Panie, gdzie z tym budynkiem, ja tu fotowoltaikę mam. Posłanka chce zadbać o dostęp paneli do słońca
Jak wiadomo brak słońca może prowadzić do agresji, ale tym razem wcale nie chodzi o ludzkie potrzeby do przebywania w jasnym otoczeniu. Według posłanki dostęp paneli fotowoltaicznych do światła powinien być świętym prawem. A teraz jak się okazuje jest z tym problem.
Kiedy piszę o architektach z okresu PRL-u zawsze jestem zafascynowany ich świadomością, że tworzyli mieszkania dla ludzi. Na katowickim osiedlu bloki miały być ustawione tak, by wszystkie mieszkania były co najmniej przez trzy godzinny dziennie nasłonecznione. O tej pierwotnej potrzebie wielu inwestorów dziś zapomina i zapewnia co najwyżej prawne minimum. Przepisy jednak łatwo ominąć.
Polskie prawo nie przewiduje możliwości budowy bloku, w którym przynajmniej jedno mieszkanie nie miałoby w ogóle dostępu do światła dziennego. Sęk w tym, że w praktyce dochodzi do wielu absurdów budowlanych, w których oświetlone są wyłącznie… parapety pokoi. Jak pisał Bizblog taka sytuacja z punktu widzenia lokatorów jest niedopuszczalna, ale "pod względem rozwiązań prawnych nie budzi żadnych zastrzeżeń".
W przypadku domów wolnostojących można pozwać sąsiada za to, że posadzone przez niego drzewo przysłania słońce. Przepisy pozwalają poszkodowanym domagać się nawet rozebrania budynku sąsiadującego, który w pewnym stopniu blokuje dostęp do światła dziennego, chyba że został on wybudowany zgodnie z wydanym pozwoleniem na budowę.
Przez prawo do światła należy rozumieć możliwość uzyskania dostępu do światła dziennego w mieszkaniach oraz domach wolnostojących. Nie ulega wątpliwości, że obecne rozwiązania nie zapewniają lokatorom komfortu w tym zakresie
– mogliśmy przeczytać na łamach Bizbloga.
Ludzie jakoś sobie poradzą, ale co z fotowoltaiką?!
- Ostatnio coraz częściej spotykam się jednak z problemem dotyczącym konfliktów sąsiedzkich związanych z budową budynków, które ograniczają dostęp do światła słonecznego na działce – zwróciła uwagę posłanka Agnieszka Hanajczyk, która wystosowała do Ministerstwa Rozwoju i Technologii interpelację w sprawie nasłonecznienia nieruchomości.
Więcej o fotowoltaice i energii ze słońca przeczytasz na Spider`s Web:
Cytowana przez Portal Samorządowy posłanka uważa, że zasady dotyczące dostępu do światła słonecznego powinny uwzględniać również instalacje fotowoltaiczne. W końcu „rozwijająca się intensywnie energetyka odnawialna musi być jak najbardziej efektywna”, a „ograniczanie dostępu do światła słonecznego można już uznać za obniżenie wartości nieruchomości”.
Jak twierdzi Ignacy Niemczycki, wiceminister rozwoju i technologii, nie jest to prosta sprawa. I dlatego „nie planuje się wprowadzania zmian w przepisach rozporządzenia odnoszących się do zacieniania sąsiednich nieruchomości (terenu na działce) budynkami”.
Kwestie nasłonecznienia nieruchomości oraz pomieszczeń w budynkach są złożonym problemem z uwagi na rozbieżność oczekiwań oraz trudno mierzalny charakter. Z jednej strony każdy ma prawo zagospodarować swoją działkę wedle uznania (przy spełnieniu przepisów prawa powszechnie obowiązującego), ale z drugiej zaś nie może ograniczyć właścicielom sąsiednich działek przysługujących im praw i uniemożliwić ich zabudowę.
- podsumował wiceminister.
Nie przeczę, że dostęp do słońca instalacji fotowoltaicznych jest istotną kwestią. Byłoby to jednak dziwne, gdyby większe prawo miały panele niż mieszkańcy mikrokawalerek. Szkoda tylko, że w obu przypadkach postanowiono pójść na kompromis i nie rozwiązać żadnego problemu.