REKLAMA

Antysmartfonowa histeria na przejściach trwa. Absurdalny pomysł posła nie wziął się znikąd

Poseł PiS chce, aby przed wejściem na pasy pieszy zasygnalizował zamiar… podniesieniem ręki. Prośba do łaskawego kierowcy może śmieszyć, ale nie zapominajmy, że codziennie w wielu miejscach w kraju przechodzący traktowani są jako odpowiedzialni za wypadki. Oni i ich smartfony.

inteligentne przejście dla pieszych
REKLAMA

To naprawdę absurdalny pomysł. Aż kusi, by iść dalej, bo przecież wystawiona ręka jak do odpowiedzi to też może być za mało. Moim zdaniem pieszy powinien listownie poinformować wszystkich kierowców w okolicy 30 km, że tego i tego dnia, o tej i o tej godzinie, zjawi się przy pasach. W związku z tym serdecznie prosi, zdając sobie sprawę ze śmieszności swojej propozycji, o delikatne zwolnienie tak, aby w tym czasie mógł przekroczyć drogę i nie zostać przy tym poszkodowanym.

REKLAMA

Oczywiście – powinien dodać pieszy w liście – towarzyszyć mu będzie orkiestra dęta na wypadek, gdyby zamyślony kierowca zapomniał o terminie. Rzecz jasna dźwięki mogą nie przebić się przez muzykę odtwarzaną w aucie, więc do tego dojdzie jeszcze pokaz fajerwerków i laserów połączony z rozwinięciem napisu „Pieszy chce przejść, miłościwy panie” przez zawieszone nad ziemią drony.

Jeśli uznacie, że przesadziłem z ironią, to biję się w pierś, bo sprawa jest faktycznie poważna. Kiedy przeczytałem dziś o tym pomyśle od razu zastanowiłem się, czy poseł wspomni coś o telefonach. I bingo. Szczecińska „Wyborcza” cytuje interpelację do Ministra Infrastruktury, w której Artur Szałabawka pisze:

Uwagę należy zwrócić również na to, że powyższa propozycja znacząco wpłynie na egzekwowanie przepisu dotyczącego rozmów prowadzonych przez telefon komórkowy podczas przejścia przez jezdnię. Podniesienie ręki i upewnienie się, że pieszy został zauważony, wymaga skupienia się na przejściu przez jezdnię, a nie na rozmowie telefonicznej

Możemy śmiać się z absurdalnego pomysłu posła, ale jego koncepcja wręcz wywodzi się od znaków, których ciągle przybywa na chodnikach

Rysowane grafiki z napisem „odłóż smartfon i żyj” mają wiele wspólnego z ideą szczecińskiego posła. Podobnie jak polityk sugerują, że to pieszy jest winny temu, że wszedł pod maskę pędzącego samochodu. Nie kierowca, który jechał z nieprzepisową prędkością. Pieszy.

Można się zgodzić z tym, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Tylko jeśli jedyną reakcją na walkę z pędzącymi kierowcami jest napis na chodniku, to znaczy, że władze wywieszają białą flagę.  Łatwiej zrzucić winę na rozpraszające ekrany. Nie twierdzę wcale, że przechodzący przez jezdnię czy spacerujący po chodnikach nie zerkają na telefon, ale nie jest to tak nagminne, jak niektórym się wydaje. Spójrzcie tylko na to oświadczenie Urzędu Miasta w Łęczycy. Można odnieść wrażenie, że miasto opanowała zgraja e-narkomanów, których tak opętała gonitwa za dopaminą, że przeglądając TikToka chodzą środkiem drogi

– narzekałem niedawno.

Kilka dni po moim tekście profil Stop Cham Warszawa zamieścił na Twitterze zdjęcie przedstawiające policjanta w Bielsku Podlaskim, który przyglądał się powstającemu napisowi „odłóż smartfon i żyj”. Tamtejsza komenda przyłączyła się do akcji. Autor profili zwrócił jednak uwagę na samochody zaparkowane w okolicy przejścia dla pieszych, które utrudniały zauważenie zbliżającego się pieszego.

REKLAMA

W komentarzach wybuchła dyskusja, że auto zaparkowane jest zgodnie z przepisami, ale nie w tym rzecz. Ewidentnie brak tych samochodów sprawiłby, że piesi byliby lepiej widoczni, a tym samym faktycznie poprawiłoby się ich bezpieczeństwo. Tymczasem zrzuca się winę na przechodniów wpatrzonych w telefony, którzy niczym zombie wkraczają na drogę.

Cóż, tak jest po prostu łatwiej. Kiedy więc śmiejecie się z posła, który domaga się od pieszych podniesienia ręki i tym samym schowania smartfonu do kieszeni, pamiętajcie, że podobny absurdalny pogląd ma się dobrze w całym kraju.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA