iPhone pędzi, by nadgonić zaległości za konkurencją. Oberwie się nawet App Store'owi
Jak będzie wyglądał telefon z przyszłości? W coraz większym stopniu przypominać będzie wszechwiedzący gadżet z filmów science-fiction, który zajmuje coraz mniej czasu użytkownika. Definicja smartfonu nieco się zmieni - a to problem dla tysięcy firm robiących biznes na App Store i w Sklepie Play.
Zapoczątkowana przez Microsoft i OpenAI rewolucja pochłonęła całą informatyczną branżę i nic dziwnego. Korzyści ze stosowania Dużych Modeli i tych mniejszych są dla firm oczywiste, pozwalają bowiem na daleko idącą automatyzację wielu procesów biznesowych, analitycznych a nawet tych twórczych. Co rusz słychać o jakimś nowym, niezwykle ciekawym zastosowaniu algorytmów SI nowej generacji.
OpenAI i Microsoft może i zapoczątkowały tę rewolucję, ale żadna z tych firm nie ma utorowanej bezpośredniej drogi do konsumenta. W przeciwieństwie do Google’a nie tworzą mobilnych systemów operacyjnych dla sprzętowych partnerów. Apple wręcz produkuje sam swoje telefony. To oznacza, że choć Google jest postrzegany jako ten nadrabiający zaległości, a Apple jako podmiot będący w kontekście GenAI daleko w tyle - tak obie firmy mogą błyskawicznie dostarczyć pomysły swoim klientom bezpośrednio na telefony. OpenAI i Microsoft muszą się do użytkowników łasić, by ci zechcieli wypróbować ich aplikacje.
Nie przegap:
Apple zdaje sobie z tego doskonale sprawę. I prze naprzód z całą mocą
Wiemy już, że nowe wersje iOS-a będą naszpikowane technologiami SI, podobnie jak nowe iPhone’y. Nie jest przy tym jasne co będzie z istniejącymi na rynku urządzeniami - nowoczesne modele SI są bardzo pamięciożerne, a w iPhone’ach jest relatywnie niewielka ilość pamięci operacyjnej. To jednak w kontekście tych rozważań mniej istotny detal. Można bowiem niemal z całą pewnością antycypować wstrzyknięcia SI gdzie tylko się da w iPhonie. Apple podpisał umowę z OpenAI, a wg plotek GenAI pojawi się w znaczącej liczbie aplikacji Apple’a. W Safari, w Poczcie, w Notatkach, nawet w Podcastach.
Funkcje te, jeśli zostaną odpowiednio zaimplementowane, mają szansę znacząco zwiększyć użyteczność iPhone’ów na wiele różnych sposobów. Nie trzeba już będzie posiłkować się aplikacjami pokroju Copilot, Microsoft Designer czy ChatGPT. Wszystko to i wiele więcej będzie potrafił sam iPhone.
To nie pierwszy raz, kiedy iPhone zastąpi funkcje popularnych aplikacji. Z GenAI jest jednak nieco inaczej
Kopiowanie dobrych pomysłów z aplikacji firm trzecich i wprowadzanie ich do oprogramowania iPhone’a nie jest niczym nowym. Sam Tryb Nocny w iOS doprowadził do zamknięcia kilku firm, które wcześniej oferowały podobną funkcję w ramach swoich aplikacji, a to jeden z dość licznych przykładów. Bolesnych dla tych twórców, ale nie dla Apple’a czy jego klientów. Ot, znika dana grupa apek, ale są tysiące innych. Elastyczność i funkcjonalność GenAI to jednak coś zupełnie innego.
Inteligentne generatywne algorytmy mogą być pośrednikiem dla w zasadzie niemal dowolnej czynności. Ułożą użytkownikowi kalendarz, zapanują nad pocztą, posprzątają w zdjęciach, odpowiedzą na każde pytanie, nawet zastąpią swojego użytkownika częściowo w pracy. Sam moduł GenAI w Safari może znacząco obniżyć potrzebę instalowania z App Store’a edytora tekstu, wyszukiwarki czy programu graficznego.
Trudno dziś ocenić jaki wpływ będzie to miało na komfort i dobro zwykłych użytkowników, mamy nadal zbyt mało informacji w tym konkretnym temacie. Mnie jednak zastanawia coś innego.
iPhone to najważniejszy element Apple’a, bez niego znika potęga tego giganta. Według planu zmienić to miały usługi cyfrowe
W 2023 r. Apple App Store wygenerował przychody w wysokości 89,3 mld dol., co stanowi wzrost o 2,8 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Warto również zauważyć, że w 2022 r. ekosystem App Store wygenerował 1,1 bln dol. w sprzedaży i rozliczeniach deweloperów, z czego 90 proc. nie podlegało prowizji. To pokazuje, jak dużą część przychodów Apple generuje dzięki App Store.
Dla Microsoftu i Google’a umniejszanie roli mobilnych aplikacji nie ma aż tak dużego znaczenia. Google to firma reklamowa i jej celem jest serwowanie reklam w jak najskuteczniejszy sposób. Nie ma znaczenia, gdzie. Microsoft to firma od platform i jej celem jest zapewnianie programistom i firmom cyfrowych narzędzi, którymi same będą dalej budować swój sukces. Apple to firma od iPhone’a.
Coraz lepszy iPhone brzmi jak oczywisty cel, ale przecież to usługi cyfrowe miały być najważniejszą formą ekspansji Apple’a. Trudno oczekiwać, że sukces ulubionego smartfonu większości świata będzie trwał wiecznie. iPad, Mac i Apple Watch są ogromnymi sukcesami, ale nie na tyle dużymi, by mogły utrzymać Apple’a na pozycji lidera rynku IT.
Apple jest inny niż wszyscy pozostali. Chcę więc poznać tę inną strategię
Apple nie tylko więc dołącza do zabawy z GenAI jako ostatni z Big Techów, to na dodatek ryzykuje najwięcej. GenAI wykosi nie jedną grupę aplikacji, a całe ich rzesze z wielu różnych kategorii. Nie znikną całkowicie, ale jeśli ktoś jeszcze wątpi w potęgę rozwiązań wbudowanych w urządzenie (a raczej w niechęć użytkowników do grzebania w telefonie) - to proponuję porównać popularność Safari na iPhonie z dowolną, najlepszą bądź najchętniej pobieraną przeglądarką internetową z App Store.
Tim Cook to bez wątpienia mistrz Excela (lub raczej iWork Numbers), co nieraz już udowodnił. Prezes Apple’a może i nie ma tak wyrazistej wizji na rozwój firmy co jego śp. poprzednik - ale za to niezwykle sprawnie mnoży przychody swojej firmy. Na pewno więc i powyższe działania nie są nerwową reakcją na nieprzewidziane okoliczności rynkowe, a starannie obliczona przez analityków strategia. A przynajmniej tak sobie to wmawiam.
Problem nie jest jednak wyssany z palca. Twórcy, którzy oferują aplikacje z funkcjami, które mogą być zastąpione przez narzędzia GenAI, mogą doświadczyć spadku popytu i przychodów. Długoterminowo, integracja GenAI w iOS może zmienić sposób, w jaki myślimy o aplikacjach mobilnych i ich tworzeniu. Może to prowadzić do powstania nowej ery technologii, w której granice między twórcą a użytkownikiem aplikacji stają się coraz bardziej rozmyte.
Deweloperzy będą musieli dostosować się do nowych realiów i być może skupić się na tworzeniu bardziej złożonych i zaawansowanych aplikacji, które wykorzystują pełny potencjał GenAI. Nie jestem tylko pewien, gdzie w tym wszystkim rola tradycyjnej smartfonowej apki, ikonki na ekranie domowym. Po co w nią klikać, skoro iPhone sam wszystko zrobi? I po co zostawiać pieniądze w App Store? Mam nadzieję, że Apple już formułuje odpowiedzi i na te pytania.