Twój Apple Home może być lepszy. Sprawdziłem, czym jest LuON
Czy da się sprawić, że Apple Home będzie lepszy, niż zaplanował to sobie Apple? Polska firma pokazała mi, że jak najbardziej jest to możliwe.
Udało mi się też w praktyce przekonać, jak wygląda system inteligentnego domu, który został stworzony przez osoby mające od lat do czynienia z rozwiązaniami tego typu i które po prostu uznały, że to, co pojawiło się do tej pory na rynku, nie jest jeszcze wystarczająco dobre.
Aktualizacja (1.07.2024): LuON wprowadził dziś zupełnie nowy system symulacji obecności, będący w stanie wiarygodnie imitować naszą obecność nawet wtedy, kiedy nie ma nas w domu. Rozwiązanie przez 7 dni uczy się tego, w jaki sposób korzystamy każdego dnia z oświetlenia - np. zawsze wieczorem włączamy lampkę do czytania i gasimy światło w kuchni - po czym jest w stanie odtwarzać nasze zachowania tak, żeby wyglądało to w pełni naturalnie, z uwzględnieniem konkretnych pór dnia i dni tygodnia. Przykładowo uruchomienie symulacji obecności o określonej godzinie nie uruchomi zapisanej symulacji "od początku", a od schematu utworzonego właśnie dla danego dnia i godziny.
Nowy system symulacji obecności jest dostępny dla wszystkich użytkowników centrali LuBase i żarówek LuBulb, wymagając jedynie aktualizacji oprogramowania i włączenia historii aktywności. Jeśli mieliśmy ją już włączoną i mamy zebranych 7 dni historii - system będzie od razu gotowy do działania. W przeciwnym razie musimy po prostu przez 7 dni korzystać z oświetlenia tak, jak korzystamy na co dzień i dopiero po tym czasie będziemy mieć dostęp do nowej funkcji.
Żeby się o tym przekonać, w moim domu wylądował sprzęt od LuON.
W tym, przede wszystkim, wyjątkowa centrala LuBase. Owszem, od strony wizualnej może ona przypominać inne centrale, w tym np. trochę większe Apple TV, ale w praktyce jest to sprzęt tak ciekawy, że zgłoszenie go do certyfikacji spowodowało zaskoczenie u samego Apple’a. Dlaczego? Bo takiego sprzętu nawet w Cupertino jeszcze nie widzieli.
Co sprawia, że LuBase jest tak wyjątkowa, że nawet Apple początkowo było zaskoczone? Przede wszystkim to jedyna na rynku centrala, która komunikuje się bezpośrednio z aplikacją wyłącznie za pomocą Apple HomeKit, a przy tym nie korzysta z żadnych serwerów zewnętrznych. Dzięki temu nie wymaga logowania ani podawania żadnych danych, a jednocześnie zapewnia pełny dostęp do wszystkich funkcji systemu luonOS. Wystarczy podłączyć LuBase, dodać ją do naszego inteligentnego domu Apple za pomocą aplikacji LuHome, i gotowe – integracja z Apple Home jest zakończona.
Aplikacja LuHome, w pełni zgodna z HomeKit, jest dostępna na iPadzie, iPhonie oraz komputerach Mac z procesorem M1 i nowszymi. Bez dodatkowej konfiguracji, w mgnieniu oka importuje istotne informacje o wszystkich naszych dotychczasowych urządzeniach kompatybilnych z Apple Home, zachowując pełne poszanowanie naszej prywatności i oferując wszystkie możliwości systemu luonOS.
W tym miejscu można zapytać: po co nam kolejna aplikacja HomeKit, która teoretycznie dubluje funkcje aplikacji Dom od Apple? Czy centrala LuBase oferuje coś, czego Apple Home nie ma? Zadawałem sobie to pytanie jakiś czas temu, ale teraz znam odpowiedź – jest prosta i brzmi:
Będziesz chciał kupić LuBase, nawet jeśli nie planujesz kupić innych sprzętów od LuON.
Zaznaczę może od razu - tak, LuON oprócz bramki LuBase ma w ofercie jeszcze inne produkty, takie jak np. żarówki, ale o tym za chwilę. Intrygujące w LuBase jest to, że nawet jeśli niekoniecznie chcemy wchodzić w ekosystem LuON, to dokupienie samej bramki do Apple Home wcale nie jest takim złym pomysłem. Wręcz przeciwnie.
LuBase uzupełnia bowiem szereg braków w systemie od Apple’a, na które narzeka prawdopodobnie spore grono użytkowników tego rozwiązania, a którym Apple mimo wszystko nie udostępnił odpowiednich narzędzi. Mało tego - LuBase rozwiązuje też szereg problemów, które mogą generować… inne bramki podłączone do Apple Home, a także wprowadza kilka opcji z kategorii „dlaczego nikt wcześniej o tym nie pomyślał”.
Co takiego potrafi LuBase?
Chociażby tworzyć pełną kopię zapasową wszystkich ustawień i przechowywać ją lokalnie - bez strachu o awarię chmury i o ewentualny wyciek danych. Wszystkie automatycznie - albo ręcznie - tworzone kopie zapasowe pozostają na wbudowanym w bazę pendrivie, którego w razie potrzeby można przetransferować do nowej centrali. Do tego mając pewność, że wszystkie ustawienia przeniosą się automatycznie i do Apple Home, co w przypadku innych „bramek” i ich kopii zapasowych wcale nie jest takie oczywiste. Kto raz musiał dodawać od nowa kilkanaście żarówek do Domu od Apple, ten wie, gdzie leży różnica.
Możliwość tworzenia kopii zapasowych to jednak przyjemna opcja, którą prawdopodobnie docenimy dopiero wtedy, kiedy… raz stracimy już wszystkie dane. Dużo ciekawsza jest chociażby udana próba naprawiania tego, o czym Apple zapomniał i udaje, że nie pamięta, czyli powiadomienia.
W przypadku Apple Home powiadomień nie mamy właściwie w ogóle. Coś się dzieje, czujnik coś wykryje albo aktywowana zostaje jakaś automatyzacja i w sumie nic na ten temat nie wiemy. Z LuBase ten problem nie występuje - możemy stworzyć dowolne powiadomienie, nadać mu odpowiedni priorytet i wybrać, na których urządzeniach ma być wyświetlone. Następnie takie powiadomienie możemy dodać do scen Apple Home i włączyć w dowolnej automatyzacji. Dzięki temu inne urządzenia zgodne z Apple Home, które już posiadamy w domu, będą mogły korzystać z powiadomień, zyskując tym samym nowe możliwości.
Nic nie stało mi na przeszkodzie, żeby stworzyć automatyzację, w ramach której dostałbym powiadomienie, że - podczas gdy nikogo z domowników nie ma w domu - czujnik ruchu w biurze wykrył czyjąś obecność. Tak samo ustawiłem sobie podobne powiadomienia dla czujnika ruchu przy furtce do domu - teraz od razu wiem, że ktoś wchodzi na posesję, natomiast wcześniej musiałem czekać aż ktoś zadzwonił do drzwi, bo Apple Home nie oferował mi opcji powiadamiania w razie samego przechodzenia obok czujnika.
I tak można… dla właściwie wszystkiego. Dowolne czujniki czy sprzęty albo kombinacje jednego i drugiego mogą przesyłać nam odpowiednie powiadomienia i jednocześnie mogą trafiać tylko na wybrane urządzenia. Nie chcemy, żeby wszyscy wiedzieli, że ktoś wrócił do domu? Żaden problem, wystarczy wybrać odpowiednie sprzęty dla danego powiadomienia.
Przyznaję się, że podczas testów LuBase i LuonOS zdecydowaną większość czasu zajęło mi właśnie tworzenie powiadomień, których do tej pory niesamowicie mi brakowało, a tutaj działają po prostu świetnie - od etapu konfiguracji i jej szczegółowości oraz prostoty, aż po samo późniejsze działanie na wybranych urządzeniach. Zresztą to jest też powód, przez który prawdopodobnie po odesłaniu egzemplarza testowego… zamówię swój prywatny.
To jednak wciąż nie wszystkie sposoby, które sprawią, że Apple Home może być lepszy.
LuBase jest chociażby jednym na świecie sposobem na to, żeby tworzyć w ramach Apple Home skomplikowane sceny z wykorzystaniem zmiennych, co najbardziej zaawansowanym użytkownikom daje kolejny argument za tym, żeby kupić centralę nawet bez dodatkowych akcesoriów.
Zresztą listę „poprawek” Apple Home można jeszcze mnożyć. Przykładowo w aplikcji LuHome znajdziemy całą galerię scen dla oświetlenia, wliczając w to sceny dynamiczne, statyczne i użytkowe. W tej ostatniej kategorii kryje się chociażby scena migającej kolorowo żarówki czy lampy, którą można wykorzystać jako alarm albo bardzo specyficzna forma powiadomienia.
Tym, co jednak spodobało mi się najbardziej poza powiadomieniami, była funkcja „Snapshot”, czyli „odwrócone” tworzenie np. konfiguracji świetlnej danego pomieszczenia. Zamiast tworzyć scenę od podstaw, ustawiając np. kolory i intensywność świecenia wybranych punktów, możemy najpierw ustawić je w łatwiejszy i od razu widoczny sposób z poziomu aplikacji LuHome albo Apple Dom, a potem kliknąć właśnie Snapshota i w ten sposób zapisać wszystkie istotne parametry, a potem zamienić je na Scenę.
Skoro więc jest tak dobrze, to po co w ekosystemie LuON fizyczne sprzęty?
W końcu wszystko jest super, Apple Home jest dzięki rozwiązaniom LuON faktycznie lepszy, można zostać przy samej bramce. Tyle tylko, że nie do końca, bo o ile LuBase sprawia, że Apple Home zmienia się w Apple Home na sterydach, o tyle sprzęty LuON można traktować jako homekitowe akcesoria na sterydach.
Albo inaczej: sprzęty od LuON, w pełni zgodne z Apple Home, potrafią w połączeniu z LuBase po prostu dużo, dużo więcej niż inne urządzenia działające w ekosystemie Apple.
Przykłady? Można znaleźć drobiazgi, które będą fantastycznie użyteczne w codziennym użytkowaniu. Przykładowo dla żarówek LuBulb możemy ustawić tzw. „czas do wyłączenia” - po przytrzymaniu przycisku w aplikacji wyświetlona zostanie lista, która pozwoli nam automatycznie zgasić światło po upływie określonego czasu. Możemy też przypisać takie opóźnione wyłączenie na stałe do takiego urządzenia i zrobiłem coś takiego u siebie w pralni, gdzie wiecznie świeciło się „zapomniane” światło - teraz automatycznie wyłącza się po 5 minutach, czyli wtedy, kiedy mnie już dawno nie ma na miejscu.
Skąd natomiast wiem, że marnowałem prąd i pieniądze na oświetlanie pustego pomieszczenia? Z tego, że w aplikacji LuHome zapisywane - i to przez okres do 5 lat - wszystkie akcje „podejmowane” przez urządzenia, wliczając w to np. to, jak długo świeciło się światło w danym punkcie. I nie, na pewno nie bywałem w pralni po 2 godziny dziennie, musiałbym chyba ręcznie prać wszystkie rzeczy.
Drobiazgowe ustawienia nie kończą się zresztą w tym miejscu. Dla żarówek LuBulb, które dotarły do mnie na testy, mogę ustawić… właściwie wszystko. Wliczając w to zachowanie po utracie i przywróceniu zasilania, a nawet poziom minimalnego i maksymalnego podświetlenia czy prędkość wygaszania i rozświetlania.
Świetnie rozwiązany jest też cały system aktualizacji urządzeń. Pomijając nawet fakt, że możemy wybrać konkretne godziny przeprowadzania aktualizacji oprogramowania, cały proces jest naprawdę dopracowany od początku do końca. Po pierwsze - nie musimy mieć otwartej aplikacji, przesyłanie aktualizacji oprogramowania do poszczególnych sprzętów po kolei jest całkowicie autonomiczne. Po drugie i najważniejsze - całość jest dodatkowo ułatwiona tzw. zabezpieczeniem aktualizacji, tj. urządzenie pobierze aktualizację, ale nie przeprowadzi jej, jeśli jest włączone. Nie ma np. ryzyka, że wszystkie światła w domu zaczną migać jedno po drugim albo po prostu zgasną, bo akurat trzeba wgrać nowe oprogramowanie. Zgasimy światło - wtedy ruszy aktualizacja. Zresztą ta zasada dotyczy wszystkich sprzętów z ekosystemu LuON, nie tylko oświetlenia.
Opcją, z której prawdopodobnie skorzystałbym natomiast w przyszłości jest LuReconfiguration, czyli opcja "podmiany" jednego urządzenia na drugie i to w wydaniu "1:1". Dzięki niej można przenieść wszystkie usługi i ustawienia między jednym urządzeniem a drugim, co - na bardziej życiowym przykładzie - może oznaczać, że jeśli np. chcemy zamienić jedną żarówkę na drugą, mocniejszą albo po prostu nową, możemy to zrobić kilkoma kliknięciami. Wszystkie ustawienia poprzedniego sprzętu zostaną przetransferowane, a nowy zostanie dodany m.in. do scen, więc nie będziemy musieli godzinami zastanawiać się, gdzie jeszcze dodaliśmy to urządzenie i dlaczego nowe nie działa jak trzeba.
No właśnie - nie tylko oświetlenie.
W tej chwili miałem możliwość sprawdzić te sprzęty i rozwiązania, które są już w sprzedaży, czyli LuBase i LuBulb. W kolejce na sklepowe półki czekają jednak i kolejne urządzenia, które - podobnie jak poprzednie - zadziałają z Apple Home i pokażą też pełnię możliwości w kombinacji z LuBase.
Sam przykładowo czekam na LuPresence, czyli czujnik obecności, bo jakoś nie wszędzie potrafię nauczyć się gasić światło, a nie zawsze dostępne automatyzacje są wystarczające.
W tym roku do sprzedaży trafi także LuModule Pro, czyli na pierwszy rzut oka „standardowy” moduł dopuszkowy, który po bliższym przyjrzeniu się przestaje być taki standardowy i zaczyna być widoczne, że naprawdę robili go ludzie, którzy smart domem zajmują się od dłuższego czasu. Największą siłą tego sprzętu ma być bez wątpienia uniwersalność, którą inne produkty niespecjalnie mogą się pochwalić. Nie ma tutaj większego znaczenia, czy chcemy podłączyć do niego żaluzje, rolety, światła, rolety, sterowanie furtką czy drzwiami garażowymi, czujniki (np. ruchu), czy nawet zmienić zwykłe domowe przyciski w smart przyciski - to wszystko jest możliwe.
Ja już swoją decyzję podjąłem.
I wiem, że LuBase, po odesłaniu sztuki testowej, pojawi się u mnie też w wydaniu nie-testowym, a „sklepowym”. Już same powiadomienia dla Apple Home naprawdę zmieniły to, jak mieszka się w moim smart domu, a dalsza zabawa i poziom integracji z Apple Home to też coś, czym trudno mi się nacieszyć. Tak samo z funkcji Snapshot korzystam regularnie, kiedy tylko - z nudów albo przypadkiem - ustawię w danym pomieszczeniu oświetlenie, które nagle wydaje mi się idealne.
Oczywiście nie będę udawał, że wykorzystałem absolutnie wszystkie możliwości LuBase, bo np. zmienne są mi póki co niepotrzebne. Z drugiej strony, niektóre rozwiązania, które wydawały mi się niezbyt potrzebne, z czasem zyskały moje uznanie i trudno mi się będzie bez nich obejść, a że wymagają sprzętów z ekosystemu LuON, pewnie oprócz samej bazy dokupię jeszcze kilka żarówek. Przykładowo do tej pory nie myślałem, że interesuje mnie to, jak szybko gasną i zapalają się żarówki i dopiero po zabawie w tej kwestii z LuBulb, zaczęło mnie strasznie denerwować, że wszystkie żarówki w moim domu robią to w innym tempie.
Coś czuję, że mój smart dom w kilku kwestiach czeka naprawdę znacząca przebudowa.
Gdzie można kupić sprzęty LuON?
Oczywiście w oficjalnym sklepie LuON Store, u dystrybutora Allocacoc albo w Komputroniku, Z-Home i sklepie Inteligentny Dom.
Urządzenia tej marki niedługo pojawią się również w sklepach sieci iMad, gdzie zainteresowani będą mogli od razu przetestować je na miejscu na specjalnie przygotowanej wystawce. Pracownicy sklepów będą też odpowiednio przeszkoleni z obsługi systemu luonOS i Apple Home, więc klienci będą mogli liczyć nie tylko na profesjonalną obsługę, ale też i pomoc np. w zakresie doboru odpowiednich sprzętów.