno dla mojego ucha, że było... aż za głośno. To jest - przestawałem słyszeć otoczenie i za bardzo wciągałem się w muzykę. Radzę więc lepiej uważać z regulacją tego parametru.
Z drugiej strony - są sytuacje, gdzie i ta głośność nie wystarczy, bo hałas zewnętrzny jest po prostu zbyt duży. I tak np. przy mocno wietrznej pogodzie i wyższych prędkościach podczas jazdy rowerem, muzyka gdzieś wprawdzie z tych słuchawek grała, ale żeby się można było w nią jakoś wybitnie zanurzyć - to już raczej nie.
Charakterystyka tych słuchawek sprawia też, że na samą jakość odbieranego dźwięku bardzo wpływa to, w jakim otoczeniu się znajdujemy. Jeśli jest bardzo cicho - jest lepiej. Jeśli jest głośniej - robi się gorzej. Ale o tym za chwilę.
Na plus: akumulator
Przyznaję się bez bicia - w tego typu słuchawkach, które wiem, że będą wykorzystywane wyłącznie podczas aktywności fizycznej, liczą się dla mnie tylko dwie rzeczy. Po pierwsze - wygoda. Po drugie - czas pracy na jednym ładowaniu. Przekonałem się już kilka razy, że deklarowane 6-8 godzin to po prostu za mało, bo czasem końcówkę przejazdu muszę pokonywać w mało motywującej ciszy.
I tutaj na szczęście Soundcore AeroFit Pro dowożą. Nie udało mi się wprawdzie uzyskać idealnie 14 godzin, które deklaruje producent, ale przy dość wysokich poziomach głośności jakieś sumaryczne 12 godzin powinno być całkowicie możliwe do osiągnięcia. Jeśli do tego dorzucimy etui, to mamy jakieś trzy razy tyle słuchania bez szukania gniazdka.
Zdecydowanie zatwierdzam.
Na meh: jakość dźwięku
Nie ma co ukrywać - te słuchawki grają po prostu średnio. Albo niech będzie ładniej: grają po prostu ok. Producent może sobie nadrukować na opakowaniu logo "Bass Up" - cokolwiek ono znaczy - ale nie, nie udało się tym razem rozwiązać problemu konstrukcyjnego, który sprawia, że dostarczenie nam do uszu soczystych basów będzie możliwe. W sumie zresztą głównie to, co dostaje się do naszych uszu, to średnica, zresztą też bez jakiegoś wygaru. Ot, po prostu gra, żadnych niesamowitych doznań się tutaj nie spodziewajcie.
Oczywiście tak już zaczynało się kilka moich testowych akapitów o słuchawkach, a potem okazywało się, że zabawa z korektorem jest w stanie uczynić cuda, ale nie tym razem. Jak na słuchawki Soundcore znajdziemy tutaj zaskakująco mało gotowych profili dźwiękowych, a grzebanie w korektorze też nieprzesadnie prowadzi do porywających efektów. Ani razu też, sięgając do szuflady ze słuchawkami podczas domowego posiedzenia muzycznego czy nawet aktywności w domu, nie zdecydowałem się sięgnąć po AeroFit Pro. Może, gdybym miał jakieś dziecko w domu i chciałbym i słuchać muzyki, i nasłuchiwać tego, czy coś mu się nic nie stało. Ale bez niego - nie, dziękuję.
Z drugiej strony - wychodząc na trening na dwór ostatnio nie sięgałem po absolutnie nic innego niż AeroFit Pro. W takich warunkach kompletnie nie interesuje mnie zachwycająca jakość muzyki, głębokie i szczegółowe basy, czy inne muzyczne doznania. Ma grać. I Soundcore AeroFit Pro gra.
Na plus: odporność
Czy przetrwają 5 lat intensywnego użytkowania w deszczu, śniegu, pocie i błocie - nie wiem. Wiem natomiast, że przetrwały ostatnich kilka miesięcy naprawdę potliwych treningów, zaskakujących deszczy i ogólnego braku dbania o nie. A to już całkiem dobra rekomendacja na start.
Na nie: jakość rozmów
Teoretycznie producent chwali się czterema mikrofonami i algorytmami do redukcji szumów, ale w praktyce jest po prostu średnio. We względnie cichych okolicznościach, czyli np. w pomieszczeniach, gdzie nie ma zbyt wielu osób, jak najbardziej da się rozmawiać i ani my nie mamy problemu ze zrozumieniem rozmówcy, ani on z usłyszeniem nas.
Natomiast jeśli będziemy chcieli przez te słuchawki rozmawiać gdzieś w plenerze, najlepiej jeszcze w trakcie aktywności - powodzenia. Skupcie się na powiedzeniu, że oddzwonicie później.
Na plus: obsługa
W skrócie - fizyczne przyciski, po jednym na każdej słuchawce. Wprawdzie konfiguracja ich funkcji jest dość ograniczona, ale spokojnie ustawimy na nich wszystko, co nas interesuje w trakcie aktywności.
Soundcore AeroFit Pro - czy warto i o co chodzi z tym latem?
Jak zwykle trudne pytanie, bo problem jest jeden - te słuchawki kosztują około 500 zł i sprawdzą się głównie podczas aktywności na otwartym powietrzu i to w konkretnych przypadkach. Przykładowo - jeśli poszedłbym teraz pobiegać po chodnikach czy lesie, to wolałbym zabrać normalne słuchawki douszne, które zapewnią mi lepszą jakość dźwięku i lepsza izolację od otoczenia.
Z drugiej strony - jeśli poszedłbym na rower albo biegać w zatłoczonym miejscu, to ustawię zawsze słuchawki w pełni otwarte ponad słuchawki douszne, nawet z włączonymi wszystkimi trybami "lepszego słyszenia". Aczkolwiek - obecnie jest trochę zimno na zbyt długie przebywanie na dworze, a jedną z największych zalet AeroFit Pro jest też właśnie długi czas pracy na jednym ładowaniu.
Ostatecznie wszystko sprowadza się do tego, czy chcecie wydać 500 zł, żeby mieć słuchawki, które idealnie spisują się w bardzo, bardzo określonych sytuacjach, a do reszty sytuacji... mieć inne słuchawki. Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to można spokojnie wpisać PIN i kliknąć zielony. Ewentualnie poczekać na jakąś promocję.
Soundcore AeroFit Pro w skrócie:
Moje nowe ulubione słuchawki na rower. Ale poza aktywnościami na dworze nawet nie myślę o tym, żeby je założyć.
Soundcore AeroFit Pro - zalety:
- zjawiskowo wręcz wygodne;
- wpuszczają do ucha sporo dźwięków otoczenia (i o to chodzi)
- wciśniecie je na głowę nawet razem z czapką, okularami i kaskiem;
- satysfakcjonujący poziom głośności;
- świetny czas pracy na jednym ładowaniu;
- fizyczne przyciski do sterowania;
- co najmniej wystarczająco odporne na czynniki zewnętrzne;
- wciąż lepszy dźwięk niż słuchawki z przewodnictwem kostnym;
- bardzo stabilne bez dodatkowego pałąka, z pałąkiem - nie do zrzucenia.
Soundcore AeroFit Pro - wady:
- jakość dźwięku jest... po prostu jest;
- nie ma żadnego ułatwienia do przechowywania pałąka;
- rozmowy telefoniczne - raczej tylko w cichych miejscach;
- absolutnie nie są to słuchawki uniwersalne.
Soundcore AeroFit Pro - specyfikacja techniczna
- typ słuchawki: otwarte,
- Bluetooth: 5.3,
- obsługiwane kodeki: SBC, AAC, LDAC,
- pojemność akumulatorów: 105 mAh (każda słuchawka), ok. 1 godzina ładowania do pełna,
- pojemność akumulatora etui: 750 mAh, 2 godziny do pełnego ładowania,
- obsługa Bluetooth Multipoint: tak