Wreszcie czytam komiksy jak za dawnych lat. Pomógł mi ten nietypowy tablet
Lubisz komiksy? No to pewnie tak jak ja ciągle szukasz sprzętu, który sprawdziłby się najlepiej do czytania ich w wersji cyfrowej, bo czytniki e-booków, smartfony i takie klasyczne tablety to przecież nadal nie „to”. Mi wreszcie udało się takowy znaleźć.
Czytanie komiksów to od zawsze jedna z moich ulubionych form rozrywki. Co prawda superbohaterskie opowieści publikowane są od dekad, ale udało mi się już nadrobić te najbardziej kultowe serie i jestem teraz na bieżąco. Tydzień w tydzień odpalam sobie po kilka nowych zeszytów od takich wydawnictw jak Marvel i DC, by śledzić kolejne przygody tych wszystkich X-Menów, Spider-Manów, Supermanów i Batmanów, a premiery śledzę w nieocenionym League of Comic Geeks.
Problem w tym, że ojczyzną superbohaterskich komiksów są Stany Zjednoczone, więc jakbym chciał konsumować je w wersji papierowej, musiałbym zdawać się na pośrednika. No i co tydzień trzymać kciuki za to, by kurier nie zgubił się po drodze - nie mówiąc już o tym, że nie miałbym do nich dostępu w podróży, a z czasem utonąłbym w tych już przeczytanych. Z tego względu przesiadłem się na zeszyty w wersji cyfrowej, który kupuję w należącym do Amazonu sklepie Comixology.
Tylko na czym czytać cyfrowe komiksy?
Komputera stacjonarnego ze sobą na kanapę nie zabiorę, smartfony mają za małe ekrany, by wygodnie konsumować tego typu treści, a czytniki e-booków z kolorowymi e-papierowymi wyświetlaczami nie są jeszcze na tyle zaawansowane w kwestii reprodukcji barw, by móc zastąpić papierowy komiks. W tym roku przetestowałem trzy różne modele sprzętów z tej kategorii i utwierdziłem się w przekonaniu, że ich czas w kontekście komiksów jeszcze nie nadszedł.
Metodą eliminacji doszedłem do tego, że najlepszym sprzętem do czytania komiksów jest dziś tablet z ekranem o przekątnej długości około 10-12 cali. Na tego typu sprzęt pobiorę w końcu co środę nowiutkie komiksy wszędzie tam, gdzie mam dostęp do Wi-Fi albo 5G. Do tego jeśli wiem, że będę podróżował samolotem, na pokładzie którego nie ma połączenia z internetem, to mogę w pamięci tego typu urządzenia zapisać setki komiksów w trybie offline na później.
Nadal tęsknię za papierem, ale biorąc to wszystko pod uwagę, tablet jawi się dziś jako taki rozsądny kompromis - bo zwykle ekrany typu LCD albo OLED nie sprawdzają się w tym kontekście przecież idealnie. Przede wszystkim świecą światłem własnym, które męczy wzrok, a do tego typowy wyświetlacz przykryty szkłem ma inną fakturę niż papier i odbija światło - co jest problematyczne w słoneczne dni lub w sytuacji, gdy zza moich pleców świeci lampa.
Co innego tablet z serii HUAWEI MatePad Pro 12.2’’!
Bez chwili zawahania skorzystałem z pierwszej okazji, która się pojawiła, by przetestować tego typu sprzęt w praktyce no i co tu dużo mówić: ten ekran naprawdę robi robotę! Jak czytam na tabletach z klasycznymi ekranami typu LCD i OLED, czyli takich, które nie kosztują więcej niż mój telefon i komputer razem wzięte, cały czas mam takie wrażenie, jakbym lizał komiks przez szybkę. No i nie bez powodu - faktycznie ekrany przykryte są szkłem.
W przypadku HUAWEI MatePad Pro 12.2’’ Papermatte Edition mamy z kolei dodatkową antyodblaskową warstwę wyświetlacza, której zadaniem jest imitowanie papieru na wyświetlaczu typu Tandem OLED obsługujący przestrzeń barw P3. Obraz wyświetlony na tego typu panelu dużo bardziej przypomina papierowy zeszyt, co poprawia wrażenia płynące z lektury. Porównałem to sobie na przykładzie mojego ulubionego zeszytu, czyli pierwszego „Old Man Logana” z 2016 r.
Zdarzały się nawet sytuacje, w których to komiks był mniej czytelny, zwłaszcza jak podczas nagrywania wideo poświęconego temu tabletowi rozstawiliśmy u mnie w mieszkaniu świecącą bardzo mocno lampę. Do tego po zmroku, gdy w salonie świeci się jedynie mała lampeczka na szafce w rogu, a gaszę żyrandol, mogę dalej czytać bez konieczności szukania lampki. Do tego mogę czytać godzinami, bo tablet wygodnie się trzyma - waży około pół kilograma i ma jedynie 5,5 mm grubości.
W kontekście czytania komiksów podobają mi się również pozostałe parametry wyświetlacza w HUAWEI MatePad Pro 12.2’’ PaperMatte Edition.
Mamy tutaj do czynienia z 12,2-calowym panelem o rozdzielczości 2800 na 1840 pikseli, co przekłada się na ich zagęszczenie na poziomie 274 ppi. To wystarczająco, by nie widzieć pojedynczych punktów nawet z bardzo bliska. Do tego jego proporcje to ok. 16:10.5, dzięki czemu pojedyncza strona standardowego komiksu w pionie zajmuje praktycznie całą jego powierzchnię bez letterboksa. W poziomie można wyświetlić całą rozkładówkę albo dwie zwykłe strony obok siebie.
W trybie pionowym ekran zajmujący 92 proc. frontu ma niemal identyczną powierzchnię, co strona komiksu, ale nawet jeśli obrócimy go poziomo to dymki nadal czytelne. No i nie ma problemu z czytaniem nawet jeśli jestem na zewnątrz w słoneczny dzień, bo panel jest bardzo jasny (maks. 2000 nitów). Do tego ten panel świetnie odwzorowuje czerń (w końcu to OLED), dzięki temu czarne ramki w komiksowych kadrach idealnie zlewają się z wąziutką i czarną ramką urządzenia.
Jeśli z kolei chodzi o suchą specyfikację, to HUAWEI MatePad Pro 12.2’’ PaperMatte Edition wyposażono w ośmiordzeniowy procesor Kirin T91, 12 GB RAM-u i dysk 512 GB. Nie zabrakło tu również modułów takich jak Wi-Fi, Bluetooth, a do zgrywania danych i szybkiego ładownia służy port USB-C w standardzie USB 3.1. W pudełku oprócz ładowarki i to takiej szybkiej, bo o mocy 100 watów oraz kabla znajdziemy nawet ściereczkę z mikrofibry do czyszczenia wyświetlacza.
Wisienką na torcie jest fakt, iż Huawei przygotował sprytne akcesoria. Jednym z nich jest rysik, który pozwala na tablecie rysować, a drugim etui klawiatura z gładzikiem, dzięki której w konkretnych scenariuszach może zastąpić laptopa. Najlepsza jest zaś w tym wszystkim cena, która wynosi obecnie jedynie 3699 zł… i to z wszystkimi tymi akcesoriami w zestawie. Biorąc pod uwagę możliwości, jakie daje HUAWEI MatePad 12.2’’ Pro PaperMatte Edition, to naprawdę niezła oferta.