Nowy laptop Huawei robi show. W 5 punktach pokazuję, gdzie wymiata
Tegoroczna seria laptopów od Huawei nazywa się wprawdzie oficjalnie "MateBook X Pro", ale już kilka chwil spędzonych z jej przedstawicielami sprawia, że człowiekowi do głowy przychodzi inna, zdecydowanie lepsza nazwa.
Ta nazwa brzmi: To Ten Laptop, Który Chcesz Sobie Kupić. Ok, przyznaję, taki napis mógłby się nie zmieścić na pudełku sprzedażowym, ale zdecydowanie lepiej oddaje, czym ten sprzęt jest. I już tłumaczę dlaczego.
Po pierwsze: to jest laptop jednoręczny
Oczywiście możemy z niego korzystać z wykorzystaniem dwóch rąk - pewnie tak będzie nawet wygodniej - ale wymiary i masa tego sprzętu, biorąc pod uwagę, co oferuje, są imponujące. 13,5 mm grubości (!), mniej niż kilogram masy, a przy okazji tak fantastyczne wyważenie obudowy, że bez przesadnego starania możemy pokrywę laptopa podnieść jedną ręką bez "ruszania" podstawy.
W skrócie: nawet jeśli cały nasz dzień składa się z latania z miejsca na miejsce z laptopem w torbie albo w plecaku - nie poczujemy tego. W sumie to możemy go nawet nosić w ręce i raczej nie zbudujemy od tego wielkiego bicepsa.
Co jest o tyle istotne, że:
HUAWEI MateBook X Pro to pełnoprawny laptop, nie żadna miniaturka.
Wyświetlacz? 14,2", rozciągający się niemal idealnie od krawędzi do krawędzi urządzenia. Klawiatura? Pełnowymiarowa i przy okazji prawdopodobnie jedna z najlepszych w branży - miękka, cicha, ale z bardzo wyraźnie wyczuwalnym i satysfakcjonującym skokiem oraz kliknięciem, a także występująca w parze ze sporym i bardzo przyjemnym w użyciu touchpadem. Wydajność? Jeśli do wyboru możemy mieć nawet konfigurację z 32 GB RAM i procesorem Intel Core Ultra 9 oraz ultra szybką pamięć do 2 TB (tutaj sprawdzicie, która specyfikacja bardziej wam pasuje i która wersja kolorystyczna wam odpowiada), to raczej nikt nie będzie narzekać - niezależnie od tego, czy większość czasu spędza w Excelu, czy na montażu wideo. Bez podłączania do ładowarki - nawet przy intensywnym obciążeniu - powinniśmy też obejść się przez większość dnia roboczego. A nawet jeśli zabraknie nam energii, to bardzo szybkie ładowanie (90 W z ładowarką Huawei) jest w stanie w zaledwie kilkanaście minut podładować nas na resztę doby.
W skrócie: tak, można spokojnie na tym pracować, dla większości osób może to być jedyny komputer, który będą mieli w domu. I w życiu. Oraz komputer, który będą chcieli mieć, gdyż:
TEN EKRAN
Możliwe, że nie powinno się nadużywać capslocka, ale w tym konkretnym przypadku trzeba, bo to, co Huawei umieścił w MateBook X Pro, jest - bez cienia przesady - po prostu fenomenalne.
Już za same proporcje 3:2, które zapewniają fantastyczną użyteczną powierzchnię roboczą i zdecydowanie wygodniejszą pracę z większością aplikacji, mam ochotę wpaść do siedziby Huawei i powiedzieć "doskonały pomysł, dobra robota, oby tak dalej", ale na tym wcale się nie kończy.
Mamy tutaj bowiem do czynienia z OLED-em HDR, z częstotliwością odświeżania na poziomie 120 Hz, wspomnianą już sporą przekątną 14,2", rozdzielczością 3120 × 2080, systemem ochrony wzroku, a gdyby tego było wciąż mało - bardzo dobrze działającą obsługą dotyku. Dostajemy więc fantastyczne kolory, kontrast, opcję obsługi poza klawiaturą i touchpadem/myszą, niezwykłą wręcz czytelność niezależnie od intensywności oświetlenia, a przy okazji - świetne kąty widzenia. Jeśli będziecie chcieli komuś w pracy pokazać coś na komputerze - zróbcie to na MateBook X Pro - może sobie stanąć gdziekolwiek za wami, a i tak zobaczy, o co chodzi.
I pewnie też zakocha się w tym wyświetlaczu.
A jeśli nie możecie go nikomu pokazać, zadzwońcie i opowiedzcie.
Jak na sprzęt mocno jednak biznesowy przystało, HUAWEI Matebook X Pro jest naprawdę mocno połączony. Mamy tutaj właściwie wszystkie najnowsze standardy łączności, wliczając w to nawet obsługę Wi-Fi 6E (pasmo 6 GHz) i naprawdę stabilne łączenie się z właściwie wszystkimi sieciami Wi-Fi, z którymi miałem okazję sprawdzić tego laptopa (antena 2 × 2 MIMO).
Dla mnie jednak o wiele ważniejsze było to, jak ten sprzęt brzmi - i jak brzmię ja - podczas wideokonferencji, nawet jeśli nie siedzę bezpośrednio przy laptopie. Jest... świetnie. 6 głośników i 4 mikrofony zdecydowanie robią robotę podczas kolejnych spotkań, a fizyczny przycisk do wyłączania kamery zdecydowanie uznaję za jeden z najlepszych pomysłów w branży. Niemal tak samo przyjemne są mniejsze, systemowe dodatki, które poprawią jakość wideokonferencji - z opcji upiększania wprawdzie nie korzystałem, ale już automatyczne kadrowanie, wirtualna zmiana tła czy - szczególnie - system imitacji naturalnego kontaktu wzrokowego po prostu ułatwiają całą tę zdalną pracę.
Ok, i tak będziecie chcieli pokazać go innym.
I nie chodzi już nawet o sam wspaniały wyświetlacz, a o całą konstrukcję i projekt laptopa. Pomimo tego, że sprzęt jest niesamowicie lekki i ultra poręczny, przez cały czas użytkowania towarzyszy nam wrażenie, że to urządzenie z naprawdę najwyższej półki. Do tego jest to wrażenie subtelne, bez niepotrzebnego rzucania się w oczy.
Przykłady? Na całej obudowie znajdziemy tylko dwa napisy "Huawei" - jeden na klapie i jeden, niewielki, na ramce wyświetlacza. Nie jesteśmy też nigdzie zasypywani informacjami, że to najnowszy MateBook X Pro - po prostu to wiemy. Natomiast o tym, że całość jest "Pro", przekonujemy się po prostu w bezpośrednim kontakcie z laptopem. Materiały dobrane są fantastycznie, szczególnie jeśli chodzi o matowość całego wykończenia. Spasowanie i precyzja montażu również stoją na najwyższym poziomie, wliczając w to wspomnianą już obsługę jedną ręką, wyważenie całości czy stabilność podczas pracy z laptopem na kolanach (tutaj przydaje się też spory maksymalny kąt odchylenia ekranu od klawiatury). Wszystko tutaj jest odpowiednio miękkie, ciche, przyjemne w dotyku. I choć nie jestem fanem tego słowa, to tak - czuć tutaj premium.
Najlepsze w tym laptopie jest jednak to, że to poczucie premium to nie tylko pozory przy pierwszym kontakcie i dotknięciu obudowy. Wręcz przeciwnie - kiedy zaczynamy na nim pracować, jest jeszcze lepiej.