Dobra Bethesda. Widzą problem złotego, tną cenę Starfield i dodatku
Polscy gracze znajdują się w nieciekawym położeniu. Na skutek zdezaktualizowanego przelicznika walut na Steam, wielu wydawców sprzedaje gry w złotówkach znacznie drożej, niż dzieje się to w euro oraz dolarach. Bethesda stanowi wzór do naśladowania, jak reagować na ten problem.
Co robi wydawca gier wideo gdy siła nabywcza złotówki maleje? Natychmiastowo podnosi ceny, aby nie tracić na przychodach w relacji do euro lub dolara. Co robi ten sam wydawca kiedy siła nabywcza złotego rośnie? Halo, wydawca? Hej, jesteś tam? Przecież widzę, że odczytałeś wiadomość…
Większość wydawców korzysta z kalkulatora walutowego Steam, dopasowując ceny gier do konkretnych walut krajowych takich jak złotówka. Niestety, przelicznik dla Polski jest wyjątkowo nieaktualny i niekorzystny, przez co płacimy od 9 do nawet 25 proc. więcej za gry względem strefy euro. Średnio polscy gracze płacą więcej o kilkanaście procent, mimo statystycznie mniejszej siły nabywczej względem osób z Niemiec, Francji czy Belgii.
Oddolna inicjatywa polega na pisaniu do wydawców z informacjami o niekorzystnym przeliczniku waluty na Steam, przez który Polacy muszą płacić za gry więcej niż Szwajcarzy czy Niemcy. Wiele firm ma to w nosie, ale zdarzają się także wydawnictwa dokonujące ręcznej korekty cen swojego katalogu gier, właśnie pod wpływem próśb polskiej społeczności.
Dzięki akcji #PolishOurPrices obniżki polskich cen gier dokonali tacy wydawcy jak AMC Games czy Capcom. Niestety, zdecydowana większość dużych firm jest głucha na apele graczy z Polski, przez co takie EA Sports FC 25 jest u nas najdroższe w całej Europie. Na oddolną akcję najczęściej reagują mali producenci oraz twórcy niezależni. Po pierwsze, łatwiej do nich dotrzeć. Po drugie, procesy decyzyjne w małych organizacjach są krótsze i bardziej zdecydowane.
Wśród wielkich graczy wzorem do naśladowania powinna być Bethesda.
Wydawca odpowiedzialny za takie serie jak Fallout, TES, Doom oraz Dishonored już dwukrotnie zmniejszył polskie ceny gier w ramach oddolnej inicjatywy. Najpierw cenowego cięcia doczekał się nadchodzący Indiana Jones. Dzisiaj odczuwalnie tańszy stał się kosmiczny Starfield, który właśnie otrzymał potężne rozszerzenie Shattered Space. Zarówno podstawowa wersja gry jak i dodatek są teraz tańsze, lepiej odzwierciedlając kurs złotego względem euro.
- Starfield, stara cena:
349 zł - Starfield, nowa cena: 299 zł
- DLC Shattered Space, stara cena:
145 zł - DLC Shattered Space, nowa cena: 129 zł
Zmiana cennika w przypadku wielkich, międzynarodowych korporacji nie jest procesem szybkim ani łatwym. Bethesda jest jednak świadoma inicjatywy #PolishOurPrices i nie chce aby Polacy byli niesłusznie traktowani z powodu korzystania z krajowej waluty.
Niestety, #PolishOurPrices nie jest rozwiązaniem. Tu trzeba państwowego wsparcia i zmian po stronie Steam.
To nie pierwszy raz, kiedy kalkulator walutowy wbudowany w platformę Steam działa na niekorzyść Polaków. Ci poświęcają cenny czas, wchodząc w interakcje z wydawcami w mediach społecznościowych, prosząc o sprawiedliwe traktowanie. Chcemy wyłącznie tych samych cen co eurostrefa, chociaż wciąż mamy mniejszą siłę nabywczą niż kraje zachodniej Europy. Wielu wydawców świadomie ignoruje apele polskich graczy, przez co ci muszą płacić jak Szwajcarzy czy Belgowie, a nawet więcej. To nie jest zdrowa sytuacja, lecz Steam zdaje się nie mieć z nią problemu.
Gracze walczą o swoje, ale to jak walka z wiatrakami. Wydawcy sięgają po kalkulator walutowy Steam z każdą kolejną premierą nowego tytułu, problem więc powraca. Trudno winić o to samych wydawców, bo ci nie będą przecież śledzić specyfiki każdej waluty krajowej. Zamiast tego korzystają z gotowych narzędziach dostarczonych bezpośrednio przez Steam. To właśnie na platformie Steam powinna skupić się uwaga rodzimych urzędów mających chronić polskich konsumentów, jak UOKiK. Może w końcu się doczekamy.