REKLAMA

Rozbierają jeden z najdziwniejszych polskich budynków. Tak kończy fantazja prywatnego detektywa

To blok czy willa? Tak. Dziwo z Jastrzębia-Zdroju przez lata szokowało, ale smutny koniec był budowli wręcz pisany. A konkretnie tej najbardziej kontrowersyjnej części.

jastrzebie zdroj blok
REKLAMA

O planowanej rozbiórce pisaliśmy na początku roku. Do 1 lipca mieszkańcy musieli opuścić swoje mieszkania, po czym ruszyły prace. Krok po kroku charakterystyczny element bloku – willa, która najpierw miała być tylko ogrodem – zniknie.

REKLAMA

Trudno jednak powiedzieć, by Jastrzębie-Zdrój było dumne z willi na dachu bloku i płakało za konstrukcją. Komentarze w stylu „najbrzydszy budynek w Polsce” raczej chluby miastu nie przynosiły. To jednak obiekt dobrze opisujący szalone lata 90., kiedy po latach komuny niektórym wydawało się, że wszystko jest możliwe. W końcu kto miał bogatemu zabronić?

Prywatny detektyw Jerzy Godlewski, wcześniej pracujący w szwajcarskim biurze architektonicznym, próbował zaszczepić w kraju wizję domów na dachach. Tak w skrócie możemy opisać konstrukcję, ale choć z jednej strony to zgodna z rzeczywistością charakterystyka, to jednak wciąż niepełna. Było – jeszcze jest – to coś znacznie więcej.

Sama próba i to, czego udało się w tym czasie dokonać, mówi nam wiele o szalonych latach 90. w Polsce. W tym budynku faktycznie jest wszystko. Sam pomysłodawca wydaje się człowiekiem swoich czasów. Prywatny detektyw – jak słusznie zauważa w tekście broniącym bloku dr inż. Henryk Mercik, architekt, miejski konserwator zabytków w Rybniku, kto w PRL-u słyszał o takim zawodzie! – który dorobił się majątku za granicą, wraca do swojego rodzinnego miasta i chce zrealizować szaloną wizję. Na dachu, bo czemu nie? Symbolicznie będzie górował nie tylko nad miastem, ale i pozostałymi mieszkańcami bloku. Są ci, którym się udało i którzy mogą wszystko, są ci, którzy aspirują, by kiedyś znaleźć się najwyżej i na ogrodzie-dachu pić szampana, oblewając swój sukces. W końcu są ci, którzy mieszkają gdzieś na dole i ci, którym jedynie co zostało z teorii skapywania, to deszczówka. Witamy w Polsce

– pisałem opisując budynek.

Ta szalona konstrukcja faktycznie z każdym kolejnym rokiem sprawiała mieszkańcom coraz więcej kłopotów – nie tylko wizerunkowych. W końcu uznano, że niedokończona nadbudowa stanowi poważny problem i coś należy z tym zrobić, zanim dojdzie do tragedii. Mieszkania były zalewane, a woda opadowa dostawała się do instalacji elektrycznej.

Rozbiórka nie jest prostym procesem. Pierwszy etap potrwa 6-7 miesięcy.

Dotyczy on rozbiórki nadbudowy nad klatką nr 14 i obejmuje również odtworzenie dachu wraz z budową kominów na tej części budynku

– mówił cytowany przez jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Arkadiusz Gromotka, prezes Górniczej Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego.
REKLAMA

Kiedy nastąpi drugi etap – nie wiadomo. Niewykluczone, że przez długi czas oglądać będziemy „nowe” dziwo: pół willi na dachu bloku.

Zdjęcie główne: Michał Bulsa / Wikipedia

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA