REKLAMA

Wyznanie: gracze jadą po Starfield: Shattered Space, ja bawię się świetnie

Starfield: Shattered Space jest rozrywane na strzępy przez graczy oraz część krytyków. Ze średnią 55-60 na 100 w agregatorach ocen nie ma wątpliwości, że Bethesda odniosła porażkę. Dlaczego więc tak dobrze się przy tej porażce bawię?

Wyznanie: gracze jadą po Starfield: Shattered Space, ja bawię się świetnie
REKLAMA

W Spider’s Web nie mamy problemu z pisaniem, że jakaś gra jest kiepska lub poniżej oczekiwań. Weźmy takie Star Wars Outlaws - wiele serwisów wlepiało tytułowi ósemki lub więcej, sam natomiast uważałem, że 6/10 będzie sprawiedliwszą oceną. Zdarzają się także sytuacje kompletnie na odwrót - wszyscy dookoła krytykują dany produkt, podczas gdy ty uważasz, że jest naprawdę w porządku. Mam tak ze Starfield: Shattered Space.

REKLAMA

Rozszerzenie porusza kluczowy wątek, którego zabrakło w podstawowej grze. Krytycy uważają, że został z niej wycięty.

Witajcie na Va'ruun'kai - planecie dodanej do gry w Starfield: Shattered Space
Sercem Va'ruun'kai jest miasto Dazra - stolica Rodu Va'ruun

Shattered Space to pierwsze (czyżby jedyne?) duże rozszerzenie do gry Starfield. Dodatek orbituje wokół najciekawszego wątku pominiętego w podstawce: Rodu Va'ruun. Ród to jedna z trzech głównych sił kolonizujących kosmos, a także najbardziej tajemnicza z nich wszystkich. Społeczeństwo zorganizowane na kształt religijnej sekty zaszyło się w skrytym fragmencie galaktyki i tylko nieliczni wiedzą, jak trafić do ich układu. Ten sekret był skutecznie pilnowany przed graczem, aż do teraz.

W Starfield: Shattered Space gracz odwiedza ojczystą planetę Rodu - Va'ruun'kai - i stolicę Dazrę. Rozszerzenie oddaje w ręce graczy nie tylko miasto, ale też tereny wokół niego, z wieloma punktami do odwiedzenia. Czasem będzie to spokojna farma zwierząt, innym razem sekretne podziemne laboratorium, w którym klimat gry staje się o wiele mroczniejszy. Powierzchnię planety można eksplorować pieszo albo w pojeździe kołowym.

Na papierze mamy więc solidne DLC: odkrywamy ciekawy element świata Starfield, odwiedzamy nowe społeczeństwo, dostajemy nową aglomerację pełną misji, a także planetę Va'ruun'kai usianą unikalnymi miejscami do zwiedzenia. Ogrom zawartości sprawia, że wiele dodatków Bethesdy do Fallouta i Skyrim wydaje się przy Shattered Space naprawdę malutkich.

Mimo tego Starfield: Shattered Space jest oceniane w agregatorach na 55-60 punktów. Czyli porażka. Czemu więc dodatek tak mi się podoba?

Obszary poza miastem zostały wykonane ręcznie. Nie są kopiami z generatora
Fanatyków poznaliśmy w Starfield już wcześniej, teraz poznajemy ich motywację

Krytycy zwracają uwagę na to, że dodatek jest krótki, bo przechodzą główną oś fabularną w pięć godzin. Do tego DLC nie wprowadza żadnych nowych mechanik rozgrywki. Nie mogę się zgodzić z żadnym z tych twierdzeń. Jestem wręcz zdumiony, jak bardzo rozjeżdża się moje doświadczenie z tym, co przeżywają inni gracze.

Zacznijmy od czasu. Pokonanie Starfield: Shattered Space zajęło mi grubo ponad 20 godzin. DWADZIEŚCIA. GODZIN. Zapewne dlatego, że zamiast wykonywać jedno zadanie główne za drugie, grałem w dodatek tak, jak gram w inne gry Bethesdy: mieszam wątek fabularny z eksploracją oraz misjami pobocznymi. Po wykonanym zadaniu głównego wątku idę odwiedzić ciekawy punkt widoczny z daleka na horyzoncie, a od czasu do czasu pomagam mieszkańcom Dazry, realizując unikalne questy poboczne.

Nie mam zamiaru pisać, że krytycy „źle grają w Starfield”. Sukces gier Bethesdy polega m.in. na tym, że każdy bawi się tak, jak chce, bo pozwala na to otwarty świat. W Skyrim wróciłem do głównego wątku fabuły po 30 godzinach, podczas gdy inni przechodzili go najpierw, misja za misją. Chcę za to napisać, że Shattered Space to znacznie, znacznie więcej niż „kilka misji, które da się przejść w 5 godzin”. Bzdura! Część zadań pobocznych jest tak ciekawa, że nie wypada ich nie poznać, sumiennie oceniając DLC. Samo ich wykonanie to 10 godzin rozrywki, jak nie więcej.

Co do braku nowych mechanik - kosmiczny łazik został oddany w ręce graczy za darmo, więc trudno napisać, że to element DLC. Warto jednak odnotować, jak jego obecność płynęła na architektów poziomów. Dazra otrzymała kilka wyjazdów z miasta, których bardzo brakuje aglomeracjom z podstawki. W Shattered Space pojawia się także nowy typ przeciwnika, wymuszający inne podejście do starć. Potrafi się bowiem teleportować i przygotowuje na gracza zasadzki. Do tego dochodzi nowy stół rzemieślniczy, pozwalający wytwarzać przedmioty z innego wymiaru.

Nowa planeta jest bardzo klimatyczna, a liczba miejsc do odkrycia naprawdę duża. Nie są to lokacje z generatora.

Shattered Space przypomina Dead Space. Jednak tylko momentami
Na górze bankowo czeka na mnie jakiś smok, nie ma opcji żeby było inaczej

Va'ruun'kai kojarzy mi się nieco z Morrowindem. Karmazynowa poświata nadaje światowi mroczny i złowieszczy ton, pasujący do fanatycznych wierzeń Rodu. Jego odrębność od reszty społeczeństw Drogi Mlecznej wyraża się w unikalnych wnętrzach budynków, własnym wzornictwie, rodowym systemie politycznym czy kontrowersyjnych przekonaniach. Odwiedzając Dazrę od razu czuć, że znajdujemy się w miejscu nietypowym i egzotycznym.

W przeciwieństwie do powierzchni innych planet, każdy metr kwadratowy Va'ruun'kai został stworzony ręcznie, obiekt po obiekcie. Oznacza to, że dostajemy szereg niepowtarzalnych miejsc do odkrycia, większość powiązana z unikalnymi zadaniami. Nie ma się zatem wrażenia, że skaczemy od jednej losowo generowanej jaskini do drugiej. Przeciwnie, wiele lokacji skrywa ciekawe sekrety, dlatego warto się dobrze rozglądać, na przykład szukając skarbu kaczki. Kto wie, ten wie.

Dzięki ręcznemu tworzeniu obszarów wokół miasta, gracz ma pewność, że wychodząc poza stolicę, czeka na niego coś ciekawego. W podstawowej wersji Starfield szybko przestałem szwendać się po powierzchniach ciał niebieskich, ale w Shattered Space takie wycieczki zawsze są nagradzane ciekawymi odkryciami. Dlatego również z tego powodu trudno mi zrozumieć osoby twierdzące, że Shattered Space to „skok na kasę do przejścia w 5 godzin”. Jasne, dodatek można pokonać w tyle czasu, ale traci się masę niezłej zawartości.

Starfield: Shattered Space nie jest DLC tak dobrym jak Far Harbor, ale mam wielki dysonans poznawczy, czytając opinie.

Przytulnie
Odmienna architektura Rodu od razu rzuca się w oczy

Rozszerzenie dla Starfield nie zachwyca mnie jak Shivering Isles (Oblivion) czy Far Harbor (Fallout 4). Dodatkowi brakuje ciekawych i wyrazistych postaci, do tego główny wątek fabularny jest dosyć przewidywalny. Shattered Space oferuje natomiast masę, MASĘ nowej zawartości: planetę, miasto, tereny poza murami, wiele miejsc do odkrycia, wiele unikalnych zadań pobocznych i społeczeństwo wyraźnie odmienne od tego, co znamy z przestrzeni Zjednoczonych Układów. Z tej perspektywy pisanie, że DLC to skok na kasę, jest nie tylko nietrafione. Jest po prostu niesprawiedliwe.

Największe zalety:

  • Masa zawartości - nowa planeta, nowe miasto, nowy główny wątek, poboczne zadania etc
  • Czuć unikalność Rodu - odmienny design, wnętrza, wierzenia, kultura
  • Otoczenie dobrze dopasowane pod nowy pojazd planetarny
  • Wiele przyjemnych zaskoczeń podczas eksploracji
  • Mniej kosmicznego podróżowania, więcej walczenia i rozmów
  • Sekwencje w stanie nieważkości
  • Ręcznie tworzone lokacje poza miastem, bez powtarzalnych miejsc z generatora

Największe wady:

REKLAMA
  • Scenariusz nie urywa, przewidywalny główny wątek
  • Dodatek obnaża archaizmy Starfielda, zwłaszcza w obszarze interfejsu, mapy i podróży
  • Wizualnie czuć ducha PS4/XONE
  • Problemy z wydajnością na Xbox Series X (60 fps, tryb grafika)
  • Brak wyrazistych postaci

Ocena recenzenta: 7+/10

Doskonale rozumiem, że Starfield wielu z was potężnie rozczarował. Sam uważam, że produkcja nie sprostała takim legendom jak New Vegas czy Skyrim, odsłaniając archaiczne narzędzia i metody produkcji gier w Bethesdzie. Mimo tego Shattered Space należy się sprawiedliwa ocena. Aby jej dokonać, zajrzałem pod praktycznie każdy kamień na Va'ruun'kai i nie, zdecydowanie nie jest to skok na kasę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA